Halo! Tu fanki ilustracji Emilii Dziubak. Nadajemy dziś o dziewięciu książkach zilustrowanych przez niezwykle utalentowaną ilustratorkę, dziewięciu, które do tej pory bliżej poznałyśmy. Będzie też o malarskości, magii, miłości, przyjaźni i przyrodzie. Sporo jak na jeden wpis, ale spróbuję pomieścić tyle tytułów i różne wątki. Zaczynamy 🙂
Duet Dziubak i Wechterowicz
Pierwsze nasze spotkanie miało miejsce za sprawą trzech książek stworzonych przez Emilię Dziubak i Przemysława Wechterowicza. Książki będące owocem tej współpracy oznaczają jakość samą w obie. Można je brać w ciemno, a potem smakować się obrazkami pełnymi czułości i ciepła, powracać do prostych, urokliwych opowieści, mieć je wciąż pod ręką. Moja córka pokochała każdą z nich od pierwszego wejrzenia:
- Uśmiech dla żabki – mała żabka tęskni za mamą, więc wszystkie zwierzęta pomagają ją rozweselić, przesyłając uśmiech od mamy
- Proszę mnie przytulić – podczas leśnego spaceru tata niedźwiedź i mały niedźwiadek przytulają napotkane zwierzęta, a na koniec częstują się nawzajem wspaniałym uściskiem
- W pogoni za życiem – jętka ma cały dzień na to, aby doświadczyć różnorodności i piękna świata, zanim odejdzie po zachodzie słońca
Ilustracje w trzech wspomnianych wyżej książkach to przede wszystkim nasycone ciepłem i miłością portrety rodzinne: żabka z mamą czy niedźwiadek z tatą, podczas wędrówki, w uścisku, w objęciach, patrzący na siebie z uczuciem, zatrzymani w budzących sympatię gestach, spędzający czas razem, tęskniący do siebie, wyrażający zachwyt… Bardzo ludzcy w swych rodzinnych relacjach 🙂
Jętka i mucha – bohaterki trzeciej książki – także zostały wyjątkowo sportretowane. To opowieść nie tylko o przyjaźni trwającej jeden dzień, ale też otwartości na inność, wzajemnym zrozumieniu, tęsknocie za pełnią życia, przemijaniu, ulotności każdej chwili, o apetycie na życie. Wzruszająca dla rodzica do czytania dziecku, które jeszcze nie jest świadome upływu czasu. Ta ulotność oddana jest w każdym geście ilustratorki, w nasyconych kolorami pejzażach, w pełnej szczegółów wędrówce głównych bohaterek, której odsłony zmieniają się jak w kalejdoskopie… Trzeba przecież zdążyć jeszcze wszystkiego spróbować!
I znów portrety – zabawne, żartobliwe, pełne sympatii, trochę w stylu retro, z przymrużeniem oka…
Poniżej ilustracja, której magia zatrzymała mnie na dłużej. W momencie, kiedy ją ujrzałam, wyobraźnia i talent ilustratorki zawładnęły mną do tego stopnia, że dziś nie mogę przejść obojętnie obok jakiejkolwiek książki przez nią zilustrowanej. Tym co mnie tak urzekło jest malarskość. Wszystkie moje pasje i zawodowe ścieżki życiowe związane z malarstwem odżyły w jednej chwili i poruszyły znajome struny. W malarstwie obraz buduje światło i kolor. Użycie koloru i światła przez Emilię Dziubak sprawia właśnie, że niektóre jej ilustracje działają jak obrazy. Przywodzą na myśl niezwykle malarskie efekty światła i cienia z obrazów mistrzów malarstwa europejskiego XVI i XVII wieku. Oto kilka urzekających przykładów 🙂
Kot Kameleon
Emilia Dziubak zadebiutowała w 2011 roku książką Gratka dla małego niejadka, która trafiła na listę 100 najpiękniejszych książek świata w 4 edycji Konkursu CJ Picture Book Awards w Korei. Autorka ma na koncie kilkadziesiąt tytułów wydanych w Polsce i za granicą, liczne wystawy swoich prac, ilustracje i grafiki dla prasy. A my cieszymy się, że wciąż przybywa książek z tak pięknymi ilustracjami. Prace ilustratorki – te starsze i te najnowsze – można oglądać na jej blogu i na profilu FB.
Ostatnio wpadł mi w ręce Kot kameleon i Dzień czekolady. Relacje, przyjaźń, wyjazd i tęsknota, wyobraźnia, stary strych, babcia, przyroda. Milo jeszcze nie wie o ich istnieniu, bo czekają w zakamarkach szafy na świąteczny czas 🙂
Pożyczalscy
Klasyka światowej literatury dziecięcej. Milo włącza do swej kolekcji kolejne tomy przygód Pożyczalskich autorstwa Mary Norton (pierwotnie wydawanych od 1952 roku). Zostały jej jeszcze dwa:
- Kłopoty rodu Pożyczalskich
- Pożyczalscy idą w świat
- Pożyczalscy na wyspie
- Pożyczalscy w przestworzach
- Pożyczalscy pomszczeni
Trudno nie zaprzyjaźnić się z rodziną maleńkich stworzeń mieszkających pod podłogą, które za sąsiadów mają ludzi. Czasem coś od nich pożyczają, ale nie mogą być przez nich odkryte. Dwa światy spotykają się jednak… i wynika z tego zdarzenia cała masa przygód. Wszystko opatrzone baśniowymi, magicznymi wręcz ilustracjami, szczególnie zapadającymi w pamięć, gdy przedstawiciele „wielkoludów” ocierają się o świat maleńkich, będąc czasem tylko o krok od spotkania 🙂
Styl charakterystyczny i rozpoznawalny. Malarsko przedstawione losy i przygody. Kolory i światło do śledzenia z zapartym tchem!
Rok w lesie
O Roku w lesie, będącym na ustach i blogach wszystkich, miałam okazję pisać dla Ładnebebe. Wspaniała kartonówka do śledzenia szczegółów, uczenia się pór roku i życia zwierząt w rytmie przyrody. Do odkrywania, powracania, śmiania się, wspólnych wycieczek w labiryncie, ślęczenia nad obłędnie pięknymi planszami… Moje ulubione plansze to noc czerwcowa oraz jesienne – wrzesień i październik! Moją córkę zaś porywa zabawa w obserwowanie jak rozmnażają się poszczególne gatunki, jak rozwija się życie rodzinne zwierząt. Niektórym nadaje imiona w dowód sympatii 🙂
Uwielbiam scenki rozgrywające się symultanicznie w różnych zakamarkach lasu. Jak na obrazach Brueghla.
Dzień czekolady
Ostatni nabytek – o przyjaźni – pod choinkę. Jeszcze o tej książce napiszę. Tymczasem zostawiam Was z magicznymi dniami w kilku obrazkach. I cóż, będziemy dalej wypatrywać książek zaczarowanych przez Emilię Dziubak. Czekają: Ręcznikowiec, Zielony wędrowiec, Pożyczalscy, A ja nie chcę być księżniczką, Straszny sen słonia, Klasycy dzieciom, Gratka dla małego niejadka, Kolorowy szalik i wiele innych…
Zapraszam do odwiedzania pozostałych blogów w Przygodach z książką 🙂
Piękne są te ilustracje. Czytaliśmy Uśmiech dla Żabki i Proszę mnie przytulić. I też się zachwycałam strasznie.
rozwijam się z Wami w tym projekcie niesamowicie – w życiu nie umiałabym powiedzieć co to malarskość obrazu, gdyby mnie ktoś zapytał – a teraz wiem, bo widzę u pani Emilii 🙂
(a magii nie sposób nie poczuć)
i choć jej wielkookich zwierzaków specjalnie nie lubię, to ludzi i paletę – bardzo!
„Dzień czekolady” i „Kolorowy szalik” pozostają w strefie marzeń
Piękne, piękne i jeszcze raz piękne! Chciałabym wszystkie, absolutnie:) na dwie z Twoich propozycji juz polujemy od dłuższego czasu, a tu jeszcze kolejne…jak żyć…ech…:)
Ach i mamy „Gratkę dla małego niejadka”…rodzice uwielbiają, Maluch niestety nie pokochał, bo temat jedzenia poruszany i nie ma bata…ale może kiedyś się przekona;)
My ostatnio odkryliśmy Panią Dziubak i zaczęłam polować na te książki. Naprawdę niezwykła ilustratorka. Ech i ile się napracowałaś przy tym wpisie, dzięki 🙂
Pięknie opowiadasz o tym, co moje zmysły tylko odbierają, a nie potrafią tego nazwać. Uwielbiam styl Emilii Dziubak, znamy kilka jej książek. Zosia dostanie Pożyczalskich pod choinkę, ciekawa jestem, jak zareaguje na książkę. Na razie zna tylko film „Tajemniczy świat Arietty”.
Bardzo się cieszę, że spodobało Ci się 🙂 O, nie miałam pojęcia, że jest film! To ja zaproponuję mojej córce 🙂
Cudowne ilustracje! Rok w lesie muszę namierzyć i zakupić
To taki „Szancer” naszych dzieciaków 😉 Profeska w każdym calu [ odnośnie Pani Dziubak i Twoich opisów ] !