Kapitan Nauka zaprasza na Lotto

dzika-jablon886oo

Najmłodsi też lubią gry. Nawet jeśli jeszcze nie pojmują wszystkich zasad, to przynajmniej chcą uczestniczyć w rozgrywce. Obserwuję to lube zainteresowanie grami i błysk w oku, gdy tylko młodsza widzi starszą siostrę zajętą kolejnym memory albo grającą z dorosłym w planszówkę. Tak rodzi się pasja do kolorowych kart i okrągłych kartoników pokrytych rysunkami, naturalnie, razem z chęcią włączenia się do gry. Jeśli nie chcemy, by maluch bawił się jedynie w ich kolekcjonowanie, dajmy mu grę dopasowaną do jego możliwości. Taką, która wzbudzi ciekawość i będzie wspierać spostrzegawczość, koordynację i koncentrację. Taką, która sprawi, że mały gracz nie zechce wypuścić jej z rąk, a nawet zaciągnie swe karty ze sobą do łóżeczka. Znalazłam dobrą grę. Od niedawna towarzyszy nam Lotto w dwóch odsłonach z serii Kapitan Nauka z Wydawnictwa Edgard. Dwu i trzylatki będą zadowolone 🙂

dzika-jablon886p

Kolory

Gra Lotto. Kolory wprowadza dziecko w świat kolorów i pomaga mu je utrwalić poprzez dopasowanie obrazków na zasadzie podobieństwa. Zanim maluch położy odpowiedni kartonik na planszy z danym kolorem, ma szansę wiele się nauczyć. Ma do dyspozycji 6 plansz kolorystycznych i 36 żetonów, a rodzic może zajrzeć do instrukcji i zapoznać się z czterema wariantami gry. W rozgrywce może wziąć udział od 1 do 6 graczy, my jednak najbardziej lubimy granie w parze, z luźnym i zupełnie intuicyjnym podejściem do zasad.

Nie chodzi wyłącznie o to, by dopasować żeton, ale by najpierw znaleźć właściwy obrazek, co wcale nie jest takie oczywiste. Na pierwszy rzut oka obrazki z kartoników wydają się nie różnić od tych na planszy. Gdy jednak im się przypatrzymy, zorientujemy się, że poziom trudności został podkręcony. Nie są one identyczne jak w większości tego typu gier, lecz różnią się szczegółami. W niektórych przypadkach dziecko będzie musiało podejść do tematu z dużą uważnością. Fakt ten też pozwala mi sądzić, że nie każdy dwulatek odnajdzie się w tej złożoności. Dodatkowo sprawę komplikuje zanurzenie obrazków na planszach w takich samych tłach jak narysowane przedmioty, co sprawia, że początkowo trudno je wyłuskać z kolorystycznej magmy, bo zlewają się z tłem. Tak się dzieje szczególnie w przypadku fioletu. To już wizualne wyzwanie dla trzylatka. Zadaniem dla rodzica będzie zaś tak poprowadzić dziecko w grze, by miało radość z odkrywania.

Gra staje się przyjemniejsza także dzięki zabawnej i efektownej grafice. Warto docenić słuszny trend Wydawnictwa w zapraszaniu do współpracy utalentowanych, wybijających się ilustratorów. Design poznanych przeze mnie projektów z serii Kapitana Nauki za każdym razem oznacza dla mnie wysoki poziom graficzny, nie tylko wartości merytoryczne.

dzika-jablon886pp dzika-jablon886pr

dzika-jablon886sdzika-jablon886r dzika-jablon886rrr

Zwierzęta

Oprócz ćwiczenia kształtów i kolorów możemy poćwiczyć z dziećmi wybrane tematy. Gra Lotto. Zwierzęta zachęci dziecko do poznawania zwierząt w ich naturalnych środowiskach i domostwach przedstawionych na planszach. Ilustracje Macieja Łazowskiego z pewnością poruszą wyobraźnię, a trwałość materiałów pozwoli rozegrać niejedną partyjkę. Tak jak w Kolorach dysponujemy 6 planszami oraz zestawem 36 żetonów, a rozgrywka może przebiegać w czterech wariantach. Tym razem gracze ćwiczą grupowanie na planszach przeróżnych zwierząt zamieszkujących m.in. łąkę, sawannę, farmę czy dno morskie. Świetna okazja, by rozwijać pamięć wzrokową, małą motorykę i spostrzegawczość. A gdyby zwierzaki były trochę bardziej realistyczne, można by jeszcze dołożyć nazwy gatunkowe w wersji dla starszaków.

Jest inspirująco. Z niespełna dwulatką jesteśmy na początku drogi i kto wie, może staniemy się fankami lotto. Mam nadzieję, że dużo się jeszcze wydarzy nie tylko dla nas, ale dla wszystkich dzieci lubiących przygody z Kapitanem Nauką.

dzika-jablon886ss dzika-jablon886t dzika-jablon886tu dzika-jablon886u

Lotto. Kolory
ilustracje: Jakub Haremza
Lotto. Zwierzęta
ilustracje: Maciej Łazowski
seria Kapitan Nauka
Wydawnictwo Edgard
wiek: 2+
cena: 29,90 zł/1 zestaw

Gospodyna. Zaradnik domowy

dzika-jablon880r

Uwielbiam stare poradniki, książki kucharskie o pożółkłych kartkach, sekretne przepisy zanotowane babcinym pismem, nie zawsze czytelnym po latach. Mam sporo dobrych i pachnących wspomnień z czasów dziecięcej obecności w kuchni, gdy panie domu – mama i babcie – czarowały nie tylko nad garnkami. Soki malinowe ściekające prosto do butelek, kolorowe konfitury, ręcznie robione makarony, które suszyły się na wielkich stolnicach ukrytych na szafie, magicznie zwijane makowce, krzątanina, rady i porady doświadczonych życiowo, a pośród tego wszystkiego pełna zachwytu zabawa dziecka w szufladach szafek kuchennych. Trzymając w rękach Gospodynę z Naszej Księgarni, czuję się znów jak za dawnych lat, połaskotana tamtą fascynacją. Dużo się zmieniło – ogarniam sprawy domu już z innej strony, sama będąc mamą, panią swojego domu. Dobry poradnik warto jednak mieć pod ręką, a skuteczne recepty na uratowanie gospodarstwa domowego z tarapatów zawsze są w cenie.

dzika-jablon880rs

Gospodyna. Zaradnik domowy to pokaźny zbiór porad z zakresu niezbędnego wyposażenia domu, odplamiania, katastrof domowych, działań kulinarnych, oszczędzania, czyszczenia, pielęgnacji zdrowia i urody. To prawie 160 stron konkretnych, rzetelnych i sprawdzonych informacji podanych z szalonym poczuciem humoru i nonszalancko zilustrowanych. Receptury starszych pokoleń dla potomnych. Ku pamięci. Tradycyjne, czasem bardziej czasochłonne, ale warte uwagi i sprawdzenia.

Kto z Was trzyma w domu sodę i ocet, i używa ich zamiast detergentów? Mama Regina poleca prostą recepturę na sporządzenie octu jabłkowego domowym sposobem. Poznajemy zalety cytryny i szarego mydła. Odkrywamy tajemnice boraksu lub obecności ryżu w solniczce. Plamy z gumy do żucia, kamień w czajniku czy przypalone garnki nie będą już straszne, gdy będziemy zaglądać do Gospodyny. Wszelkie plamy – z czerwonego wina, krwi, kawy i herbaty, atramentu, tłuszczu, potu, farby – dadzą się oswoić i usunąć. Jestem pod wrażeniem, że już podczas pierwszej lektury znalazłam odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań. Sekrety śmietany, klarowanie masła, ratowanie budżetu domowego w stylu „ziarnko do ziarnka”, otwieranie świadomości dzięki czytaniu etykiet na opakowaniach, wiedźmińskie czyścidła domowe, wygładzające maseczki do twarzy, przepis na mój ukochany syrop z cebuli… A wszystko bez chemii, wszechobecnego syropu glukozowego, niezliczonych ulepszaczy i konserwantów, naturalne w stylu i domowe z pochodzenia.

Najwyższa nota za pomysł, treść i lekki, odjechany styl. Niżej oceniam kolażowe, gazetowe ilustracje stylizowane na vintage i reklamy z dawnych magazynów oraz liternictwo, nieco niedbałe i niespójne. O ile czcionka maszynowa pasuje do stylu książki, o tyle wstawki wypisane ołówkiem i wciśnięte w obrazki wyglądają czasem na działanie przypadkowe, nieprzemyślane. Trochę za dużo tu wielowątkowości i konwencji w warstwie wizualnej, bo ów nadmiar zaczyna po chwili męczyć. Wszystkie te kreski, linie, kolory i faktury zaczynają konkurować z tekstem. Gdyby autorka zastosowała bardziej minimalistyczny styl, z całą pewnością można by lepiej skupić się na przekazie, który w tym wypadku jest bezcenny 🙂 A jakie są Wasze sprawdzone rady i przepisy?

dzika-jablon880rrdzika-jablon880s dzika-jablon880st dzika-jablon880t dzika-jablon880tu

Gospodyna. Zaradnik domowy
tekst i ilustracje: Katarzyna Dynowska
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
oprawa: twarda
wiek: 15+
cena okładkowa: 39,90 zł

Znasz tę książkę? Zaciekawiła Cię recenzja?
Napisz w komentarzu. Ślad Twojej obecności to szansa na inspirującą wymianę!
Wpadnij z wizytą do Dzikiej Jabłoni na facebooku 🙂

Jarzębina w lodzie

dzika-jablon785m

Świat się zmienia. Wiele moich propozycji zabaw nie znajduje uznania w oczach córki. Powoli zaczynam się z tym godzić, choć już ostrzę sobie apetyt na zabawy z młodszą, która, wiadomo przecież, przynajmniej przez kilka najbliższych lat będzie zachwycona 🙂 Milo ma swój lot, swoje sprawy i opinie. Ma też własne scenariusze zabaw, w których nie zawsze pojmuję o co chodzi, ale pewnie o to chodzi, uff! Nie muszę nadążać, rozumieć, uczestniczyć. Czasem tylko zakradam się z aparatem…

Taką zabawę podejrzałam na balkonie w upalny dzień, a więc rządzi woda i lód! Kostki lodu wcześniej przygotowałyśmy z Milo, gdy przyniosłam kiście jarzębiny ze spaceru z młodszą. Tego dnia przydały się jej do zabawy w wodne miasta, które przynosiły przyjemny chłód mieszkańcom.

dzika-jablon785k

dzika-jablon785l

Sensorycznie, z wyobraźnią i kolorem, orzeźwiająco oraz… empatycznie. Siedząc z najmłodszą na kolanach, przysłuchiwałam się zdarzeniom mającym miejsce w wodnym mieście zbudowanym z dwóch pudełek zasypanych cekinami i kolorowizną, zalanych wodą, w której taplały się jarzębinowe kostki lodu i wynurzały się wyspy zasiedlone przez zwierzaki. Zwierzęta, główni bohaterowie większości zabaw Milo ostatnimi czasy, namawiały się do skoków do wody. Jedynie wiewiórka bała się do tego stopnia wody, że nie mogła uczestniczyć w wodnych zabawach. Kotek, jej przyjaciel, postanowił się nią zająć, oswoić ją z wodą, być obok, dodać otuchy i poświęcić jej tak dużo czasu, aż będzie gotowa spróbować i przekonać się, że woda nie jest straszna.

dzika-jablon785n

Nie potrafię przytoczyć całej rozmowy między zwierzętami, wspierających słów kotka, opisać topniejącego lęku wiewiórki i jej rosnącej gotowości do spróbowania najpierw płytkiej, a stopniowo coraz głębszej wody, potrzeby trzymania kotka za łapę we wspólnym skoku i wielkiej radości z doświadczania wody, gdy już nie czuła lęku… Byłam pod wielkim wrażeniem empatii i wyczucia z jakim moja córka odegrała tę scenkę, emocji w jakie wyposażyła swoje zwierzęta, głębokiego zrozumienia jak pięknie można potraktować drugą osobę, która się boi. Tak naprawdę w życiu, nie tylko w zabawie…

Po tej przygodzie, Milo,  która w zeszłym roku nad morzem nie miała ochoty na głębszy kontakt z wodą i nie dała się namówić na żadne próby pływania, oświadczyła nagle:

– Mama, chcę się nauczyć pływać. Myślę, że jestem gotowa spróbować!

Świat się zmienia… <3

dzika-jablon785o

dzika-jablon785p

dzika-jablon785r

dzika-jablon785s

dzika-jablon785j

dzika-jablon785t

dzika-jablon785u

dzika-jablon785w

Rzut woreczkiem i inne numery

dzikajablon633

Pamiętacie woreczki i szarfy z czasów dzieciństwa, z dawnych przedszkolnych lat? Dobrze więc, będzie nieco klasycznie i sentymentalnie… Myśl o prezencie pod choinkę, który zaoferuje walory sensoryczne i będzie jednocześnie sympatycznym znakiem własnoręcznej roboty Matki, a pośród gwiazdkowych książek zaszeleści nie papierem, a ziarnem właśnie…, ta myśl z(a)wiodła mnie na manowce wspomnień z przedszkola 🙂 I tam, w tej oddali, otchłani, intensywnie przeżywanego codziennego tu i teraz (tak wpisanego w pamięć, że do dziś pamiętam imiona i nazwiska dzieciaków z naszej bandy, i głos pani Lodzi wołającej nas do domu przez mikrofon z jadalni na parterze, i jeszcze zapach drzew orzecha i kasztanowców obrastających tajemniczo budynek przedszkola schowany w zieleni jak chatka w lesie…), ujrzałam woreczki z naturalnym wypełnieniem, które nosiło się na głowie dla zachowania równowagi lub chwytało palcami stóp, którymi rzucało się do celu, albo które po prostu przyjemnie było dotykać i ściskać w garści. Pamiętacie?

Tak powstał komplet kolorowych woreczków sensorycznych wypełnionych różnymi ziarnami, które akurat w domu były pod ręką: ryż, kasza gryczana, czarna fasola, soczewica i fasola mung. O wymiarach ok. 10cm x 10cm. I świat pokazał nie pierwszy raz, że proste rzeczy mogą być największą inspiracją do niezliczonych przeobrażeń i poszukiwań. Wiele się zadziało!

dzikajablon633b

Milo dostała „szarfy” czyli kolorowe wstążki i taśmy ozdobne zawiązane na supeł. Na początek układała z nich koła-zbiory, do których ćwiczyłyśmy rzut woreczkiem. Na płasko (na podłodze), ale także w przestrzeni (musiałam się tylko pilnować, by zawodniczka nie trafiła mi w zęby). Stopy także sobie pochwytały i porzucały gdzie popadnie 🙂 Potem budowa toru skoków w kształcie koła i skakanie „po kałużach”.

dzikajablon633c

dzikajablon633e

dzikajablon633n

dzikajablon633g

dzikajablon633h-3

dzikajablon633h

Część druga – propozycja Matki. Zbiory z liczbami. Każdy zbiór dostaje cyfrę od 1 do 10. Dziecko spaceruje z papierowymi kółkami z napisanymi liczbami i wrzuca do zbiorów odpowiednie liczby, np. jedynkę do jedynki, dwójkę do dwójki, etc.

dzikajablon633i

dzikajablon633j copy

dzikajablon633j-2

Zbyt banalne i za mało własne. Więc: część trzecia – propozycja Córki! Gra w kolory. Do każdego kółka znosimy z przedmioty z całego domu i grupujemy według kolorów… I tu już, szczerze mówiąc, odpadłam, obserwując migrację gratów i zbierając siły na późniejsze przywracanie porządku 🙂 Nie mam nawet zdjęć z ostatniego etapu o najwyższym stopniu nagromadzenia elementów życia codziennego…

Jestem pewna, że woreczki uda się wykorzystać jeszcze na wiele nieprzewidzianych sposobów!

dzikajablon633k-2

dzikajablon633k-3

dzikajablon633l

dzikajablon633m

dzikajablon633a

Mały magiczny morski świat

dzikajablon626

Powracamy do magicznego piasku! Tym razem kolorem rozświetlamy szarości i mroki pierwszej połowy grudnia. Schodzimy na dno oceanu, by uczynić głębinę nieco bardziej swojską i przytulną. Zapraszamy motywy podwodne: muszle, koniki morskie, fluorescencyjne ryby… Dodatkowo pod ręką: wykałaczki, ozdobne i koniecznie kolorowe patyczki do zakąsek, filiżanki z zestawu do herbaty, grabki, korale, słomki, patyczki kreatywne, ławka z tektury, kieliszek do jajka, łańcuszek, zabawkowe sztućce, korki od wina, foremki do ciastek, pióra, zabawkowe lokówki i koraliki do robienia prasowanych obrazków – w tym wypadku niezbędne, aby zwiększyć jeszcze doznania sensoryczne i wizualne po wymieszaniu z piaskiem.

Przepis na piasek w domowym zaciszu, bez spotkania z huraganem Ksawerym, banalny i tani:

  • mąka w dowolnej ilości
  • oliwka dla dzieci w takiej ilości, aż konsystencja masy zacznie przypominać piasek 🙂
  • brokat lub barwnik spożywczy (dałam różowego, ale trzeba sporo sypnąć, żeby masa nabrała rumieńców)

Same wartości takiej przygody! Dziecko rozwija wyobraźnię (otwarta zabawa typu „mały świat”), małą motorykę (nawet wyciskanie oliwki z butelki jest dobrym ćwiczeniem dla mięśni dłoni), wzbogaca doznania sensoryczne (mieszanie, ugniatanie, robienie babek, budowanie dowolnych konstrukcji) i daje dużo radości. Przyjemnie pachnie… Piasku nie trzeba zakrywać na noc (u nas wanna z piaskiem stoi do około tygodnia w kuchni), a po zdemontowaniu małego świata można masę przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku i wyciągnąć, kiedy przyjdzie ochota 🙂 Jeśli jednak trochę podeschnie, można dodać odrobinę oliwki. Do wielokrotnego użytku. Bardzo polecam takie przyjemności 🙂

dzikajablon626a

dzikajablon626b

dzikajablon626c-3

dzikajablon626i

dzikajablon626d

dzikajablon626g

dzikajablon626h

dzikajablon626e

dzikajablon626j

dzikajablon626k

dzikajablon626l

Błysk światła

plastyka-sensoryka4

Taki błyszczący dzień jeszcze mi się w listopadzie nie trafił! Wyjątkowo dużo światła, odblasków, nasycenia kolorami i swobodnego doświadczania – a wszystko za sprawą prostego zestawu materiałów zapraszających do twórczej zabawy. W roli głównej folia aluminiowa; drugi plan – farby, bibuła, brokat, złote i srebrne nitki, cekiny i confetti. Taki dzień – zaczęłam od dwulatków, a skończyłam na dwunastolatkach 🙂 Poszukajcie własnych inspiracji w srebrze oszronionych poranków!

A późnym wieczorem przytrafiło mi się coś zaskakującego, dobra energia przebiła się przez szarość i sama trafiła do mnie! Jestem wdzięczna za ten błysk światła na koniec dnia 🙂

dzikajablon625b

dzikajablon625d-2

dzikajablon625c

plastyka-sensoryka6

plastyka-sensoryka5

dzikajablon625j

dzikajablon625e    plastyka-sensoryka7

Dzień w Biurze

dzikajablon624

Zapraszam do Biura stworzonego z tekturowego pudła ze sklepu rowerowego, Biura, które powstało dwa dni temu dzięki determinacji i śmiałej wizji deweloperki Milo, które rozrosło się i rozpanoszyło, zajmując połowę naszego dorosłego pokoju… Dopóki trwają negocjacje w sprawie przeniesienia Biura w mniej tymczasowe miejsce, na przykład do Pokoju Dziecka, musimy zaakceptować nowy stan rzeczy i nauczyć się żyć w nieco zaskakujących warunkach. Tymczasem, opowiem Wam o potencjale Biura…

Wycięty w pudle kształt domu służy za okienko, z którego spogląda na mnie uśmiechnięta buzia. Gdy Milo w przedszkolu, rozglądam się i podziwiam tak zmyślnie urządzoną przestrzeń i rozpoczęte prace na biurku. W Biurze powstają ważne projekty architektoniczne jak Staruszkowe Miasto i Ulica Starych Domów czy plany dzikiej zieleni miejskiej – porośnięte pokrzywami podwórka. W Biurze można trzymać psa oraz kota, który pilnuje schowka ze słomkami. W Biurze niezbędny jest komputer, a konkretnie najnowszy model laptopa wykonany z rzadkiego gatunku tektury. Nie może zabraknąć całego arsenału kreatywnego: kredek, mazaków, ołówków, dużej ilości papieru, szablonów, pomocy matematycznych. Liczy się też solidne biurko z podpórkami i długi blat – wszystko własnej konstrukcji, oraz trendowy fotel – model wiaderkowy z pierwszej serii. Nastrój w Biurze zapewnią kolorowe lampiony, niebieskie brylanty, przyjaciele-kucyki, lalki z ubrankami. Napoje i przekąski zapewnia firma cateringowa „Mama”. Gdyby w Biurze wyłączono grzanie, a trzeba by dłużej popracować, pod ręką czapka czeka na chłodne wieczory. A jak się nie podoba w Biurze widok z okna pełen smutnych, nagich gałęzi, to można sobie narysować własny widok – tęczowy, który podpiera wesoło najnudniejszą ścianę 🙂

Mamo, czasem potrzebuję takiej przestrzeni tylko dla siebie…
A za chwilę: Zapraszam Cię do Biura! Porysujemy razem straszne domy z pajęczynami!!!

dzikajablon624b-2

dzikajablon624b1

dzikajablon624c

dzikajablon624e

dzikajablon624f

dzikajablon624i

dzikajablon624k dzikajablon624l-2

dzikajablon624g

dzikajablon624m-2

Kalendarz niespodzianek

dzikajablon623a

Pierwszy raz zdarzył nam się kalendarz adwentowy pełen niespodzianek, własnoręcznie wykonany, wspólnymi siłami, na szybkiego, totalnie recyklingowy, inspirowany projektem pierwotnie znalezionym w przepastnym internecie (zgubiłam źródło) i twórczo zinterpretowanym. Cieszy i budzi ciekawość. Nie było innej opcji niż napakowanie go niespodziankami. W okienkach czają się dziewczyńskie skarby (gumki, spinki, figurki, balony, koraliki do nawlekania, brokat sypki, kilka lizaków). Z dzisiejszym porankiem oficjalnie zaczęłyśmy odliczanie do świąt. Jedynka już trafiona 🙂

Pewnie już macie swoje kalendarze, ale spóźnialskim tylko przypomnę, że ta opcja jest jedną z najtańszych: tektura, rolki po papierze toaletowym, spinacze, cienka bibuła, papier pakowy, klej, piórko (na dym z komina), no i niespodzianki według uznania i możliwości!

dzikajablon623a2

dzikajablon623c2

dzikajablon623e

dzikajablon623d

dzikajablon623f

dzikajablon623g

dzikajablon623k2

dzikajablon623i

Grzechotnicy

dzikajablon622

Oto świeża porcja zdjęć z dzisiejszych warsztatów plastyczno-muzycznych w przedszkolu „ZdrowoJeż”. Dzieciaki bawiły się głośno i cudownie, z wielką ochotą tworząc grzechotki. Wystarczy puszka, dopasowane do otworu tekturowe wieczko, trochę ziaren lub kasz oraz komplet taśm klejących – ozdobnych lub po prostu kolorowych. Grzechotki nie tak dawno wykonane przez nas w domu nie miały potencjału koncertu w wykonaniu kilkunastoosobowej orkiestry, a te dzisiejsze – owszem! Przyniosły prawdziwe dźwiękowe szaleństwo! Najpierw transferowaliśmy ziarna łyżkami i sprawdzaliśmy na bieżąco jakość i osobliwość dźwięków (fasola jaś i mung, kasza manna i jaglanka), a potem nastąpił etap dekorowania z pasją. Zobaczyłam i usłyszałam dziś dużo radości 🙂

Pobawcie się w grzechotników w Waszych domach 🙂

dzikajablon622a

dzikajablon622b

dzikajablon622c

dzikajablon622d

dzikajablon622e

dzikajablon622g

dzikajablon622h

dzikajablon622i

dzikajablon622j

dzikajablon622f

dzikajablon622k