Eksperymenty w środowisku wodnym to także przejaw naturalnej kreatywności dziecka, bo po pierwsze woda (dzieci kochają wodę), po drugie naukowe podejście (otwarty, twórczy umysł w nauce to ważna sprawa), a po trzecie działanie „po swojemu” (najpierw podejrzane, a potem przetwarzane). Same plusy. Wystarczy łazienka i parę gadżetów.
Tata znalazł internetowy przepis na eksperyment z nurkiem Kartezjusza, potem długo wyważał figurkę tak, aby po ściśnięciu w górnej części butelki wypełnionej wodą, spływała na sam dół i zahaczała drucianymi nóżkami o porozrzucane na dnie „skarby”. Ta czarodziejska zabawa udaje się dzięki temu, że Pan Nurek ma w sobie pęcherzyk powietrza – i ta wiedza w zasadzie całkowicie mi wystarcza. A tych dociekliwych, którzy chcą zrozumieć zasadę, odsyłam do Wikipedii – poczytać o prawie Archimedesa i prawie Pascala 🙂
Składniki i sposób przygotowania:
- półtoralitrowa butelka plastikowa wypełniona wodą
- plastelina
- fiolka /skuwka /zakrętka /słomka /rurka
- drucik
Pamiętajcie, że Pan Nurek musi się zmieścić przez szyjkę butelki. Ważne, żeby został dobrze wyważony, aby swobodnie unosił się na górze, a po ściśnięciu butelki u góry, opadał na dno. Dlatego nie zaklejajcie całej fiolki plasteliną, tylko zostawcie niewielki otwór na pęcherzyk. Z drutu robimy nóżki, można też dać nurkowi trochę tożsamości, np. twarz (taśma, mazaki).
W razie potrzeby sprawdźcie tutoriale na YouTube.
Kilka dni później Milo zapragnęła sporządzić własnego nurka, niekoniecznie doskonale wyważonego i pewnie z niejednym pęcherzykiem powietrza w brzuchu ze skuwki mazaka zatkniętej plasteliną. Najlepsza część zabawy to naczynia wypełnione wodą i mnóstwo skarbów z plasteliny pływających w każdym z nich. Na dobre pół godziny przepadła w łazience. Uśmiechnięta, dumna z siebie, zainspirowana i samodzielna w swoich decyzjach. Pozostała mi rola czujnego dokumentatora, który nie przepuści żadnej istotnej części eksperymentu. Polecam 🙂