To już chyba uzależnienie. Ajvary, sosy pomidorowe, dżemy jabłkowe, konfitury śliwkowe… duma mnie rozpiera, gdy zaglądam do spiżarki. Przy przetworach pracuje już cała rodzina, każdy ma swój kawałek roboty 😉
Malutka potrzebuje towarzystwa, a w łóżeczku wieje nudą. Siedzimy więc sobie razem, słuchając Niny Simone, ona na mnie patrzy, ja obieram kilogramy jabłek…
Przy okazji podsuwam jej karty z obrazkami kontrastowymi. Do tego coś prawdziwego, z życia!
Zabawy na dotyk. Coś twardego, okrągłego, mokrego… Jeszcze trochę i poznasz ten smak, córcia!
Tradycyjna wieża z gotowych słoików. Tradycyjnie – etykiety na słoiki wykonała Milo i mama, wygłupiając się rysunkowo w czasie porannej sesji po śniadaniu 😉
Smutna i ponura zgraja pustych słoików czeka na lepszy los i łut szczęścia. Jeszcze nie powiedzieliśmy w tej sprawie ostatniego słowa!
A Wy jakie pyszności skrywacie w spiżarce?
O rety!!!! Nie ma to jak dżem domowej roboty…. 🙂
tak! uwielbiam 🙂
Etykieta na słoiku wspaniała:)
Zapraszam do mnie na jabłkowy post: http://przedszkolnyartysta.blogspot.com/2015/10/jesienia-sady-sie-rumienia-dzien-jabka.html
Nadchodzą kolejne dżemy oraz etykiety… dziękuję w imieniu autorki.
post o jabłkach pyszny!!