Bardzo przyjemna zabawa dla każdego, w każdym wieku. Materiały tanie jak barszcz. Dla najmłodszych – okazja do ćwiczeń na wielu płaszczyznach. Dla dorosłych – prawie medytacja 🙂 Polecam na jesienne deszczowe wieczory. Uwaga, wciąga!
Pomysł wypatrzyłam przypadkiem w przestworzach internetu i dokopałam się do jego źródła na blogu The Crafty Crow. Na kółkach z tektury (mogą być różnej wielkości) robimy nacięcia, np. według wzoru przypominającego układ cyfr na tarczy zegara. Mogą być rzadsze, głębsze lub płytsze – te wszystkie decyzje wpłyną na ostateczny kształt wytkanego „obrazka”. Moja rada jest taka: przyłączcie się do dziecka – świetnie się razem pracuje 🙂 Druga rada: dajcie się ponieść, a ręce same Was poprowadzą…
Przydały się muliny i kordonki. Nawet zwykła nitka daje radę. Ale prawdziwym hiciorem był zestaw błyszczących brokatowych nici zdobniczych 🙂
Najfajniejsze jest to, że po drodze może zdarzyć się wszystko! No, może nie wszystko, ale z pewnością wiele. Milo entuzjastycznie wprowadzała innowacje i modyfikacje, więc znalazło się miejsce na rysowanie, przyklejanie dodatkowych elementów według własnych pomysłów, a nawet układanie kształtów i liter ze szpulek… Każda okazja jest dobra, by małe ręce mogły poćwiczyć precyzyjne ruchy.
Na koniec zabawiłyśmy się w projektantki. Oplatanki Matki i Córki ozdobiły pokój dziecięcych zabaw – lampa przeobraziła się z obiektu masowej produkcji w unikatowy egzemplarz. Spróbujcie sami 🙂
ależ to świetnie wychodzi z tą lampa spróbuje jutro jak będzie padać
Jak już zaczęłam, nie mogłam przestać 😉
No właśnie, można trochę podrasować zwykłe rzeczy…
Świetna zabawa!
W Pintereście mignęło mi oplatanie w ten sposób płyt kompaktowych. Z dzieciństwa pamiętam że w podobny sposób [muszą być dwa kółka] robiliśmy z mamą pompony. Bardzo wciągające zajęcie i efekt cieszący oko 😉
Też się natknęłam na płyty „tkane” włóczkami, muszę to wygrzebać i przerobić z córką 😉
Fakt, wciąga, ciężko przerwać; choć właściwie wcale mi się nie chciało przerywać 🙂 pozdrowienia!