Przy okazji badań nad chlorofilem zdarzyło się spontaniczne połączenie biologii i sztuki w nurcie „bio art”. Zaproszeniem do zabawy było parę wyskubanych liści z balkonowego ogródka podanych na talerzu oraz mocno zaimprowizowane kuchenne stanowisko młodego botanika-badacza. Milo bezzwłocznie przystąpiła do eksperymentów w duchu poszukiwania odpowiedzi na jedno z podstawowych pytań Dlaczego liść jest zielony? Na początek oglądała przez lupę listki z wierzchu i od spodu, dzieląc się ciekawymi obserwacjami przyrodniczymi w mikrokosmosie (nerwy liścia, włoski na powierzchni, wypukłości, brzeg liścia).
Tłukąc, ucierając, zgniatając i przecierając, Milo poznała metodę ekstrakcji, a wydobyty chlorofil wspaniale zademonstrował swoje właściwości barwiące. Przy okazji rozmawiałyśmy o naturalnych i sztucznych barwnikach, rozcieńczałyśmy ekstrakt i przelewałyśmy do naczynek. A kiedy spadła kropla zieleni na papier, Milo była już tylko o krok od odkrycia, że chlorofilem można pisać i malować.
Przydał się więc patyk bambusowy i kroplomierz do stworzenia malunków z chlorofilowych plam łączących się w tajemnicze kształty. Doświadczenie tak się dziecku spodobało, że po 3 dniach usłyszałam prośbę o powtórkę 🙂 Eko-praca malarska znalazła miejsce we własnoręcznie zrobionej książce o przygodzie w przyrodzie, o której napiszę w następnym odcinku z cyklu Przyroda pod lupą 🙂
Wpis powstał w ramach projektu przyrodniczego Przyroda pod lupą. Jeśli chcecie poznać jeszcze więcej pomysłów na zabawy przyrodnicze, sprawdźcie co słychać u innych uczestniczek projektu. Wakacyjnych inspiracji z pewnością nie zabraknie 🙂
Chlorofil [ i jego produkcja ] to Emila napój powszedni 🙂 Gdy brak maszynki do mielenia, w której wyciska sok; żuje trawę:)
Ciekawe[ trochę „kosmiczne”] rzeczy na temat chlorofilu wyczytałam tutaj:
http://odzywianie24.pl/wlasciwosci-chlorofilu/
Często używamy tego zielonego soku do malowania i barwienia [ na przykład jako naturalna farba do lukru ]. Jak malowaliśmy chlorofilem można zobaczyć tutaj:
http://emilowowarsztatowo.blogspot.com/2014/03/zupy-i-malarstwo-naturalne.html
Pozdrawiamy zielono 🙂
No to zakładajmy chlorofilowe bractwo-siostrzaństwo! Milo też chyba poczuła miętę do chlorofilu od pierwszego wejrzenia. Te szmatki barwione piękne! Już wiem że będą teraz za mną chodzić… 🙂 Ożesz, jeszcze maszynka do mięsa, tak tak tak!
Iza, jak zwykle dzięki za inspiracje.
Zakładamy stowarzyszenie kultu chlorofilu!
Nie wiem co dzieci w nim widzą, ale chyba czują, ze to coś dobrego 🙂
Maszynka do mielenia b.fajna rzecz – można mielić wiele rzeczy a trawę najbardziej 🙂
Cieszę się, że myślimy i działamy podobnie!
Pozdrawiam z Emilem [ nie bardzo śpiącym ] 😉
Czuję, że rozwiniemy temat chlorofilu jak i maszynki do mielenia, już niedługo. Ogród i te sprawy…
Bardzo dużo podobieństw <3
Co za szczegółowe badania! Nie trzeba szkoły i stosu zajęć dodatkowych – dziecko w domu odkrywa Świat! 🙂
I to non stop 😉
Dopiero teraz mialam okazje przeczytac tu tyle ciekawych ostatnich wpisow. Bardzo sie ciesze, ze imoj jeden post sie przydal. A probowaliscie z innymi barwnikami np. Z platkow kwiatowych? Bardzo mnie to neci,a i mlodzi pewniebeda chcieli dzialac z mozdzierzem, mozenam sie kiedys uda…
Bardzo ciekawa lekcja! wczoraj wpajałam Adasiowi co to karoten
Haha, wyciskajcie i malujcie 🙂