Last minute na wyspie Lakeba / Dziecko na warsztat II

dzika-jablon767s2

Wyspa jako forma lądu zainteresowała Milo już jakiś czas temu. Australia w ciągu ostatnich miesięcy, a tym bardziej w marcu, nie budziła jednak jej większej sympatii, może z racji tego, że w zeszłym roku podróżowałyśmy do Australii wiele razy. Na razie temat się wyczerpał:
– Nie, nie chcę bawić się w Aborygenów.
– Uluru? To już było…
– Mama, nie obraź się, ale nie chcę malować zwierząt kropkami.
– Fajny był nasz teatrzyk „Siedem sióstr”, ale na razie mam dość teatrzyków!

Kombinuję, kombinuję… jeśli nie Australia, to cała nadzieja w Oceanii. Jak wyspy nie wypalą, to chyba trzeba się poddać i ogłosić dezercję z Dziecka na Warsztat! Udało się na szczęście. Podchody zawiodły nas we właściwe, fascynujące rejony 🙂

dzika-jablon767u

Lądy i wody

„Mapy” Mizielińskich jak zwykle rzuciły nas na głęboką wodę wyobraźni i wyznaczyły kierunek podróży.

Wcześniej jeszcze przygotowałam karty woda-ląd i Milo z przyjemnością zapoznała się z kilkoma geograficznymi pojęciami, czytając o nich, rozmawiając i wyszukując przykładowe formacje na mapach kontynentów. Materiały do druku (trochę zmodyfikowane na nasze potrzeby) pochodzą z platformy wymiany materiałów Montessori z internetu (popularnie nazywanej boxem).

dzika-jablon767l

dzika-jablon767g

dzika-jablon767k

dzika-jablon767m

dzika-jablon767o

Projekt Wyspa

Dość wstępów! Czas na akcję. Milo postanowiła zrobić wyspę i zaczęło się radosne terraformowanie!

dzika-jablon767h

Do zrobienia niewielkiej wyspy (średnica około 20 cm) wystarczyły 2 paczki masy do modelowania Primo (biała, szybkoschnąca). Bardzo fajna masa, na początku tylko Tata pomagał trochę w ugniataniu, a potem to już sama przyjemność bogatej we wrażenia dotykowej przygody. Trochę przydały się narzędzia do pracy nad detalem (tani komplet z biedronki czy tigera, nie pamiętam).

dzika-jablon767i

Milo miała wielką frajdę, formując plażę, zatokę, wyższe stoki, wulkan, skalistą ścianę, łagodne stoki, uskoki i żleby, czy niewielkie jeziorka…

dzika-jablon767j

I oto wyspa była gotowa! Można na niej odnaleźć kilka zagadnień – wyrzeźbionych własnymi rękami – zilustrowanych na wcześniej wspomnianych kartach. Lubię, jak takie materiały dopełniają emocje i przeżycia wynikające z indywidualnego doświadczania przez dziecko. Nie sam obrazek się liczy, czy ważne słowa-fakty, lecz wolność odkrywania i nauka przez zabawę. Wiadomo, inaczej wówczas przebiega proces przyswajania nowej wiedzy.

wyspa

Nasza wyspa została odszukana na mapie, rozpoznana i oswojona. Nazywa się więc Lakeba i należy do wyspiarskiego kraju Fidżi położonego w południowo-zachodniej części Oceanu Spokojnego. Ponad 300 wysp i 500 wysepek pochodzenia wulkanicznego tworzy archipelag, otoczony przez rafy koralowe. Lakeba to prawie 60 km kwadratowych lądu i nieco ponad 200 metrów w najwyższym punkcie. Słynie z wyjątkowych jaskiń. Podobno mieszkańcy jednej z wiosek są znani z umiejętności przywoływania rekinów z morza. Absolutnie fascynującym tematem wydają się być ptaki (wiele z nich, tak jak w przypadku roślin, to gatunki endemiczne), ale Milo nie chciała słyszeć o ptakach, bo w zeszłym roku przerabiałyśmy gruntownie ten temat w obrazkach i w robocie artystycznej. Matko, znaj umiar 😉

Lakeba jakoś przybliżyła mi się we wspomnieniu napotkanych kiedyś ludzi z Tonga, pobliskiej wyspy. Byli to rośli, silni i uśmiechnięci mężczyźni. Przystojni!

Najbardziej zainteresował Milo charakter wyspy – obecność wulkanu, oczywiście wygasłego w naszej zabawie. Z tego powodu nie dała się namówić na mini wybuch z sody i octu, choć – moim zdaniem – to świetna okazja do przeprowadzenia w ramach geografii małego eksperymentu. Ocean spokojny, wyspa spokojna, żadnych wybuchów. Goście przybywają tu na wakacje. Nie zagłębiałyśmy się w historię, czysta geografia i rozrywka. Wyspę wrzuciłam na blachę, Milo zanurzyła ląd w wodzie.

Nie miałyśmy co prawda wilgotnego klimatu równikowego ani palm kokosowych, ale na deser zrobiłam nam budyń z kaszy jaglanej na mleku kokosowym 🙂

dzika-jablon767r

Wyspa Lakeba przeobrażała się kilka razy. Pewnego dnia na powierzchni wody wystąpiło rzadkie zjawisko zwane cekinówką.

dzika-jablon767s

Raz pojawiła się typowa dla klimatu bujna roślinność.

Wkrótce wyspę skolonizowało plemię Lego Friends, wyjeżdżając na wakacje z dala od cywilizacji. Nie doświadczyło na Lakebie jednak żadnej sztuki oprócz sztuki wypoczywania i sztuki przetrwania 🙂 Mimo wszystko to była dobra oferta!

dzika-jablon767t2

Body painting

Parę dni później powrócił we wspomnieniach temat zdobienia twarzy. W zeszłe wakacje przymierzałyśmy się z Milo do wielkiego dzieła inspirowanego sztuką zdobienia ciała typową dla ludów Oceanii. Powstała wówczas cała kolekcja wizerunków, kupiłam specjalne farby. Wyszły raczej wprawki, ale nie skreślam naszego preludium. Mam nadzieję, że matka z córką powrócą do malowania siebie nawzajem gdzieś w polskich lasach…

dzika-jablon767ww

Tymczasem dobrze było zajrzeć do książeczki Dzieci świata i odkurzyć karty (materiały do druku pochodzą z wyżej wspomnianego boxa) ze strojami świata. Rzut oka na stroje i wizerunki z rejonu Australii i Oceanii… i ochota do zdobienia powróciła. Z tym wyjątkiem, że na warsztat poszły zwierzęta. Milo maniakalnie maluje i zdobi zwierzęta ostatnimi czasy, więc ochoczo przysiadła do roboty nad tym, co lubi. Zaprosiła mnie, a ja nie odmówiłam. To był fajny, wspólny czas – zabawa w wymyślanie wzorów i ozdób na twarzach zwierzątek 🙂

dzika-jablon767w

dzika-jablon767w4

dzika-jablon767w9

dzika-jablon767w5

dzika-jablon767w8

dzika-jablon767w6

Współpraca matki z córką 🙂

dzika-jablon767w3

Tutaj linki do naszych australijskich podróży z zeszłego roku – może kogoś zainspirują:

Po więcej inspiracji zaglądajcie do pozostałych uczestniczek projektu!

logoDnW-2edycja3

Piankoryt – łatwa technika graficzna

gra12

Na ostatnich zajęciach w Studio Sztuki Pole Widzenia, gdzie prowadzę warsztaty plastyczne dla dzieci i młodzieży, odkrywaliśmy bardzo przyjemną technikę graficzną. Nazwałam ją piankorytem, bo relief jest ryty w piance (dostępnej w sklepach plastycznych, w arkuszach o różnej grubości). Pianka jest o tyle wdzięcznym materiałem, że umożliwia wycięcie rysunku choćby patykiem do szaszłyków lub zaostrzoną końcówką ołówka. Bardziej zaprawieni w bojach mogą sięgnąć po tradycyjne dłuta. Fajne wzory wyjdą również dzięki dziurkowaniu kropkami powierzchni pianki. Łatwo się ryje, dobrze wychodzą detale i zróżnicowane kreski.

Potrzebujemy farby drukarskiej (w tubce) – czarnej lub kolorowej, kawałka szyby (lub innej gładkiej, twardej powierzchni), giętkiej szpachli do rozprowadzenia gęstej farby na szybce oraz twardego wałka (widocznego na pierwszym zdjęciu u góry).

Farbę rozprowadzamy na szybie szpachlą, nanosimy na wałek, a następnie na przygotowaną wcześniej matrycę. Nie należy nakładać za dużo farby, aby nie zatkała wyrytego rysunku. Na matrycę kładziemy papier, który dociskamy suchym wałkiem lub – jeśli nie mamy drugiego wałka – techniką łyżkową, czyli za pomocą ruchów okrężnych wykonywanych kuchenną łyżką. Mocno! Zdejmujemy ostrożnie papier i zostawiamy do wyschnięcia. Jeśli praca jest niedobita czy pozostawia wiele do życzenia, powtarzamy całą procedurę od nowa. Dopóki mamy matrycę, możemy multiplikować odbitki 🙂

Podoba mi się to, że z tą techniką poradzi sobie i kilkulatek, i gimnazjalista. Radość, ciekawość i satysfakcja w obu przypadkach gwarantowana 😉

Jako prowadząca przeżywałam swoje osobiste radości – przypomniały mi się odległe czasy liceum plastycznego. W tamtych czasach, będąc w klasie graficznej, zrobiło się mnóstwo fascynującej graficznej roboty. Moją ukochaną techniką był linoryt. Niech Milo trochę podrośnie, to jej pokażę!

Poniżej prace moich podopiecznych w wieku 8-13 lat.

Wypróbujecie piankoryt?

gra5

dzika-jablon767b

dzika-jablon767d

 

dzika-jablon767a

dzika-jablon767c

gra13

Miasto Tajemnic

dzika-jablon766g

Pewnego dnia wyrosło nowe miasto. Miasto Tajemnic. Czarne Miasto. Pełne ciemnych korytarzy, grot, koronkowych dróg, niewyjaśnionych zagadek i skarbów!

dzika-jablon766a

W pobliżu Jaskini Snów znajduje się ściana totemów i końskiej czaszki. Brrr!

dzika-jablon766e

Czarodziejska studnia ze szkłem powiększającym do oglądania kamieni.

dzika-jablon766c

Złote Pole z kulami…

dzika-jablon766b

U wejścia do jaskiń.

dzika-jablon766d

Skarbownik. Pełen skarbów babci Izy 🙂

dzika-jablon766f

Zaułek z tablicą do pisania i rysowania.

Wymyślamy tajemnice, przygody i zagadki 🙂

Budowa kwiatu, puzzle i wiosenna wróżba

tulipany

Czy zdychające na parapecie tulipany mogą zainspirować do zainteresowania się budową kwiatu? Jasne 🙂

W wiosennych nastrojach, w smugach słońca zaglądających do kuchni przez wciąż jeszcze brudne szyby, oglądałyśmy i nazywałyśmy poszczególne części tulipana. Parapet się zieleni, hiacynt pachnie omdlewająco, muffinki się pieką, a Milo poznaje tajniki budowy kwiatu… Wystarczyły nam wiosenne kwiaty i karty Montessori (materiały do druku pochodzą z boxa). Kilka dni wcześniej Córka zamówiła u mnie jeszcze mlekiem pisane tajne słowa do odczytania nad świecą (przypomniały się jej Andrzejkowe wróżby). Postanowiłam więc połączyć temat kwiatowy z mleczną wróżbą.

dzika-jablon765t3

Budowa kwiatu

Inspiracja 🙂

dzika-jablon765u

Przygotowanie napisów wykonanych niewidzialnym atramentem.

dzika-jablon765n

Zaproszenie do zabawy.

dzika-jablon765o

Puzzle „Budowa kwiatu” i karty Montessori.

dzika-jablon765p

Ćwiczenia utrwalające części kwiatu: korona, kielich, słupek, pręciki. Samo układanie puzzli jest banalnie proste dla 5.5-latki, więc potrzeba rozszerzyć działania w celu utrwalenia słownictwa. Na początek jednak najlepszą rolę spełnia obserwacja prawdziwego kwiatu. Ogląd, eksploracja i zrozumienie zlewają się w pełne doświadczenie. Dopiero potem przełożone na pomoce. Fajne dopełnienie!

dzika-jablon765r

dzika-jablon765t

dzika-jablon765t2

Zaproponowałam jeszcze Milo zabawę w odrysowanie poszczególnych części puzzle i podpisanie elementów kwiatu, żeby poćwiczyć pisanie, ale odpowiedziała: „Nie obraź się mama, ale nie mam ochoty”. Przeszłyśmy więc do kolejnej kwiatowej propozycji 🙂

Gatunki kwiatów – dopasowanka z wróżbą

Zaproszenie do zabawy: karteczki z nazwami napisanymi mlekiem, świeca i zapałki (wiadomo, zabawa pod czujnym okiem mamy) i zestaw kart z różnymi gatunkami kwiatów. Temat bardzo na czasie, bo wiosna w powietrzu… kwiaty w oknie… Ruszyły też nasze domowe hodowle i sadzonki 🙂

dzika-jablon765s

Długo oczekiwane emocje – wypatrywanie złotych i brązowych liter nad skaczącym płomieniem…

dzika-jablon765u2

Dopasowywanie nazwy do obrazka.

dzika-jablon765u3

dzika-jablon765w

dzika-jablon765z

Wiosenny surfing na opadłych płatkach tulipana!

dzika-jablon765z2

dzika-jablon765x

Czerwone pudełko sensoryczne, czyli Las Tulipański

dzika-jablon765a

Jak Milo była młodsza, często bawiłyśmy się w kolory. Słynne zabawy w poszukiwanie wszystkich żółtych albo czerwonych przedmiotów z domu i gromadzenie ich w jednym miejscu, bądź grupowanie rzeczy w zbiory według kolorów, nigdy się nie nudziły.

U nas wciąż na topie są pudełka sensoryczne i zabawy w mały świat. Tak oto zakup płatków sztucznych róż zainspirował mnie do zrobienia pudełka sensorycznego w czerwieni. W środku bogactwo materiałów i faktur – płatki, pompony, szklane serca, drewniane elementy mozaiki w różnych kształtach, plastikowe transparentne szkiełka: kółeczka i guziki! Milo ujrzała w nich materiały budowlane i natychmiast przystąpiła do tworzenia miejsca, które nazwała Lasem Tulipańskim 🙂

Polowanie na czerwone przedmioty udało się. Przyleciały do nas taśmy, filcowe kształty, pudełka, rolki, wstążki, czerwone klocki lego, nakrętki. Skarby ze szkatułki mamy przydały się do zrobienia Skarbownika. Z nakrętek powstała „wspinaczka” czyli konstrukcja do wspinania.

dzika-jablon765j

Robi się świat… Za chwilę popłynie czerwoną wstążką Tajemniczy Strumień…

dzika-jablon765b

dzika-jablon765c

Ozdobna magiczna tratwa.

dzika-jablon765d

dzika-jablon765e

dzika-jablon765g

To nie więzienie. Zebra po prostu mieszka „pod górką”.

dzika-jablon765h

Sarna brodzi w Jeziorze Serc!

dzika-jablon765f

dzika-jablon765i

dzika-jablon765k

dzika-jablon765l

Ciekawa jestem co będzie dalej. Czerwone miasto już upadło, może powstanie za chwilę kolejne?!

Filozofka

dzikajablon599g

Kolejna porcja złotych myśli Milo, tym razem rozważania o kosmosie, początkach Ziemi, starości i życiu człowieka…

1.

– A co jak naprawdę istnieje Muki, a my jesteśmy maleńcy i mieszkamy w kosmosie, który jest dziurką w jego nosie?

10494339_400267076815684_8882341721359223518_o

2.

– Tato, a jak będziesz starym dziadem, to babcia i dziadek już umarną?
– Tak.
– A jak ja będę starą babą, i moja córka będzie stara, to ja też umarnę?
– Tak. Przyjdzie następne pokolenie, a stare odejdzie.
Tata tłumaczy jak to część każdego z nas – dziadków i rodziców – przechodzi na dzieci i w ten sposób są dziedziczone geny.
– O, babcia Iza, dziadek Tomek, dziadek Andrzej i babcia Lonia, mama i tata i ja! Super! Tyle kawałków w jednym człowieku!!!

dzika-jablon745f

3.

– Mama, nie mogę sobie początku świata wyobrazić! Jaki był początek kosmosu jak nic nie było? Przecież nic nie mogło mieć żadnego koloru…
A może biało-kremowe coś. Wszystko z piasku…?

dzikajablon605c

Emancypantka

10830430_389573771218348_6360868185285924288_o

Kolekcjonuję co ciekawsze teksty Milo. Tematycznie. Niezależność, odrębność, tożsamość 😉

1.

Zbieramy się do parku po patyki potrzebne mi na warsztaty. Milo:
– Mama, nie jesteś królową! Nie po to zostałam stworzona, żebym ciągle musiała gdzieś iść i ci pomagać! Każesz mi iść po patyki! Uszanuj też moje potrzeby, nie jesteś tu sama!

2.

Mąż proponuje, żebym coś mu przyszyła w jego ubraniach. Milo:
– A co to znaczy, że co? Że mężczyźni rządzą życiem kobiety? Że każą jej szyć dla nich ubrania? Może jeszcze koronę mu zrobi jak dla króla?!

slon1

3.

Rozmawiamy. Trochę za bardzo dociekam. Milo, zniecierpliwiona:
– Ta rozmowa mnie męczy. Mama, nie wiem dlaczego tak zareagowałam! Po pierwsze jestem wrażliwa. Po drugie ja czasem tak mam. Nie męcz mnie już.

4.

Żegnamy się z gośćmi. Na sugestię cioci, żeby na pożegnanie dziewczynki się przytuliły, Milo:
– Nie lubię przytulania!

5.

Zajęcia z robotyki. Prowadzący dzieli dzieci na zespoły, mówiąc, że wygra ten zespół, który zdobędzie najwięcej punktów. Milo wchodzi na stół:
– My tu nie gramy na punkty, my współpracujemy!

dzika-ksiezniczka

Metalowe miasto

dzika-jablon764l

Milo zbudowała Metalowe Miasto. Ujrzała jak szykowałam sprzęt kuchenny na zajęcia dla maluszków niezbędny do stworzenia eksperymentalnej przestrzeni dźwiękowej i „zamówiła” wszystko po skończonych warsztatach do własnych celów. Metalowe graty (aluminiowe, z domieszkami, nie wgłębiajmy się w skład i stop) powędrowały do jej pokoju, a po chwili ujrzałam wieżę z kubków i tarasy z blaszek do pieczenia. Cukiernica, foremki do ciastek, menażka pamiętająca jeszcze stare dobre bieszczadzkie czasy, elementy czosnkarki, ekspresu do kawy, pęk kluczy… Co było pod ręką (jedna z moich ulubionych kategorii składników dobrej zabawy). Błysk, odblaski i szał!

Fantastyczna zabawa z materiałem – badanie temperatury, gładkości, wypukłości, rozmaitych form i rytmów. Poruszenie wyobraźni. Do tego – dźwiękowisko! Przestrzeń metalowego miasta jakoś tak naturalnie stała się obszarem badań nad dźwiękiem. Przydały nam się „pałeczki” skręcone z drutu do wydobywania delikatnych tonów, a czasem było słychać i klaśnięcie, i walnięcie dłonią, stuk i bębnienie, drapanie i pukanie. No wiecie, muzyka nowoczesna! Chociaż równie dobrze mogłaby w naszym mieście rozbrzmiewać stara dobra Metallica 🙂

A oto kilka miejskich widoków:

dzika-jablon754p

Miejski akwen.

dzika-jablon754s

dzika-jablon764y

Wysoka wieża.

dzika-jablon764m

Zwierzęta na placu zabaw.

dzika-jablon764n

Podest z kluczy i wejście na rampę.

dzika-jablon764o

Poczta – listy i skrzynka na listy 🙂

dzika-jablon764r

dzika-jablon764w

Widok z lotu ptaka.

dzika-jablon764r2

Zbliżenie na labirynt. Z góry można rozpoznać kształty zwierząt prawie jak na rysunkach z Nazca.

dzika-jablon764u

Druciane pałeczki.

dzika-jablon764z

Trampolina na pierwszym planie – skok zapewnia szczęśliwy powrót do domu. Hopsa!

Koniec podróży. Metalowe miasto żyło jeden dzień, po czym runęło 😉

Wędrujące światła w parku

dzika-jablon764a

Zimowy wieczór światła! Spontaniczna wycieczka do Łazienek ostatniego dnia lutego. Tak spontaniczna, że spóźniliśmy się trochę i ominęła nas wielka atrakcja Parku Łazienkowskiego zaplanowana na ten wieczór – spacer z lampionem, który można było nabyć przy wejściu. Spacerowaliśmy więc bez lampionu. I tak było zjawiskowo! Jedna tylko sprawa popsuła nastroje – Milo nie miała lampionu i nie była w stanie tego przeżyć bez emocji. Przez cały czas towarzyszyło nam zawodzenie i lament…

Podobno przybyło tego wieczoru 12 tysięcy ludzi. Trzy wycieczki z przewodnikami wyruszyły trzema trasami, a każda z lampionami w innym kolorze. Efektem były trzy kolorowe węże ze światła wędrujące w ciemnościach. Nie dołączyliśmy do żadnej z grup, bo już było za późno, opracowaliśmy własną trasę. Hitem było nowy Pawilon Chiński, a każdy zabytek z czasów króla Stasia wyglądał magicznie w kolorowych iluminacjach. Nawet drzewa zyskały niezwykłą świetlną oprawę, co je zupełnie odrealniło na kilka godzin. Dawno temu, kiedy byłam przewodnikiem po Warszawie, Łazienki były częścią wycieczki dla oprowadzanych przeze mnie zagranicznych wycieczek. Nigdy jednak nie byłam tam w nocy 🙂 Gra świateł na wodzie, liczne odbicia, aleje spacerowe ozdobione postaciami z epoki zbudowanymi ze lampek, kolorowe latarnie. Koncert pod gołym niebem, tysiące amatorów światła fotografujących to samo… A nad głowami, w czarnej pajęczynie gałęzi zawisł tajemniczy księżyc. Bajka! Co z tego, skoro dziecko nie miało lampionu!

Matka postanowiła dziecku wieczór uratować i namierzyła wolontariuszy rozdających mapy (do nawigacji po ciemku na niewiele się zdały). Dobre dusze odstąpiły jeden lampion i to w specjalnym kolorze, bo używanym tylko przez nich. Biały lampion powędrował prosto do rąk Milo, szczęście dodało jej skrzydeł, a wokół nas wędrowały czerwone, fioletowe i niebieskie światła…

dzika-jablon764c

dzika-jablon764b

dzika-jablon764e

dzika-jablon764g

dzika-jablon764d

dzika-jablon764f

dzika-jablon764h

dzika-jablon764i

dzika-jablon764j

dzika-jablon764k