Witamy w Ameryce Północnej! W projekcie blogowym W 7 bajek dookoła świata zapoczątkowanym przez autorkę bloga Projekt: Człowiek zapraszamy na przedstawienie oparte na indiańskiej legendzie o wytrwałości w dążeniu do celu, w warstwie wizualnej inspirowane lalkami kachina Indian Hopi 🙂
Oto harmonogram naszej bajkowej zabawy:
16/04 Australia i Oceania
23/04 Azja
30/04 Afryka
7/05 Europa
14/05 Ameryka Północna
21/05 Ameryka Południowa
Ameryka Północna – był Elvis, Marylin, Hollywood, ale na dłużej pozostałyśmy przy Indianach! Miks inspiracji i ekscytacji, nasza propozycja przez to dość niespójna, ale pełna radości matki i córki… Tak, poczułam to coś; może znów dlatego, że odbyłam kolejną niesamowitą podróż do dzieciństwa i młodości z czasów liceum (fascynacja Indianami, własnoręczne wyroby, biżuteria z koralików, wizyta w rezerwatach Arizony, połykane opowieści z prerii). Tym razem niewiele czytałyśmy, raczej sprowadziłyśmy szeroko pojętą kulturę i życie Indian Ameryki Północnej do kilku haseł (sięgnęłyśmy po Mapy Mizielińskich, kolorowy Atlas świata, legendy z Internetu, a nawet film Pocahontas): tipi, wigwam, fajka pokoju, wódz, preria, bizon, totem.
Największe wrażenie zrobiły na nas lalki kachina Indian z plemienia Hopi i wyznaczyły kierunek działań 🙂
Na początek stworzyłyśmy totem pokryty wizerunkami zwierząt-duchów opiekuńczych naszej rodziny. Przy okazji rozbawiły nas Indiańskie imiona: Milo nazwała się Dziewczyna-Orzeł oraz Opierzony Żbik (?), a ja Kucająca przy Ognisku… O totemie będzie oddzielny post 🙂
Łącząc różne inspiracje, wybrałyśmy historię pełną symboli plemienia Ojibway (Chippewa) o czerwonym łabędziu oraz lalki plemienia Indian Hopi, które zrobiłyśmy z pociętych kijków z cennej kolekcji Milo.
Czerwony łabędź
Pewna indiańska rodzina żyła daleko od wiosek plemiennych. Po śmierci rodziców trzej bracia musieli radzić sobie sami.
Najstarszy z nich był zdolnym myśliwym, stał się nauczycielem i przewodnikiem dla młodszych braci – uczył ich zdobywać pożywienie i poruszać się po lesie, pokazywał tropy i sposoby polowania na zwierzynę.
Pewnego dnia wyruszyli na polowanie. Najmłodszy z braci – Odjibwa – zabił niedźwiedzia i przyniósł go do domu.
Po odprawieniu rytuałów dziękczynnych, przed oczami młodzieńca pojawiła się czerwień, a do uszu dobiegło ludzkie wołanie. Chłopiec ruszył za głosem.
Dotarł do jeziora, na środku którego pływał piękny, czerwony łabędź. Zapragnął upolować ptaka.
Wyjął łuk i strzałę i wystrzelił – raz, drugi, trzeci. Nic. W końcu wystrzelił ostatnią strzałę, ale nawet ta nie drasnęła zwierzęcia. Odjibwe postanowił skorzystać z woreczka z talizmanami swojego ojca. Wziął trzy magiczne strzały. Pobiegł nad jezioro i znów wycelował w czerwonego łabędzia. Dwie strzały zniknęły pod wodą, ale trzecia przeszyła szyję łabędzia. Ranny ptak poderwał się i odleciał.
Odjibwe ruszył w pogoń za ptakiem. Biegł długo, aż trafił do wioski. Goszczony przez samego wodza, traktowany był jak mężczyzna, który już prawie pojął za żonę córkę wodza.
Młodzieniec zapytał kobietę o czerwonego łabędzia. Udał się we wskazanym kierunku.
Chłopiec spotkał wartowników kolejnej wioski, którzy skierowali go do wodza. Tu sytuacja się powtórzyła – traktowany jak zięć nie mógł odmówić gościnności i oderwać oczu od pięknej córki wodza. Rankiem zapytał ją o czerwonego łabędzia. Kiedy piękna Indianka wskazała kierunek lotu ptaka, młodzieniec wyruszył w dalszą podróż.
Niebo spowiła ciemność, ale niestrudzony chłopak biegł przed siebie. W oddali ujrzał blask. Postanowił sprawdzić, skąd owa jasność pochodzi i doszedł do obozu czarownika. Stary człowiek dał mu radę: „Trzymaj się tego, co sobie postanowiłeś i nie ustawaj w dążeniach do realizacji tego celu”. Odjibwe szedł dalej.
Po pokonaniu kolejnych mil w ciągłym biegu, młodzieniec trafił do drugiego, a potem trzeciego starca. Ten dokładnie wiedział kim jest czerwony łabędź. To córka potężnego magika, oszukanego i skrzywdzonego przez ludzi. Kobieta przybiera postać tajemniczego ptaka i zwabia śmiałków, którzy mogą pomóc naprawić wyrządzone jej ojcu krzywdy.
Odjibwe trafił w końcu do czarnoksiężnika. Mag, jęcząc z bólu, opowiedział historię, w której stracił swój skalp. Cierpiał podwójnie – został nie tylko okradziony z godności, ale też oszukany przez tych, którym chciał pomóc, a do tego zdjęty płat skóry głowy sprawiał mu przeogromny ból. Odjibwe tak przejął się losem maga, że na chwilę zapomniał o czerwonym łabędziu. Postanowił odzyskać skalp i zwrócić czarownikowi to, co zostało mu zabrane.
Następnego ranka młodzieniec wyruszył do plemienia, które przetrzymywało skalp staruszka. Żeby go odzyskać, chłopak musiał skorzystać z mocy swoich duchów opiekuńczych i użyć magii.
Najpierw przybrał postać kolibra i wzniósł się wysoko w powietrze. Odwiązał skalp ze słupa, a następnie przeleciał nad głowami tańczących wojowników, którzy od razu ruszyli w pogoń. W postaci jastrzębia Odjibwe umknął wojownikom i przyfrunął do oskalpowanego czarownika. Gdy tylko wypuścił „zdobycz” z dzioba, skalp spadł na głowę maga i wpasował się w swoje miejsce.
Chłopak zamieszkał u czarownika. Obaj mężczyźni bardzo się zaprzyjaźnili. Mag chciał pokazać jak bardzo jest wdzięczny młodzieńcowi, dlatego też obsypał go prezentami.
Nadszedł jednak wieczór, w którym Odjibwe oznajmił, że wyrusza w podróż powrotną do swojej wioski. Zapalili fajkę pożegnalną…
… a mag odsłonił zasłonę i…
… oddał młodzieńcowi swoją córkę, Czerwonego Łabędzia.
W drodze powrotnej chłopak zabrał jeszcze dwie córki wodzów, którzy tak gościnnie go przyjęli, by ofiarować swoim braciom po jednej kobiecie.
Po powrocie do domu wszyscy bracia żyli w zgodzie i radości. Minęło trochę czasu i starsi bracia zaczęli zazdrościć najmłodszemu pięknej żony i czynić mu wymówki, że stracił magiczną strzałę ojca.
Odjibwe wyruszył więc ponownie w podróż. Zostawił swoją żonę i cały dobytek i wędrował długo w poszukiwaniu strzały.
Dotarł do miejsca, w którym nie było nic oprócz otworu w ziemi. Wszedł do środka i schodził tunelem głęboko w dół. Wszedł do krainy umarłych. Po drodze napotkał bizona. Młodzieniec powiedział, że przyszedł odzyskać magiczną strzałę ojca. Bizon jednak zastąpił mu drogę.
Nakazał chłopakowi wrócić do wioski i ratować żonę, którą jego niegodziwi bracia próbują zhańbić. Powiedział też, że jeśli Odjibwe nie opuści natychmiast podziemi, zostanie tu już na zawsze.
Chłopak opuścił więc krainę umarłych i wrócił do domu. Okazało się, że bizon mówił prawdę. Odjibwe wystrzelił pozostałe dwie magiczne strzały ojca i ugodził śmiertelnie swych braci.
Od tego momentu żył szczęśliwie z trzema uratowanymi żonami.
Na koniec – fantastyczna sprawa! Odkryłyśmy, że wszyscy nasi aktorzy „powieszeni” razem na kiju stworzyli wspaniały instrument. Szamański dźwięk klekoczących jak na wietrze patyczków – bezcenny. Dreszcze 🙂
Zapraszam do odwiedzania blogów pozostałych uczestniczek projektu.
Aktorzy przecudni! Podziwiam Milo za tak szczegółowe ich wykonanie:)
Krysia, dziękujemy, ale to my razem robimy, Milo sama nie lubi „kopciuszkowej roboty”, ona wymyśla i maluje z rozmachem, ja podszeptuję co nie co, i wykańczam szczegół 🙂
Widać maminą rękę, ale myślałam, że Milo lubi pracę nad drobiazgami. Titi też maluje z rozmachem. Staram się go nie wtłaczać w jakieś ramy, nie hamować, ale czasem jak oglądam prace dzieci takie dopieszczone w szczegółach to się zastanawiam, ile robią dzieci samodzielnie i czy może nie powinnam trochę bardziej się uaktywniać, kiedy Titi tworzy. Ciągle trudno mi znaleźć równowagę między nienarzucaniem i nieblokowaniem jego ekspresji, a pokazaniem, nauczeniem czegoś nowego. 🙂
Niesamowity i niepowtarzalny teatrzyk…
I jeszcze gra muzyka z patyków jak się popuka, haha 🙂
Nie no ja padam jak to czytam. Przepiękne. Też myślałam o totemie z kartonu, ale nie starczyło nam czasu. Jak patrzę na wasz to żałuję
Zróbcie, super zabawa w wymyślanie zwierząt opiekuńczych dla każdego w klanie 🙂 Wrzucę jeszcze post o totemie. Pozdrowienia!
cudowny, kreatywny i niesamowity teatrzyk 🙂
A mnie się tak spodobało malowanie patyków, że myślę o czymś większym 🙂 Dziękujemy!
Taka kolekcja patyków to jest coś!
Ten wpis o totemie, proszę bardzo ,bardzo, bardzo przed niedzielą!
A będzie, bo miał być częścią tego bajkowego, ale się nie wyrobiłam. Właśnie go skrobię 🙂
U Was zawsze bajkowo i kolorowo. Bardzo lubię tu zaglądać 🙂
Bardzo się cieszę :)))