Kto to słyszał, żeby bajki prawić o rozczarowanych, zbuntowanych rumakach, co wypadają z roli?Niezauważone, pominięte, przemilczane konie nagle domagają się uwagi? Nie dostają w bajkach ważnych kwestii do wypowiedzenia i nie wykonują dramatycznych gestów, a ich obecność jest w końcu czysto pomocnicza, dopełniająca, prawda? Kto to widział, żeby wierzchowce ratowały z opresji śpiące królewny, ukrywającym się księżniczkom przymierzały pantofelki czy zdobywały królestwa w zamian za uratowanie królewskich córek? To pomyłka. Nie ma bajek o koniach. Chociaż…
Jest taka jedna książka. Bajka o rozczarowanym rumaku Romualdzie wydana przez wydawnictwo Tashka. Z koniem w roli głównej. Z liczącym się bohateram ważnej misji ratunkowej. Romuald zna swoją wartość i, choć rozczarowany wielce zastaną bajkową rzeczywistością, po odbyciu stu wypraw, po których nikt mu nie podziękował za pomoc i obecność, przypomina o swoich przymiotach. Potrafi galopować, kłusować, stepować i prychać na niebezpieczeństwo. Jest odważny i mądry. A jak słyszy wołanie „ratunku!”, bez wahania na nie odpowiada.
Malina Prześluga spisała wynurzenia rumaka Romualda, a Jaga Słowińska namalowała jego portret i zilustrowała niesamowite przygody. No, może nie do końca porywające, bo okazuje się, że nasz rumak pogalopował… ratować muchę w opałach, nic romantycznego, powiecie, ale nawet taka niepozorna sytuacja może okazać się mądrą lekcją życia i początkiem przyjaźni.
Książka ma imponujący format i, jak to bywa w przypadku wydawnictwa Tashka, została wydana z wielką dbałością o szatę graficzną. Warto docenić bajecznie kolorowe i szalone ilustracje. Widać w nich niczym nieskrępowaną wyobraźnię plastyczną ilustratorki, zabawy formami, fakturami, kreskami i stylami. Od graficznego rysunku płynnie przechodzi do kolażowych pejzaży z przyrodą i architekturą zbudowaną z podstawowych figur, od natryskiwanego tła do abstrakcyjnych wzorów przypominających tkaniny lub tapety. Piękna jest ta różnorodność, a w niej zaklęte uproszczone wizerunki konia Romualda i muchy Marzeny.
Do tych nasyconych ilustracji mniej pasuje mi ton opowieści naszego rozżalonego rumaka, jakby trochę za bardzo wszedł w rolę ofiary użalającej się nad sobą. Mało przekonujący jest też koński język lekko stylizowany miejscami na młodzieżowy, slangowy. Wolę już mistrzostwo konwencji w postaci podwórkowej gwary bandy gołębi-kibiców walczących o swą tożsamość w sztuce Dziób w dziób, tej samej autorki.
W każdym razie, rozczarowanie Romualda jest wyraźnie słyszalne i to ono pcha go do działania, podejmowania wyzwań w zgodzie z własną naturą. Warto być sobą! Autentyczność zostaje nagrodzona. W czarodziejskiej bajce o rumaku padają na końcu upragnione słowa: „I żyli długo i szczęśliwie.” Tak przy okazji, z baśni o fajnych rumakach przychodzi mi na myśl uroczy i pomocny Konik Garbusek. A Wy znacie jeszcze jakieś bajki o nierozczarowanych rumakach?
Bajka o rozczarowanym rumaku Romualdzie
tekst: Malina Prześluga
ilustracje: Jaga Słowińska
wydawnictwo: Tashka
oprawa: twarda
wiek: 5+
cena okładkowa: 38,50 zł
Wygląda bardzo fajnie 🙂
zabawna i nietypowa trochę, ale ma fajny przekaz 🙂
Magiczne ilustracje. Przychodzi mi na myśl parodia rumaków niosących ratunek: Rosynant Don Kichota i koń Lucky Lucka;) Ale jak to mówią w tym szaleństwie jest jakiś sens:)
Bardziej nawet te ilustracje na mnie działają niż sam tekst 😉 Fajne koniki przypomniałaś, bohaterowie sami w sobie :)))
Piękne te Wasze rumaki <3
Książkowe bardzo piękne, a szyty konik ukochany… cóż, szyło się jeszcze przy jednym dziecku kiedyś 😉 Teraz tylko stosy rosną w cichym kącie „do uszycia”, „do przeróbki” i inne przydasie.