– Mama, naucz mnie o wielkich wojnach!
Masz ci los! A tu warsztat czeka, konkretne motywy: Ameryka Południowa, święta… Jak to ogarnąć? Jak podążać za nowymi zainteresowaniami córki, a jednocześnie nie wypisać się z Dziecka na Warsztat 😉 Postanowiłam więc jeszcze nie opuszczać drużyny DnW, choć w tej edycji jakoś wyjątkowo żmudnie pracuje mi się „na temat” z Milo, i trochę zignorować wytyczne. Ameryka Południowa i wielka wojna… Idealnie się składa… to będzie konkwista!
– Córcia, chcesz o podboju Imperium Inków?
– Tak.
– Ok. No to jedziemy!
Nocne niebo nad Machu Picchu
Każdy kto tu zagląda wie, że u nas budowanie małych światów (small world play) cieszy się niegasnącym zainteresowaniem. Swego czasu była i Antarktyda, i zimowe królestwo, kosmosy i obce planety, i wiele innych kreacji. Tym razem hasło brzmiało Machu Picchu! Najpierw sfałdowały się góry Andy i powstał odpowiedni krajobraz, rzeka Urubamba, most i drogi górskie zbudowane z kamieni na podobieństwo sieci dróg stworzonej w królestwie Inków. Byłyśmy już po wstępnych rozmowach i oglądaniu obrazków ukazujących historię podboju, a karty właśnie się robiły… Milo nie zapomniała nawet o uprawach na schodkowych tarasach 😉
Przyszedł czas na budowę kamiennego miasta. Przydały się wszystkie sześciany, kostki domina, drewniane figurki, a nawet kolorowe elementy mozaiki z Kabum. Drogi zostały wybrukowane, mury ustawione – tradycyjnie – bez zaprawy, miasto podzielono na część publiczną (plac z choinką), sady (okrągłe kształty) oraz kwatery prywatne, czyli domostwa. Istotnym elementem był dostępny dla wszystkich skład żywności oraz skarbiec, jak na Inków przystało.
Do miasta Machu Picchu prowadziła wielka brama…
… przed bramą pięknie brukowany plac…
Pilnie strzeżony skarbiec pełen złota i drogich kamieni.
Po opuszczeniu Machu Picchu w niewyjaśnionych okolicznościach, miasto zajęły zwierzęta. Osiedliły się w domach, stworzyły wspólnotę, której szefował wilk. Tutaj wyruszają na wycieczkę w góry…
Zapada noc nad Machu Picchu…
Zabawa cieszyła się takim zainteresowaniem Milo, że nie dało się „złożyć” miasta, które zajęło łóżko córki, przez 4 dni. Z radością wskakiwała co noc do łóżka rodziców 🙂
Jaki mały świat następny? Meksyk? Czy będą kolejne wielkie wojny czy w międzyczasie pojawi się nowy wątek? Zobaczymy. To zawsze jest przygoda z wyobraźnią.
Kipu / Opowiadanie historii
Na blejtramie rozpięłyśmy sznurki i kolorowe taśmy, a na nich zawisły w krótkim czasie supełkowe opowieści. W tym roku Milo poznała jeden przykład tajemniczego pisma obrazkowego, nad którym głowią się uczeni… Był to Dysk z Fajstos. Przy okazji wycieczki do Grecji w ramach projektu bajkowego Milo wykonała własny dysk i stworzyła inskrypcję przy użyciu nieznanego pisma. Teraz miała okazję poznać pismo węzełkowe Inków, które służyło do zapisywania informacji o liczebności mieszkańców, ilości jedzenia w składach żywności, wysokości podatków. Nasze kipu składało się nie tylko z supełków – włączyłyśmy w proces tworzenia zapisu różne elementy: fragmenty słomek, skuwki od mazaków, kawałki taśmy kolorowej, kwiatki szydełkowe, filcowe śnieżynki, spinacze, a nawet szyszki. Taki tam podręczny repertuar 🙂
Każdy taki zwis sznurkowy to odrębna opowieść. Plącząc supły, zmieniłyśmy się bowiem w opowiadaczki historii…
Tu zapisana jest opowieść o zimie…
Karty „Imperium Inków”
Za namową córki zrobiłam zestaw kart o historii państwa Inków i hiszpańskim podboju tej części Ameryki Południowej przez Franciszka Pizarro. Nie są to karty do lekcji trójstopniowej typowe dla metody Montessori, lecz nimi inspirowane. Zmodyfikowałam pomysł w ten sposób, że każdej karcie z obrazkiem i podpisem towarzyszy karta z tekstem, która w kilku zdaniach przedstawia daną postać, miejsce czy zdarzenie. Dziecko zainteresowane tematem pozna więc historię konkwisty, dzieje Imperium Inków i wodza Atahualpy, drogę Pizarra do sławy i bogactw, a także architekturę, rolnictwo, religię Inków, czy hodowane przez nich zwierzęta i uprawiane rośliny. Historia, geografia, sztuka i życie codzienne Inków oraz współczesnych Peruwiańczyków (Indian Ajmara i Keczua). W odpowiednim skrócie oczywiście 😉
Milo opanowała już nazwy Wyspa Słońca, Machu Picchu, Andy, rzeka Urubamba, nazwisko jednego z najokrutniejszych konkwistadorów z Hiszpanii budzi jej wyraźną antypatię, a historię Inków kwituje współczującym: Biedni Indianie!
Cieszę się, że karty ewoluują u nas naturalnie. Gdy widzę, że Milo coś wyraźnie interesuje, pytam czy chce nowy komplet. Karty bardzo pomagały jej w nauce czytania pojedynczych słów, teraz jest gotowa na dłuższy opis obrazka zamiast dopasowywania podpisu. Sama sięga po wiedzę, która w danym momencie jest jej potrzebna. W zgodzie z potrzebami… Przy okazji sama przypomniałam sobie sporo informacji!
Zapraszam na blogi pozostałych uczestniczek Dziecka na warsztat. Mnóstwo inspiracji!
Bardzo inspirujący warsztat.
powaliło nas 🙂 super warsztat! a kipu – zachować dla potomnych!
Rewelacja!!! Strasznie mi się to podoba i nie dziwię się Milo, też nie dałabym zburzyć tej krainy 🙂 z noworocznymi uściskami majka
ale czaaad! a kartami się gdzieś dzielisz? zapytam nieśmiale;)
Jak skończę plik ze źródłami zdjęć (żeby prawa autorskie były ok, licencje CC i takie tam), to wrzucę na boxa. Chyba że na priv do mnie napisz Pati 🙂
jabłuszka nad bramą miasta zostaną jako obraz w mojej pamięci
opowieść zimowa na sznurku – niesamowita!
Niesamowicie!
Piękny warsztat! Widać, że świetnie się bawiłyście 🙂
Niezmiennie podziwiam Wasze wyimaginowane bajkowe krainy … ! Pięknie się tak czasem przenieść w stworzony przez siebie świat – razem – mama i córka 🙂 Mocy inspiracji , miłości, radości, realizacji najskrytszych planów w najnowszym Roku 2015 ! Ciepło PozdrawiaMy :*
Co za wspaniały small world! A zestaw kart wyszedł Ci równie pięknie. Bardzo ciekawy warsztat.