Tej zimy śnieg zaszczycił nas tylko na chwilę. Mimo to udało nam się trochę z tej długo wyczekiwanej bieli skorzystać i zorganizować parę mroźnych spacerów.
– Jestem królową ptaków! Rudzika nawet widziałam! – oznajmiła Milo pewnego dnia. Straciła głowę dla rudzika, a następnego dnia zadzierała głowę wysoko pomiędzy gałęzie, żeby ujrzeć dzięcioła dużego. Trzeciego zaś dnia napotkaliśmy kolejnego gościa wśród parkowych drzew – moim zdaniem był to kopciuszek, Milo obstawiała jemiołuszkę. Prawdziwy ornitologiczny spór, aż żałuję, że nie miałyśmy ze sobą lornetki!
Milo, oprócz tego, że jest Królową Ptaków, jest też zdecydowanie Królową Ryb Głębinowych i Królową Zwierząt…
Bez dwóch zdań jest Królową Patyków. Do mieszkania wciąż taszczy kije, badyle i patyki o różnych długościach, czasem sięgające po sufit. Niektóre chowają się między butami, że niby ich nie widać, inne zalegają gdzieś ukryte w dziwnych, nieprzewidywanych miejscach, a te najdłuższe, najbardziej okazałe, udomowiają się, wtapiają się w tło, na przykład stają się jakby elementem wieszaka na ubrania… Jeden zaszedł bardzo wysoko i daleko, bo stanowił przez cały niemal grudzień istotną część wiszącego kalendarza adwentowego. Sami więc widzicie, sprawa jest poważna.
Badania kruchości lodu, pomiary głębokości zamarzniętej kałuży, układanki z patyków na śniegu (twarz smutna i twarz wesoła), koniecznie szałas, skoro jesteśmy w lesie. Patyki rządzą!
Piękna biel i pozostałe kolory 😉
🙂
Taka piękna radość choć zima taka krótka!
🙂
Ciekawe czy jeszcze coś z zimy będzie, bo czekam wciąż na lodowniki, niech mróz da nam szansę 🙂
Pozdrawiam Królową Patyków 🙂
Przekazałam :)))
I my ślemy Wam pozdrowienia!