Grzechotnicy

dzikajablon622

Oto świeża porcja zdjęć z dzisiejszych warsztatów plastyczno-muzycznych w przedszkolu „ZdrowoJeż”. Dzieciaki bawiły się głośno i cudownie, z wielką ochotą tworząc grzechotki. Wystarczy puszka, dopasowane do otworu tekturowe wieczko, trochę ziaren lub kasz oraz komplet taśm klejących – ozdobnych lub po prostu kolorowych. Grzechotki nie tak dawno wykonane przez nas w domu nie miały potencjału koncertu w wykonaniu kilkunastoosobowej orkiestry, a te dzisiejsze – owszem! Przyniosły prawdziwe dźwiękowe szaleństwo! Najpierw transferowaliśmy ziarna łyżkami i sprawdzaliśmy na bieżąco jakość i osobliwość dźwięków (fasola jaś i mung, kasza manna i jaglanka), a potem nastąpił etap dekorowania z pasją. Zobaczyłam i usłyszałam dziś dużo radości 🙂

Pobawcie się w grzechotników w Waszych domach 🙂

dzikajablon622a

dzikajablon622b

dzikajablon622c

dzikajablon622d

dzikajablon622e

dzikajablon622g

dzikajablon622h

dzikajablon622i

dzikajablon622j

dzikajablon622f

dzikajablon622k

Alchemia smaków / Dziecko na warsztat

dzikajablon619zzz

Nadszedł ten dzień! Dziecko na Warsztat i globalna odsłona listopadowa. Nie tak dawno początek zabawy na blogu Projekt Londyn 2014, a tu już trzeci miesiąc projektu, który przyciągnął i zaangażował niemal 50 mam 🙂 Po nauce i eksperymentach przyszedł czas na warsztat kulinarny. Wiele naszych działań w kuchni (nie tylko ściśle kulinarnych) naturalnie wpisało się w kontekst i przestrzeń kuchni, więc w tym znaczeniu było swojsko i zwyczajnie. Biorąc jednak pod uwagę moje wybiórcze i nierówne podejście do gotowania, starałam się przemycić i zorganizować Córce odrobinę magii… Pokazać, że obecność w kuchni może oznaczać przygodę, a samą kuchnię można potraktować jako miejsce pełne tajemnic smaku, wzroku i węchu, miejsce przemiany, zabawy, improwizacji, odkryć i eksperymentów. Nie jako pole walki, krainę przykrych obowiązków, margines kreatywności. Choć, jeśli mam być szczera, lubię spełniać się gdzie indziej… 🙂

Cieszę się, że Milo miała sporo własnych pomysłów, które udało nam się wdrożyć. Moją ideą w tym miesiącu było, oprócz wspólnej zabawy oczywiście, przybliżenie kilku banałów. Że fajnie jest spotkać się w kuchni na wspólnym rodzinnym posiłku, a jeszcze fajniej wspólnie go przygotować. Że chcemy tak spędzać czas częściej. Że wszystko zaczyna się od rzeczy najprostszych, oczywistych – jak umycie rąk czy ochota na jakiś szczególny smak… Że magia kryje się w szczegółach właśnie, ale też i w podejściu do sprawy, i że ta codzienna robota w smakach i zapachach to jest prawdziwa alchemia i poszukiwanie równowagi… Dlatego powiedziałam Córce, że będziemy trochę czarować.

Nie korzystałyśmy tym razem z żadnych książek, a jedynie kilku moich ulubionych, niezawodnych blogów kulinarnych. Za to stworzyłyśmy własną książkę kucharską… Ale zacznijmy od podstaw.

Umiejętności praktyczne

dzikajablon620u-2

Nie gonię Milo do robót kuchennych, nie przyuczam, za dużo nie wymagam. Wystarcza mi jak odnosi naczynia do zlewu po skończonym posiłku. Tym razem postanowiłam jednak poćwiczyć z nią tak zwane praktyczne umiejętności, które, w ujęciu montessoriańskim, sprawiają, że dziecko staje się samodzielne. Choć przez całe życie wykonywane automatycznie, na początku, uczącemu się dziecku sprawiają frajdę i pomagają rozwijać koordynację wzrokowo-ruchową. Przyswojenie fundamentalnych czynności, na przykład związanych z utrzymaniem higieny (także w kuchni!) staje się dla dziecka po prostu powodem do zadowolenia. Nasze „życiowe” ćwiczenia objęły więc:

  • używanie myjki, wyciskanie jej z wody i wycieranie stołu po posiłku (na mokro i na sucho)
  • zmywanie i wycieranie naczyń
  • mycie rąk przed rozpoczęciem pracy w kuchni i spięcie włosów w kucyk
  • nałożenie fartuszka do pracy
  • nakrywanie do stołu

dzikajablon620w

dzikajablon620x

dzikajablon620z

Proste zadanie nauczyło Milo nakrywać do stołu. Przy okazji niezłe ćwiczenie lewej i prawej strony. Na podkładce odrysowała kształty talerza, kubka i sztućców, tworząc klasyczny układ 🙂 Najpierw ćwiczyła ułożenie według wzoru, a chwilę później rzuciła pomoc w kąt, stwierdzając, że już potrafi.

dzikajablon621a

dzikajablon621b

dzikajablon621d

Zupa Mocy na jesienne chłody

dzikajablon620s
Listopad, wiadomo, kapiące nosy, pokasływanie, obniżona odporność… Nas też dopadło przeziębienie, a nawet szybki, choć łagodny rotawirus trafił się po drodze. W takich chwilach (a i na długo przed) sięgam po wzmacniające potrawy, które pozwolą przetrwać jesień we względnej formie. Zupa mocy gotowana według Pięciu Przemian to w zasadzie porządny rosół. Przepis ze Smakoterapii zazwyczaj freestylowo modyfikuję – najważniejsze, że zupa jest mocna w smaku, daje nieźle w gardło, rozlewa się przyjemnym, ostrym smakiem i… ROZGRZEWA. Staram się trzymać jednej prostej zasady – kiedy jest zimno, nie wychładzać się, a rozgrzewać potrawami, które mają takie działanie. A jesienią i zimą zupa u nas to podstawa. To podejście zostało mi jeszcze z czasów fascynującej przygody z kuchnią pięciu smaków, która powróciła echem w epoce macierzyństwa 🙂

Rozpoczęło się nasze czarowanie. A do czarowania odpowiedni strój potrzebny – czarownica musi mieć czapkę i kociołek do mieszania smaków. Na początek zrobiłyśmy kapelusz z papieru (skorzystałyśmy z pierwszego lepszego poradnika w internecie) zdobiony kolorowymi taśmami i szybką sesję zdjęciową czarownicy. Milo dopięła wszystko w szczegółach 🙂

dzikajablon620e

dzikajablon620f

dzikajablon620g-2

dzikajablon620h-2

dzikajablon-kulinaria
Mini-czarownica Nadia ze swoim tajemnym sprzętem.

Przystąpiłyśmy do gotowania. Robota szła pełną parą.

dzikajablon620i-2

dzikajablon620k

dzikajablon620l

dzikajablon620m

dzikajablon620n

dzikajablon620o-2

dzikajablon620p
Czarownica Milo odprawia kulinarne rytuały nad parującym kotłem…

dzikajablon620r
Jak widać, zupa nie nabrała jeszcze mocy. Ale po kilku godzinach… pycha!

Tajemnicze notatki do starej księgi, o której za chwilę 🙂

dzikajablon620b

dzikajablon620c
Domowe słodkości

dzikajablon619a

Idea ideą, a życie życiem. Nie da się ciągle zdrowo i rozgrzewająco, dlatego niekiedy spuszczam z tonu i, kiedy Milo ma fazę na słodycze, zamiast kupować jej batona, proponuję wspólne przygotowanie domowych słodyczy. Moja zachęta do naszych słodkich eksploracji ubrana jest w takie oto argumenty:

  • przygotowując słodycze własnej roboty w domu, wiemy co w nich jest i możemy nie dodawać całej masy sztucznych składników, a więc domowe są zdrowsze
  • pracując w kuchni, bawimy się i spędzamy przyjemnie razem czas
  • smak słodki znajduje się nie tylko w babeczkach i ciastach, ale także w owocach – możemy więc poznać dużo różnorodnych słodkich smaków
  • fajnie jest coś zrobić samemu zamiast mieć wszystko gotowe ze sklepu
  • przy okazji można zrobić kolorowe ozdoby, a wtedy jedzenie jest jeszcze przyjemniejsze 🙂
  • możemy zbierać sobie nasze ulubione przepisy w książce

Muffinki marchewkowe

dzikajablon619b

Przepis pochodzi z bloga Moje wypieki. Zaglądam tam w poszukiwaniu słodkiego i jeszcze się nie zawiodłam. Milo lubi rozbijać jajka i właściwie uczestniczy niemal w każdym etapie przygotowań. Nie muszę chyba wspominać który jest ulubiony… Klasyka 🙂

dzikajablon619c

dzikajablon619d

dzikajablon619g

dzikajablon619e

dzikajablon619h

dzikajablon619i

dzikajablon619j

dzikajablon619k

dzikajablon619l-2

dzikajablon619z4
Lodowe owocowe lizaki

dzikajablon619t

Lizaki ze sklepu są obiektem wielkiego, niegasnącego zainteresowania Milo. Czasem kupuję, a czasem robimy własne. Najprostszy i z pewnością zdrowszy sposób to zmiksować owoce i przełożyć masę do foremek do lodu. Po lewej kiwi, po prawej banan. Nie miałyśmy patyczków, więc użyłyśmy plastikowych słomek. Radość dziecka po wyjęciu lizaka z zamrażarki wielka, a u matki – oddech ulgi!

dzikajablon619w

dzikajablon619z

dzikajablon618x

dzikajablon619zz

dzikajablon619y

dzikajablon619zzz

Owocowe kolorowe szaszłyki

Nabijać na patyczki od szaszłyków jak korale. Im więcej kolorów i smaków, tym lepiej 🙂

dzikajablon620d

Szarlotka na kruchym cieście z cynamonem

Przyznam, że szarlotki były dwie po drodze. Mam swoją wersję dawną, babciną, ukochaną i sprawdzoną, ale ta z Moich Wypieków jest po prostu wspaniała. Wszelkie czynności posypywania, mieszania, wykrawania i ugniatania, a także smarowanie formy to wspaniała okazja do ćwiczenia małych rąk. Zanim ciasto błyskawicznie zniknęło, udało mi się uchwycić ostatni etap dekorowania…

dzikajablon621h

dzikajablon621i

dzikajablon621j

dzikajablon620t

Stara książka kucharska albo Przygody Łobuzowej Kuchni

dzikajablon621y
Hit naszych warsztatów. Czarownica Milo, oprócz czapki i kociołka z Zupą Mocy, postanowiła też zaopatrzyć się w książkę z przepisami. Logiczne, kurczę. A że książka jakby odnaleziona w odmętach czasu, to stara jest. I musi jak stara wyglądać. Zabrałyśmy się więc za postarzanie papieru. Dwa sprawdzone sposoby to barwienie torebkami od herbaty oraz rozpuszczalną kawą. Dodatkowych efektów specjalnych dostarczyły nam farby, ślady pędzla, rąk, zagniecenia, posypka z suchej kawy, wnętrzności torebki od herbaty, mazy, rozcierki, odbitki z filiżanki, starta kolorowa kreda – a wszystko po to, by księga wyglądała jakby „długo leżała w magazynach albo wilgotnej piwnicy”… Moim wkładem był pomysł, aby prócz wartości stricte merytorycznych (przepisów) oferowała doznania sensoryczne.

dzikajablon619o

dzikajablon619p

dzikajablon619r

dzikajablon619s

Samo przygotowanie papieru było już świetną sensoryczno-plastyczną przygodą. A po wyschnięciu kartek zaczęło się „notowanie” w rysunkach i wyklejankach wszystkich na bieżąco realizowanych przepisów. Tak powstała książka ulubionych przepisów Córki Przygody Łobuzowej Kuchni, którą można w każdej chwili poszerzyć o nowe przepisy. Wystarczy rozwiązać kokardy na tylnej okładce i dołożyć kolejne kartki – jak w segregatorze. Materiały użyte do stworzenia książki to: filc, tkaniny, koronki, waciki kosmetyczne, serwetki papierowe, cekiny, mazaki, kredki, bibuła, plastelina, pompony i skarby z kuchni schowane w małych torebkach. Przezroczyste woreczki skrywają słodką posypkę oraz przyprawy: ziele angielskie, tymianek i oregano – można je powąchać. Milo lubi swoją książkę i nie tylko ją ogląda i opowiada przepisy, ale też dotyka 🙂 Uzupełniłam część plastyczną w opisy (składniki i sposób przygotowania) – może kiedyś się przyda do nauki czytania.

dzikajablon621u

dzikajablon621w

dzikajablon621x

dzikajablon621z

dzikajablon621zz

dzikajablon621zzz

dzikajablon621zzz3

dzikajablon621z4
Spotkanie na śniadanie

dzikajablon621l

Jak zachęcić dziecko do wspólnego przygotowania posiłku? Kolorami na stole? Ustrojeniem talerzy? Własnoręcznie stworzonymi ozdobami? Układankami z jedzenia? Czemu nie! Próbowałyśmy tego i owego…

  • Zdobione serwetki stemplowanie sprzętem kuchennym (tłuczek, wyciskarka do czosnku, widelec, foremki do ciastek, kubek, nakrętki)

dzikajablon621e

dzikajablon621f

dzikajablon621g

dzikajablon621m

  • Podanie do stołu i dekoracja z kwiatów zebranych na spacerze

dzikajablon621n-2

  • Smakowite układanki na talerzu (np. portrety zwierząt)

dzikajablon621n

  • Papierowe ozdoby z obrazkami do przekąsek

dzikajablon621p

dzikajablon620a

dzikajablon621r

dzikajablon621t

Tajemnicza filiżanka w Pijalni Czekolady

dzikajablon621q

Wizyta w miejscu tematycznie odpowiadającym warsztatom stała się tradycją. Tym razem wybór padł na Pijalnię Czekolady i… była to świetna decyzja. Milo zamówiła „to co ostatnio” czyli filiżankę i łyżeczkę wykonaną z czekolady, które dosłownie rozpuszczają się w ustach 🙂 Skubnęła od każdego z nas innych słodkich smaków. Była usatysfakcjonowana i szczęśliwa. A zebrę z wedlowskiej kamienicy poznałaby nawet zbudzona w środku nocy…

dzikajablon621q3

dzikajablon621q5 copy

dzikajablonq2

Ogród z ziołowej ciastoliny

W międzyczasie trafiła nam się kolejna sensoryczna zabawa zapoczątkowana w kuchni, tak fajna i magiczna, że nie wytrzymałam i poświęciłam jej osobny post Ogród z ziołowej ciastoliny. Koniecznie zajrzyjcie!

dzikajablon617a

dzikajablon617b

dzikajablon617h

dzikajablon617g

Deser na ostrzu noża

I jeszcze ćwiczenia z krojenia.

dzikajablon616d

dzikajablon616j

dzikajablon-smacznego

Zabawy z mąką

Listopad ma w tym roku wyjątkowo sensoryczne oblicze 🙂 Mąka często występuje w roli głównej. Jeśli macie ochotę poczytać o białym szaleństwie, zapraszam.

dzikajablon-zmysly2

dzikajablon613h

dzikajablon613e

Smaczne portrety

Na temat. Przy okazji alchemii smaków odkrywanej w ramach Zmysłowych Piątków organizowanych nie tak dawno przez autorkę bloga Projekt: Człowiek. Inspiracja obrazami Giuseppe Archimboldo i jadalne portrety w wykonaniu Milo i moim. Smacznego 🙂

dzikajablon594k

dzikajablon594a

dzikajablon594m

Warsztat grudniowy odbędzie się pod hasłem Świąt Bożego Narodzenia i będzie poświęcony rękodziełu świątecznemu. Tymczasem zapraszam do odwiedzin na blogach wszystkich uczestniczek Dziecka na Warsztat!

DZIECKO NA WARSZTAT

Jest moc!

glowne_logo_1

Sponsorzy i partnerzy

plakat_patron3

Na koniec jeszcze odnośniki do poprzednich warsztatów Dzikiej Jabłoni – wrześniowego Ryby mają głos oraz październikowego Kosmiczny lot 🙂

Jesienna sesja foto

dzikajablon618e

Przez całą jesień przebieranki w jesiennej stylizacji cieszyły się u nas szalonym powodzeniem. Doprowadzały Milo do spazmów – tak bardzo rozśmieszały ją jej własne realizacje na modelach, którymi stały się psy i miśki… Na moich oczach Marian, Edzio, Nadia i inni przechodzili metamorfozy. Co tu dużo mówić, była dobra zabawa, rewia mody, jesienne spacery i stylizowane portrety 🙂 🙂 🙂

dzikajablon618b

dzikajablon618c

dzikajablon618d

dzikajablon618g

dzikajablon618h

dzikajablon618i

dzikajablon618l

dzikajablon618k

dzikajablon618m

dzikajablon618j

dzikajablon618n

Ogród z ziołowej ciastoliny

dzikajablon617

Bogata dokumentacja niepozornej, lecz przebogatej akcji. Pół dnia wspaniałej zabawy – nawet chorowanie tak nie dokucza i odchodzi w niepamięć, gdy wyobraźnia szaleje, a ręce zajęte pracą… Jeśli o mnie chodzi – odpłynęłam i dałam się nieść pomysłom Milo, zauroczona jej precyzyjnymi rozwiązaniami w kwestii formowania krainy, urządzania zakątków magicznego ogrodu i zasiedlania go zwierzyną 🙂

Zacznijmy od początku. Ciastolina domowej roboty to sensoryczny wstęp. Sprawdzony przepis pożyczyłam od Ewy, kreatywnej mamy dwóch chłopców, delikatnie zmodyfikowany:

  • 1 szklanka soli
  • 2 szklanki mąki
  • 1 szklanka wody
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • kilka kropli zapachu waniliowego

Marzyły mi się nie tyle kolorowe, co pachnące kulki masy. Nie tylko ziołowe, po prostu barwione naturalnie i wciągające w świat przypraw. Sięgnęłam więc do ulubionej szuflady, aby wydobyć:

  • kurkumę
  • tymianek
  • herbatę rooibos
  • czerwoną paprykę

Nie miałam akurat kakao, ale z jego dodatkiem możemy uzyskać apetyczny, czekoladowy brąz 🙂 Nie muszę dodawać, że dla dziecka już samo wyrabianie ciasta jest wspaniałym ćwiczeniem mięśni rąk (a przy okazji odmierzanie wg miarki określonych produktów), a dotykanie, dodawanie i rozprowadzanie przypraw i ziół w masie funduje dodatkowe sensoryczne atrakcje. Poczujcie delikatny zapach oliwy z oliwek i nutę wanilii… Ech, pełnia doznań… Milo była zachwycona…

dzikajablon617a

dzikajablon617b

Druga część: magiczny ogród. Czyli spontaniczna zabawa typu „small world”. Na podstawkę wędruje pokrywka z pudełka od butów – najlepsza ze względu na mocne boki, które nie pozwolą rozłazić się ciastolinie po domu. Zestaw wyjściowy do konstruowania według inwencji własnej plus podpowiedzi dziecka! Niech także na tym etapie będzie współtwórcą. Po pięciu minutach zgromadziłyśmy:

  • kolorowe plastikowe słomki (pocięte na moduły)
  • patyczki do szaszłyków (pocięte na moduły)
  • plastry korka
  • kolorowe pióra
  • suchy makaron
  • ziarna różnych gatunków fasoli
  • pestki śliwek
  • płatki kosmetyczne
  • waciki do higieny uszu

Ugniatanie. Tworzenie równiny, stepu szerokiego, wyniosłych pagórków, zakrętów rzek, stawu, łagodnych brzegów… Sadzenie drzew. Budowanie mostów łączących dwa brzegi. Kopanie nor dla maleńkich zwierząt. Składowanie zapasów na zimę w ciastolinowych norkach. Tworzenie ścieżki zdrowia do biegania i skakania z pieńka na pieniek. Stawianie ogrodzenia – płotu z makaronowych sztachet. Ozdabianie klombów wokół czarodziejskich pni. Szykowanie paszy ukrytej w woreczkach. Zaproszenie zwierząt do zasiedlenia. Uczta! Przygoda! Zapachy i kolory. Spróbujcie. Koniecznie stwórzcie wasz „mały świat” 🙂

dzikajablon617c

dzikajablon617e

dzikajablon617f

dzikajablon617dFormowanie ziemi.

dzikajablon617gStaw z kaczkami 🙂

dzikajablon617h

dzikajablon617i

dzikajablon617l
Zbiory i plony.

dzikajablon617m

dzikajablon617n

dzikajablon617o

dzikajablon617p
Budujemy mosty…

Deser na ostrzu noża

dzikajablon616e

Czterolatka pod czujnym okiem mamy i z jej niewielką pomocą jest w stanie przygotować sama deser dla rodziny 🙂 Pamiętam pierwsze próby krojenia na spotkaniach dla dwulatków, których zachęcano do eksplorowania tajemnic stołu, zastawionego dobrami do konsumpcji oraz „narzędziami pracy”. Jedne i drugie były dla nich równie fascynujące 🙂 Zaciekawione maluchy odkrywały materię ogórka i gotowanych warzyw. Na miękkiej marchewce czy ziemniakach ugotowanych wcześniej w domu i przyniesionych przez mamy doskonale mogły ćwiczyć krojenie plastikowymi nożykami, bez obawy, że zrobią sobie krzywdę. Najważniejsza była zachęta ze strony rodziców i akceptacja własnego lęku, że coś się może złego stać! Na początku samej było mi trudno oswoić się z faktem, że tak małe dziecko w ogóle używa noża. Ale w zasadzie wystarczyło stworzyć odpowiednie warunki i… być obok. Ryzyko oswojone, ale nie wyeliminowane.

Lubię Milo w kuchni, a jej obecność odbieram jako naszą wspólną przygodę. Tak też staram się jej ukazać „kuchnię” – miejsce pełne tajemnic smaku, wzroku i węchu, miejsce przemiany, zabawy, improwizacji, odkryć i eksperymentów. Nie jako pole walki, krainę przykrych obowiązków, margines kreatywności. Ok, nie jestem tzw. „idealną panią domu” – nie cierpię sprzątać, prasować i myć okien. W kuchni działam raczej z doskoku, a czasem wyskokowo; jestem w tym trochę nierówna, ale się nie przejmuję. A córce daję znać, że choć to całkiem ciekawy teren, to poza kuchnią czeka na nas wielki wspaniały świat 🙂

O matko, miało być o montessoriańskich inspiracjach w dziedzinie życia praktycznego, a wyszedł mi chyba prolog do warsztatów kulinarnych, które w ramach Dziecka na Warsztat odpalamy za tydzień 🙂 Już dziś zapraszam w imieniu wszystkich szykujących się uczestniczek.

dzikajablon-smacznego

dzikajablon616a

dzikajablon616b

dzikajablon616c

dzikajablon616j

dzikajablon616d

dzikajablon616f

dzikajablon616g

dzikajablon616h

dzikajablon616i

Ile zwierząt w jednym domu?

dzikajablon615

Pokazujemy dziś zabawę, która opiera się w głównej mierze na improwizacji i wyobraźni, a nie konkretnym zadaniu do wykonania. Wystarczy przygotować proste materiały, zaprosić dziecko do zabawy i oddać mu inicjatywę. Lubimy tak się bawić. Po chwili role się odwracają – Milo tworzy, opowiada, zaprasza, a ja wcielam się w wymyślonych przez nią bohaterów i razem przeżywamy przygody 🙂

dzikajablon615a

Jako przynętę można użyć kilka papierów (ewentualnie tektury) wyciętych w kształty (u nas to były domki) i przygotować materiały do malowania. Mniejszemu maluchowi zaproponujmy farby w miseczkach, stemple z myjki, gumek recepturek, warzyw, owoców czy patyków lub kulek gniecionego papieru. Zabawa w doświadczanie faktur i kształtów gwarantowana. Czterolatek zabawę poprowadzi z pewnością już sam, gdy przyjdzie mu ciekawy wątek do głowy. Czasem jedno hasło wystarcza i uruchamia cały proces opowiadania nowej opowieści. Można w ten sposób opowiadać znaną już dziecku bajkę, dając mu kształty przypominające bohaterów z jego książeczki (np. postać bohatera, zwierzęcia lub samochodu). Razem, przy pomocy tworzonych przez dziecko obrazków-prac plastycznych, przechodzić przez bajkę raz jeszcze, a inaczej niż w lekturze książki. Bardzo rozwijająca zabawa.

dzikajablon615b

Nie robiłyśmy akurat żadnych odniesień do znanych nam bajek, Milo wymyśliła coś sama. Domki dla zwierząt! Każdy zaprojektowała dla innej grupy mieszkańców i przypisała mu odpowiednią liczbę. Tak powstały: psiarnia, kociarnia, akwarium, dom dla świń oraz ul. Jak zwykle wplotłyśmy w rysowanie odrobinę matematyki i ćwiczeń językowych (przepisywanie wyrazów: woda, pies, kot, miód i świnie, charakteryzujących każde domostwo). Jeśli dom miał numer sześć, Milo szukała wśród narysowanych czy też rzeczywistych postaci dokładnie tyle zwierzątek. Sporo się działo 🙂 Było bardzo inspirująco i zabawnie. Spróbujcie.

dzikajablon615c

dzikajablon615e

dzikajablon615f

dzikajablon615i

dzikajablon615j

dzikajablon615l

dzikajablon615m

dzikajablon615o

dzikajablon615p

Zauważyliście wystrojone koty? I pszczoły z torebkami na miód? Niezła impreza 🙂

Zabawy z mąką cz. II

dzikajablon-zmysly1

Obiecany dalszy ciąg. Czesanie i głaskanie mąki. Uwalnianie rajskich ptaków. Sitkowanie, wgniatanie, stemplowanie tłuczkiem. Nakłuwanie. Wtłaczanie do foremek i rozsypywanie babek. Przesypywanie do słoja. Rysowanie palcem na mące. Sprawdzanie – jak na badacza przystało – każdego sprzętu, jego potencjału i efektu w kontakcie z mąką i ręką. Opisywanie badań i eksperymentów na głos, ze stuprocentowym zapotrzebowaniem na uwagę: Mamo, patrz! Zobacz! Szalony bieg autostradą wyobraźni… Dalej, więcej, bez wytchnienia! Apetyt na doświadczanie w mikroskali kuchennego stolika – czy to nie jest właściwie zachwycające?

Ech, zgadzam się na bałagany, pompony mąki zwisające ze ścian, śnieżne posypki na podłodze, przyprószone skarpety i suknie i skrzydła wróżki, siwiznę we włosach, rzęsy albinosa, biały piasek pod paznokciami do wydłubywania w wieczornym zgarbieniu, niecne ślady na parkiecie i widok z okna, jakby zima nadeszła zbyt wcześnie… bo pamiętam, że choć mogłam nurkować w kuchennych szufladach gdzieś trzydzieści lat temu, wydobywać skarby na powierzchnię i tworzyć równoległy uporządkowany świat, choć na chwilę, to nikt nie stał obok, nie patrzył na mnie z pobłażliwym uśmiechem i rozmarzeniem w oczach, nie zachęcał, nie doceniał wyobraźni. Wszyscy ciężko pracowali, byli zajęci sobą i bardzo ważnymi sprawami. Nie mogłam się pobrudzić. Chwalili, że tak dobrze potrafiłam się sobą zająć.

A ja nie chcę tak dla Milo! Wybieram być z nią, wpatrzona, pod wrażeniem, z uwagą godną drobin codzienności i okruchów dnia. Być obecna i w porządku i w chaosie twórczym 🙂

dzikajablon614a

dzikajablon614c

dzikajablon614d

dzikajablon614b

dzikajablon614e

dzikajablon614g

dzikajablon614h

dzikajablon-maka3

dzikajablon614i

dzikajablon614j

dzikajablon602d

Zabawy z mąką cz. I

dzikajablon613

Dzisiaj kolejna zabawa samograj. Twórcza, rozwijająca i śmiesznie prosta w przygotowaniu. Mąka często pojawia się w naszej kuchni, nie tylko w kontekście kulinarnym. Milo ma czasem kaprysy i zachciewanki co do mąki, ma nawet na półce „swój” słój z mąką na wypadek gdyby chciało jej się poszaleć… A że zabawy sensoryczne ogromnie cenimy, raz dwa stwarzamy odpowiednie warunki – na scenę przybywają wszelkiej maści sprzęty kuchenne z przebogatych, głębokich, pełnych tajemnic szuflad! Muszę tylko zadbać o drobny szczegół – zabezpieczenie „placu zabaw” w taki sposób, abym nie musiała spędzić reszty dnia na sprzątaniu 🙂 A więc wysypujcie mąkę na tacę, bierzcie co tam macie pod ręką i zajmijcie się sobą.

Jedna biała sesja, a tyle się zadziało dla małych rąk 🙂

  • dmuchanie przez słomkę
  • równanie i uklepywanie powierzchni
  • odciskanie obiektów o różnych wielkościach i powierzchniach
  • zabawa z orzechami laskowymi
  • sprawdzanie faktur i struktur obiektów
  • wgniatanie i ugniatanie
  • obtaczanie, memłanie, masaż rąk
  • układanki z nakrętek do butelek (dowolne kształty, litery lub cyfry)
  • liczenie
  • napełnianie nakrętek
  • wałkowanie wałkiem do ciasta

dzikajablon613a

dzikajablon-wrozka

dzikajablon613b

dzikajablon613c

dzikajablon613d

dzikajablon613e

dzikajablon-szalona

dzikajablon613f  dzikajablon613h

dzikajablon613i

dzikajablon613g

dzikajablon613j

dzikajablon613k

Ciąg dalszy nastąpi…

Stoliczku, nakryj się!

dzikajablon612a

Kiedy nie mogę akurat towarzyszyć córce w zabawie, a ona chce być blisko mnie, wybieram strategię „Stoliczku, nakryj się!”, zapraszam ją i… po chwili każda z nas robi swoją robotę 🙂

Stolik nakryty, a na nim: pojemniki do lodu, pojemnik na jajka, jednorazowe kubki plastikowe, miseczki, łyżki, drewniane szczypce, pęseta, nakrętki od butelek, kulki szklane, ziarna soczewicy. Tylko tyle, a może aż tyle! Najważniejsze, że zabawa, czy praca – jakby powiedziała Maria Montessori – umożliwia otwarte i twórcze traktowanie materiału. Potrzeba chwili i wyobraźnia podpowiada dziecku czym chce się zająć i za jakim impulsem pragnie podążyć. Nie ma żadnych ograniczeń. Sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem… Nie ma scenariusza ani planu. Dzieje się samo. W tym zestawie najwięcej zdarza się transferowania i sortowania. Plus elementy muzyczne (grzechotka z ziarnami), matematyczne (liczenie i zbiory), językowe (rymowanki). Ćwiczenie chwytu pęsetowego. Precyzja. Skupienie. Błoga cisza, czasem przerywana śmiechem 🙂 Na koniec układanie z nakrętek bardzo głodnej gąsienicy i innych stworzeń. Opowiadanie historii. I obiad gotowy!

Mój komentarz: Lubię ten Montessoriański potencjał kuchni.
Komentarz Milo: To jest bardzo Kopciuszkowa robota!

dzikajablon612d

dzikajablon612e

dzikajablon612f

dzikajablon612g

dzikajablon612h

dzikajablon612i

dzikajablon612j

dzikajablon612k

dzikajablon612m

dzikajablon612n

dzikajablon612l

Bransoletki matematyczne

dzikajablon611m

Zrobiło się matematycznie. Chciałam sylabowo, ale wyszło matematycznie. Dobrze więc. Szykuję pomoce w liczeniu i ćwiczeniu dodawania. Dziś taki zestaw matematyczny, który ma potencjał stać się warsztatem projektowania biżuterii 🙂

Bransoletki matematyczne. Ćwiczenie małej motoryki – nawlekanie korali ceramicznych i drewnianych na druciki kreatywne. Liczenie do 10. Dodawanie. Karty pracy. I wierszyki matematyczne własnej roboty 🙂 Posłuchajcie, a co się przyda, to zabierajcie! Dziecko dostaje bransoletkę i kartę pracy. Czytam wierszyk (kupa śmiechu!), dziecko liczy na bransoletce, dodaje, a na koniec wpisuje wynik w kratki na karcie pracy. Na dzisiaj kilka rymowanek:

W domu dwa liski
Jadły z jednej miski.
Przyszły jeszcze dwa.
Ile gości domek ma?

[2 + 2 = 4]

Wracały z łąki
dwie biedronki.
Pięć dołączyło.
Ile razem było?

[2 + 5 = 7]

Były sobie trzy króliczki,
co nie chciały gąsieniczki.
Za to chciały dwa zające.
Ile zwierząt jest na łące?

[3 + 2 = 5]

Jedna kura,
co zgubiła pióra,
spotkała kurki trzy.
A wszystkie policz ty!

[1 + 3 = 4]

Szedł pies przez wieś.
Spotkał piesków sześć.
Poleciały balonem
Ile psów merdało ogonem?

[1 + 6 = 7]

Powiem Wam – super zabawa. Może trochę trudna z racji tego, że wyniki końcowe były różne. A można poćwiczyć np. tylko do 5 i używać jednej bransoletki z pięcioma koralikami. Milo trochę się zmęczyła. Ale podobał jej się i zaskoczył ją pomysł na ćwiczenie dodawania 🙂 Po dokonaniu obliczeń na podstawie moich wierszyków użyła bransoletek do niekonwencjonalnego pokazu biżuterii 🙂

dzikajablon611a

dzikajablon611b-2

dzikajablon611d

dzikajablon611e   dzikajablon611h

dzikajablon611j

dzikajablon611n

dzikajablon611l

dzikajablon611o copy

dzikajablon611p

dzikajablon611r

dzikajablon611g

dzikajablon611f