Zapytałam dziś Milo czy malować można tylko na papierze. Na jej twarzy zawitał dziki uśmiech i padła odpowiedź: Nie… Trochę z przekąsem, ale i zaciekawiona. Jeszcze nie wiedziała co knuję tym razem. Lubię poszerzać granice tego co można w podejściu do sztuki (czy działań artystycznych w ogóle) i od czasu do czasu namawiam dzieci na spróbowanie czegoś inaczej.
W temacie zmiany podłoża do malowania obrazów przyszedł mi do głowy pomysł, na który natknęłam się na blogu Zabawa nie zabawki. Rewolucyjna prostota, fantazja i feeria barw, efektowne rezultaty murowane! Jeszcze ochy, achy i westchnięcia 🙂 Potrzebne są: mleko, naczynia, pędzel, wacik lub zakraplacz, płyn do mycia naczyń. Do kolorów – lekko rozwodnione farby lub paleta barwnych płynów uzyskanych z wody i barwników spożywczych. Wlewamy mleko na talerz lub do miseczki. Zaczynamy wkrapianie i zakraplanie. Powtarzamy w kółko. W chwili, gdy same się tworzą ruchome obrazy, nie pozostaje nic innego jak wyszeptać: To magia!
No to mamy plany na piątkowe popołudnie! Wojtek lubi mieszać kolory, więc myślę, że ta zabawa go zainteresuje. 🙂 Tym razem nie mam pomysłu jak to połączyć z rozszerzaniem diety więc będzie sztuka dla sztuki. Pozdrowienia
Sztuka dla sztuki – i bardzo dobrze 🙂 można użyć mleka skondensowanego, ale zwykłe też daje radę.
O super. Też się skusimy, by spróbować.
Zachęcam. Nawet rodzicowi opada szczęka na takie widoki 🙂
Większy, płaski talerz może być jeszcze lepszy, my użyłyśmy niewielkich misek.