Ta oto listopadowa piękność przydomowa zainspirowała nas podczas krótkiego listopadowego pobytu na Podlasiu do działania z przyrodą. Nie mogłam wprost oderwać oczu od owoców, więc rzuciłam tylko: Zamrażamy! Milo podchwyciła: Wieszamy!
I tak przygotowałyśmy sobie treasure basket prosto z ogrodu. Dołożyłam kurkumę i herbatę, żeby nieco efekty podkolorwać. Zamoczyłyśmy w miseczkach z wodą sznureczki na zawieszki. Na drugi dzień kompozycje ładnie się zmroziły, więc pobiegłyśmy z nimi pod drzewo. Podlaskie przymrozki ściskają zwykle wcześniej i mocniej w porównaniu z innymi rejonami Polski, a jednak w ten poranek nie było nam dane długo się pozachwycać lodowymi płaskorzeźbami… Z jednej strony miałyśmy więc niezobowiązującą wprawkę w ubieraniu drzewka (przed Bożym Narodzeniem), z drugiej – doświadczenie efemerycznego, znikającego na naszych oczach dzieła!
Kiedyś znalazłam zabawy z lodownikami u Agnieszki z Kreatywnika, która z kolei wypatrzyła je na blogu Emilowowarsztatowo… Tak, rok cierpliwie przeczekałam, żeby spróbować serwetkowych lodowników (mam już nawet zapas serwetek), więc… zima ma jednak jakieś uroki 😉 Do domu robimy zawieszki klejowe. Będziemy działać też na balkonie! Niech tylko te mrozy przyjdą.
Cudne ozdoby dla ogołoconych już z liści drzew !:)
Na chwilę 🙂
Śliczne!
Dzięki! Fajnie, że do nas zaglądasz 🙂
Jakiś dziwny urok mają te wszystkie Lodowniki. Wasze są przepiękne!
A ja myślę o mega Lodowniku w starej wannie ;)))
Całusy!
Czekam, czekam na Wannowy Lodowiec 😛
Cudooooowne! 🙂
🙂
Wyglądają pięknie. U nas niestety za ciepło. Powisiałyby chwilę dosłownie. Ale pomysł zapamiętam, przeczekam rok i kto wie 🙂
Powisiały kilka chwil tylko, jak ściśnie mróz, to damy czadu 🙂
Bardzo fajny pomysł. Aż szkoda, że nie mamy ogrodu 🙂
My na co dzień nie mamy, tylko z doskoku 😉 ale będziemy działać na balkonie.
Boskie te zawieszki! Notuję i wykorzystam. Marzy mi się też robienie takich świec samemu z kwiatami, owocami. Może też mydeł kiedyś. Pozdrawiam ciepło!!
Super, ja świec i mydeł też jeszcze nie robiłam 🙂 Uściski, Asiu!