Październik w projekcie Dziecko na warsztat to przystanek w Polsce, aby – na dobry początek ekscytującej wyprawy – przyjrzeć się wybitnej Polce lub Polakowi. Tym razem autorka bloga Projekt Londyn 2014 zaprasza nas do „chwalenia swego”, czyli poznawania kraju poprzez wyjątkową osobę. Tak się złożyło, że nasze warsztaty polegały głównie na przemierzaniu miasta i odwiedzaniu różnych fajnych miejsc związanych z ciekawymi postaciami. Relacja ma zatem charakter mozaiki wspomnień – z bogactwem wrażeń, pytań, odkryć i emocji… Złota polska jesień minęła intensywnie. Niektóre poznane postacie pozostały w pamięci na dłużej, a nawet wprowadziły się do naszego domu 🙂
Jan Pieńkowski / Ilustrator
Warsztaty rodzinne w Zachęcie stały się zaproszeniem do poznania osoby i twórczości polskiego ilustratora Jana Pieńkowskiego, a kanwą opowieści artysty i jego przyjaciela Davida Walsera była niedawno wydana w Polsce książka Baśnie polskie. Pieńkowski był jednym z pionierów ilustracji przestrzennej, dziś – znany i wydawany na całym świecie – słynie z intrygujących wycinankowych ilustracji. Kto chętny dowiedzieć się więcej, zapraszam do przeczytania wywiadu z artystą. Tymczasem dzieciaki tworzyły ilustracje – Milo rysowała grotę porośniętą tęczową trawą z ukrytym jedzeniem na zimę, a ja wycinałam rodzinę płomiennych wilków, mieszkańców groty ze spiżarką 😉 Na koniec pan Jan złożył autograf na rysunku Milo. Absolutnie wyjątkowym bonusem było spotkanie z Anią, autorką bloga Ach! Co za blog, i jej córką!
Pola Gojawiczyńska / Pisarka
Spacerując po Starówce, nie sposób nie natknąć się co krok na tablice upamiętniające wybitne postacie zamieszkujące pod danym adresem. Podczas jednej z tras wiodących ulicą Brzozową, jeszcze zanim wspięliśmy się Kamiennymi Schodkami i skręciliśmy w stronę Barbakanu, zatrzymaliśmy się na chwilę pod domem Poli Gojawiczyńskiej, jednej z moich ulubionych pisarek wieku młodzieńczego. Zdarzyło mi się nawet ilustrować w szkole książkę grafikami z linorytu jej drugą słynną powieść Rajska jabłoń, choć to jednak Dziewczęta z Nowolipek skradły w przeszłości moje serce. Pisarka napisała tę powieść, mieszkając przed wojną w mijanym przez nas domu. Historia dotyczy dziewczyn znacznie starszych od Milo, więc nie mogłam za bardzo wciągnąć jej w perypetie przyjaciółek u progu życia i świata stojącego przed nimi otworem, niedługo przed wybuchem wojny. Na Milo zrobiło wrażenie ugniatanie kapusty nogami odzianymi w białe gacie w wykonaniu Kwiryny, jednej z bohaterek (scena z filmu). Zaznaczyła nawet na mapie te nogi w zielonej kapuście 😉
Maria Skłodowska-Curie / Naukowiec
Zmęczenie materiału i opór materii w czasie spaceru nie pozwoliły wgryźć się w temat zapodany na froncie domu narodzin Marii Skłodowskiej-Curie w postaci dość ohydnego muralu (bobas ściskający probówkę, z której wydobywają się promieniotwórcze pierwiastki…?!). Nie udało się zainteresować Milo tą postacią, ale z pewnością warto powrócić do tematu, np. promieniowania…
Fryderyk Chopin / Kompozytor
Wycieczka do Muzeum Chopina z lekką nutą rozczarowania. Pełni wyobrażeń na temat nowoczesności, interaktywności, świetności ekspozycji otwartej ledwie 4 lata temu, wyruszyliśmy na spotkanie z wyjątkowym miejscem i wyjątkową postacią. Ekscytacja jednak dość szybko opadała w miarę zwiedzania czarnych, ciemnych sal, a Milo zaczęła domagać się tak szumnie zapowiadanych atrakcji, aż w końcu zezłościła się, że oprócz jednej sali z przestarzałymi już ekranami dotykowymi i animacjami nie ma nic więcej dla dzieci w jej wieku. Musieliśmy się więc ewakuować!
Chociaż zbiory Muzeum są bogate i miejscami interaktywne (Milo najbardziej lubiła aktywować kartą różne ekrany bądź panele z muzyką), a wielkie wrażenie robi samo ulokowanie współczesnej ekspozycji w przepięknym, starym pałacu, to nie mogliśmy się otrząsnąć z przygnębienia w jakie wpędziła nas ta smutna wycieczka. Niejeden dorosły (a na pewno fan Chopina) byłby usatysfakcjonowany wizytą i przeżyciami, lecz rodzic z dzieckiem już niekoniecznie. Jak wiadomo, historia Polski ciężką była (rozbiory, zabory i powstania), klimat też nie lekki (suchoty, gruźlica i błoto), to i ekspozycja pewnie dlatego zanurzona w mrokach, punktowo rozświetlona, a już w pokoju śmierci obrazującym umieranie Chopina, gdzie zwiedzający z trudem się mieszczą, spacerując niczym w czarnym grobowcu – z puklem włosów kompozytora i odlaną dłonią – mieliśmy już dość. Nie wspomnę o pięciolatce. Trochę żałuję wielkiego potencjału tego miejsca. Urządzono je zdecydowanie zbyt poważnie, a utkany z kolorowych taśm fortepian witający gości tuż przy wejściu to jedyny tak optymistyczny akcent. Mało… Więcej by się chciało 😉
Nie będziemy się jednak zrażać, bo zamierzamy zapisać się na warsztaty muzyczne w Muzeum Chopina, jako że Milo zainteresowała się ostatnio grą na pianinie. Można więc powiedzieć, że ma szansę spróbować tego, co bliskie było Chopinowi.
W takich kapsułkach można posłuchać w spokoju utworów Chopina.
Aktywacja! Interakcja!
Edward Krasiński / Artysta konceptualny
W ramach właśnie trwającego festiwalu sztuki Warszawa w budowie można odwiedzić niezwykłe miejsce, jakim jest mieszkanie po nieżyjącym już interesującym artyście, Edwardzie Krasińskim, zamieszkiwanym jeszcze wcześniej przez malarza Henryka Stażewskiego. Obecnie pod opieką Instytutu Awangardy i córki Krasińskiego. Mieszkanie na ostatnim piętrze wysokiego bloku w okolicy Placu Bankowego kusi nie tylko zapierającym dech w piersiach rozległym widokiem Warszawy, ale przede wszystkim śladami bytności jego ostatniego mieszkańca, który wraz z upływem lat przekształcał je w żywą galerię. Kiedy odszedł, wszystko pozostało na swoim miejscu w nietkniętej formie. Zwiedzanie takiej przestrzeni było niesamowitym, a zarazem krępującym doświadczeniem wejścia w czyjeś życie, tak dosłownie.
Edward Krasiński jest znany jako artysta niebieskiego paska, który anektował w ten sposób przestrzeń nie tylko swego domu, ale i wielu galerii i muzeów na świecie. Słynął też ze swoich żartobliwych interwencji w przestrzeni, rzeźb, artystycznych akcji i sytuacji… Milo była zaintrygowana tą podupadającą przestrzenią, wnętrzami pełnymi niespodzianek. Śmiała się jej buzia na widok sztucznych myszy „wędrujących” tu i ówdzie, wszędobylskiego paska, rozbitych skorupek jajka, dziwnych kostek pokrytych zdjęciami zwisających z sufitu… Pan Edzio musiał być w jej odczuciu bardzo zabawną postacią żyjącą w śmiesznym domu 😉
Muzeum wchodzi do domu
W domu, gdy pył podróży już opadł i zostały wypite gorące herbaty z malinami, próbowaliśmy pociągnąć parę wątków. Nie było łatwo tym razem, bo panuje ostatnio klimat buntu wobec moich propozycji. Liczy się tylko czytanie książek, reszta spraw może się schować! Wątków i dalszego ciągu więc niewiele i dość luźno potraktowane.
1. Zabawy z Chopinem
Odkryłyśmy fajną stronę o Chopinie dla dzieci – są tam gry i zabawy typu ‚odkryj różnice’, puzzle, dzięki którym można się nauczyć jakie instrumenty tworzą orkiestrę (poziom trudniejszy oznacza odgadywanie na podstawie dźwięków poszczególnych instrumentów), kolorowanki do druku, wycinanki.
2. Muzeum w słoiku
Linnea z książki wysłała kiedyś w świat butelkę z wiadomością, która dopłynęła do innych dzieci. Milo spreparowała słoik do zadania specjalnego, który stał się z jednej strony pamiątką po wszystkich naszych jesiennych wycieczkach, a z drugiej małym, domowym muzeum pełnym uratowanych przed wyrzuceniem do śmieci eksponatów. Na ściankach dużego słoika naklejone fragmenty ulotek i map przypominają nasze trasy. W środku wylądowało pióro (Chopin musiał czymś zapisywać te nuty), maleńkie zwoje z nutkami zaznaczonymi przez Milo na pięciolinii, mapa Starówki z domem Poli Gojawiczyńskiej zwinięta w tajemniczy rulon, kolorowe koraliki, bilety z Centrum Interpretacji Zabytku i spektaklu w teatrze, karty do aktywacji ekranów z Muzeum Chopina i – oczywiście – z pół kilo brokatu!! Jak w magicznej kuli! Milo postanowiła, że albo pośle słoik wodami Bałtyku, aby trafił w ręce innych dzieci, albo zakopie go w ziemi. Jeszcze nie postanowione 🙂
3. Interwencja w łazience
Nie, nie chodzi o awarię rur i wizytę hydraulika, lecz szybką akcję artystyczną zainspirowaną zabawną sztuką w mieszkaniu Edzia Krasińskiego. Milo odkryła, że ma takie same taśmy klejące w domu i pochwyciła nożyczki. Skierowałam ją do łazienki, bo zrywanie z kafelków abstrakcyjnej kompozycji z pasków wydało mi się do przyjęcia. Pamiętając o myszach w domu Krasińskiego, zaprosiła do łazienki Gryzka. Na razie nie możemy zrywać taśmy – nasza toaleta jest żywym dziełem sztuki 🙂
Mam nadzieję, że moje dziecko dzięki tym kilku spotkaniom odkryło, że fajnie jest żyć z pasją 🙂
Zapraszam na blogi pozostałych uczestniczek Dziecka na warsztat. Mnóstwo inspiracji!
Za miesiąc Afryka 🙂
Świetny warsztat!!
Muzeum w słoiku rewelacja!!!
Dzięki. Podręczny format 😉
Ale miałyście super wycieczkę! Muzeum w słoiku rewelacja a akcja artystyczna w łazience niesamowita:)
Lekko! Taśmy w stylu p. Edwarda wciąż wiszą 🙂
Ale piękne relacje i opowieści !
Śmiać mi się chce, bo tak bliskie nam są te relacje…właśnie tworzymy książkę w słoikach, Emil ma pociąg do gry na pianinie a po domu grasuje prawdziwa mysz !
Cieszę się, że udało nam się spotkać chociaż wirtualnie 🙂
To już nie mogę się doczekać Waszej książki – będzie w częściach/tomach? 😉
Prawdziwy chrobot i tupot małych łapek słyszymy w domu na Podlasiu, a czasem i kuna dołącza 😉
Uściski!!!
Rewelacja! Wiem już kogo podlinkować u siebie.
Dziękujemy 😀
niesamowite! oczarowałaś mnie
To czar naszych wrażeń 😉
Ambitne dziewczyny z was :), warsztat super, a słoik to dla mnie zupełnie nowy pomysł 🙂 wykorzystam na pewno.
Daj znaka jak wyszło ze słoikiem 😉 Czy pójdzie w świat?
Ale dużo, ale bogato 🙂
Myśmy w Muzeum Chopina bawiły się świetnie, ale i moja córka starsza od Twojej.
Tak, to miejsce zdecydowanie dla starszych 😉 Pozdrawiamy!
ale! super warszat, bardzo miło się z Wami zwiedzało wystawy, ale w Waszym domu było najfajniej:)
świetny pomysł z muzeum w słoiku! jestem zachwycona:) i śmiesznie, bo dziś myłam ładną buteleczkę i myślałam sobie o Linnei i jej wiadomości i że może i my byśmy wysłali coś w świat w tej butelce(mielibyśmy zrobioną „przygodę z książką”, hehe:)…ale nie przeszłam od myśli do czynów, bo zatrzymały się na rozkminianiu, czy to nie jest zaśmiecanie środowiska…
Ale się zgrałyśmy z tymi butelkami! Bardzo polubiłyśmy Linneę. Wrócimy do niej teraz późnojesienną porą w temacie dokarmiania ptaków.
Uściski!! Pokażcie potem gotową wiadomość w słoiku/butelce 🙂
Zaniemówiłam!Warsztat po prostu idealny!
Ilona, dziękujemy 🙂
Heheh ja bym się bała Tosi taśmę dać, bo u nas w całym mieszkaniu niemieckim zwyczajem raufaza wszędzie i już widzę jak by wyglądała po zdjęciu ‚instalacji’ 😉 Super, że dziecko może się wyżyć artystycznie w tak niekonwencjonalny sposób. Pomysł ze słoikiem rewelacyjny, zajmuje mało miejsca a ile treści! Bardzo ciekawy warsztat!
No właśnie, ta kompaktowość słoika bardzo mnie przekonała 😉
Świetny pomysł z muzeum w słoiku! Kradnę! Ps. Widziałam, że odwiedziłaś mój blog na zielonej lekcji- a tam nic. I właśnie dlatego mapa została zaktualizowana o nowy adres- założyłam taki tylko mój blog:) Zapraszam pod adres http://matkopolkowakraina.blogspot.com/2014/10/pazdziernik-nasz-kraj-i-wybitny-rodak.html
Super, bierz i korzystaj! Zajmuje tak mało miejsca 🙂 🙂
Powiem tak:
OCH I ACH!
Och, Ania 🙂
Czad!!!! Mieszkanie Pana Edzia znam z opowiadań, bo moi znajomi mieszkają kilka pięter niżej 😉 Teraz wiem, że muszę tam zajrzeć! Muszę! Wasze muzeum w słoiku i dekoracja łazienki wywołały u mnie palpitację serca! Też muszę! ;D Bardzo miło było Was spotkać i zobaczyć na żywo. jestem pewna, że to nie była jednorazowa akcja 😉 Pozdrawiam,
a.
Pewnie, skorzystajcie, tym bardziej, że mieszkanie-muzeum to jedyny w swoim rodzaju projekt w czasie, bo wszystko powoli się rozpada… Ciekawe jakie będą losy tego mieszkania. Wierzę, że trafi nam się okazja do spotkania 🙂
Ech, no czadowy warsztat. Słoik rewelka, a łazienka to chyba tak już zostanie co?
O, nie! Obmyślamy jak oczyścić teren 😉
Trzeba pomyśleć o nowej akcji 🙂
przyłączam się do grupy wzdychających do słoika 🙂 widziałam już kawę pitą ze słoika, ciasta jedzone ze słoika, ale muzeum w słoiku… widzę po raz pierwszy! super!
Aaaa, ale mnie rozbawiłaś z tymi zastosowaniami słoika. Nie wiedziałam, że słoik takie zainteresowanie wzbudzi 🙂 To miało być coś „na szybkiego” 😉
Ciekawe podejście do tematu i uwzględnienie sztuki.
Sztuka to kawał naszego życia, więc jakoś tak naturalnie wyszło, że jest uwzględniana 🙂
Wspomnienia przechowywane w słoiku rewelacja! Dziękuję za pomysł. A najbardziej gratuluję Ci tej swobody w zachęcaniu Milo do twórczej zabawy na bazie tego co zobaczyłyście i czego się dowiedziałyście. Nie wiedza encyklopedyczna, zza biurka, a poznawanie przez doświadczanie, modyfikowanie, inspirowanie się by nadać nową treść. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Wymiatacie 🙂
Dziękuję 🙂 Trafiłaś w samo sedno moich zamierzeń i poczynań – poznawanie przez doświadczanie, nasiąkłam tym we wszystkim co robię i proponuję dzieciom – swojej córce oraz dzieciom na warsztatach. Chociaż muszę przyznać, że Milo coraz trudniej mi zachęcić do różnych propozycji, bo ona coraz bardziej wybiera 🙂
Dzięki za odwiedziny! Pozdrowienia.
Jak wchodzę na Twój blog stoję sie monotonna bo jedyne co mi przychodzi do głowy to : ahhhh jak cudnie! Twoja kreatywność zawsze mnie zachwyca !
Lubię takie „monotonne” zachwyty i cieszę się, że podoba Ci się i że zaglądasz 🙂
Serdecznie pozdrawiamy 🙂
Swietny warsztat! Zakochalam sie w muzeum w sloiku. Kradne pomysl!
Nina, u Was musiłaby to być troszkę WIĘKSZY słoik, gdyby miał pomieścić pamiątki z Waszych podróży hehe 😉
Tyleż postaci! Wspaniały warsztat, a wspomnienia w słoiku – po prostu rewelacja! Na pewno też coś takiego i u nas powstanie.