Był sobie ogród, w którym zabrakło trawy. Czarna ziemia była smutnym widokiem w środku lata. Kiedy w ogrodzie zjawiła się Dziewczynka, postanowiła uczynić go pięknym. A gdy zaciekawiona trzymała w dłoni pojedyncze ziarenko trawy, Tata opowiedział jej o tym jak zbudzić je do życia – zasadzone i otoczone opieką urośnie i pewnego dnia stanie się sprężystym, soczystozielonym źdźbłem trawy. Poprosiła więc Tatę o pomoc. Grabili, siali trawę i podlewali. Dziewczynka włożyła w tę pracę całe swoje serce. Była bardzo szczęśliwa. Aż któregoś ranka, wybiegła w kaloszach z domu prosto do ogrodu i oniemiała! Natura przygotowała jej wspaniałą niespodziankę – wybujała trawa, ustrojona w diamentowe krople rosy, mieniła się w porannym słońcu 🙂
Tego dnia posadziliśmy jeszcze dwa drzewka. Wieczorem, zasypiając z nosem wtulonym w moje ramię, Dziewczynka wyszeptała: Mamo, miałam takie marzenie, żeby zasadzić małe drzewko i ono się spełniło…
Dawno mnie tu nie było, a u Was jak zwykle bajkowo. Ale macie fajnego psiego towarzysza. Pozdrowienia!
Witaj Gosia! Fajnie, że zaglądasz, podczas gdy próbujemy pochwycić ostatnie promienie lata i wakacji 🙂
No właśnie…:)))
🙂