W lipcu przyglądamy się komiksom i niepowtarzalnemu stylowi rysownika Piotra Nowackiego. Mam dla Was kilka książek z narysowanymi przez niego historiami, którymi chcę się dziś podzielić w ramach Przygód z książką. Większość z Was pewnie kojarzy Misia Zbysia, a może nawet – z nowszych publikacji – Niebieską Kapturkę. No właśnie. Czas rozejrzeć się po świecie Piotra Nowackiego, zajrzeć tu i tam, zapoznać innych komiksowych bohaterów. Moe, Tim i Miki, Yerp… już na Was czekają 🙂
Moe
Ciekawa jest ścieżka wiodąca Piotra Nowackiego do komiksu. Zootechnik z wykształcenia, oddany pasji rysowania komiksów, ma na koncie publikacje w zinach, magazynach i antologiach komiksowych. Bierze udział w wystawach komiksu polskiego za granicą. Częściej współpracuje ze scenarzystami, rysując wymyślone przez nich historie, ale tworzy też całkowicie własne produkcje.
Rysuje nie tylko komiksy – zdarzają mu się projekty nakładek na telefon czy wzorów na kołderki dla dzieci. Bez wątpienia jest specjalistą level master od projektowania postaci! Zajrzyjcie do portfolio Piotra Nowackiego oraz na bloga z aktualnościami, gdzie można podejrzeć jak powstaje Niebieska Kapturka, najnowsza bohaterka, łamiąca schematy i serca. Miałam okazję i przyjemność o niej pisać.
Moe to niepozorna książeczka, wznowiona w 2016 roku historyjka obrazkowa, będąca niejako wizytówką Piotra Nowackiego. Potencjał rysownika skondensowany w pigułce. Niewielki, kieszonkowy format, druk bez koloru, obraz bez słów, a jednak… komiks jest wyrazisty i od razu zapada w pamięć.
Autor odkrywa przed nami kulisy procesu tworzenia, pokazując tak od środka, jak wyśmienicie potrafi się bawić postacią, wizją, plamą i kreską. Czysta, powtarzająca się kompozycja sprawia, że skupiamy się na każdej scenie klatka po klatce. Ma się wrażenie jakby wartka akcja sama się animowała przed oczami, a z każdym ruchem bohatera i napotkanych przez niego postaci, wchodzimy coraz głębiej w rysunkowy świat.
Czytam te perypetie psiego bohatera jako wgląd w życie, w którym wiele się może przytrafić, jeśli tylko jest się wystarczająco otwartym, kreatywnym i czujnym, aby to dostrzec i wykorzystać. Życie rzuca bohatera tu i tam – podrzuca go wysoko w niebo, wrzuca do więzienia i rzuca nim o morskie dno – a jednak udaje mu się wybrnąć z opresji. Trudno wyczuć na ile bohater jest sprawczy, a na ile pomaga mu los. Po wszystkim jednak czeka happy end – wolność, fura i dziewczyna 🙂
Yerp
Podobnie jest z Yerpem. Sympatyczny, biało-czarny komiks z obrazkami bez tekstu, wydany własnym sumptem, tryska absurdalnym humorem, życiem i emocjami. Tak jak w przypadku Moe, Yerp od razu porywa nas w podróż i wyrzuca na orbitę wyobraźni. Tak jak Moe, nadaje się dla każdego, niezależnie od wieku. Wizualna prostota tej książki jest jednak pozorna – rozumiemy, że mniej znaczy więcej… i chcemy jeszcze 😉
Porywa fantastyczna w swej prostocie i kolorystyce okładka z portretem bohatera – niebieskim kosmitą. Od razu wlatujemy w międzyplanetarną akcję i podążamy za senną logiką podróży znikąd. Rozpędzone kosmiczne ziarno uderza z impetem w powierzchnię planety, aby zakiełkować nazajutrz w formie kwiatu. Z samego serca rośliny odrywa się mobilny kielich z pasażerem i… tak rozpoczyna się (nie)ziemsko odjechana podróż. Kosmita wpada w stado kwiatów ocznych aż po mrok i kompletną utratę orientacji. Po chwili przychodzi z pomocą pokrzywdzonemu, choć wynik tej interwencji wydaje się nie do końca jednoznaczny. Ze zwisu na gałęzi drzewa ląduje prosto w kociołku niebezpiecznego kanibala, ale wcale nie ginie…
Trochę tu Alicji z Krainy Czarów, trochę przygód Guliwera, cuda dziwy, gruszki na wierzbie. Lądowanie w kolcach. Strzyżenie kota-pirata, którego sierścią banda myszy wypycha sobie poduszki… Życie kosmity jest co najmniej dziwne, nieprzewidywalne, a czasem wręcz brutalne. Przygody przypominają skakanie z jednego krótkiego snu w drugi, gdy chciałbyś się już obudzić, ale noc zdaje się nie mieć końca. A jak już przeżyjesz tortury łaskotkami, nagle odkrywasz drogę powrotną do domu 🙂
Yerp to wielowymiarowa podróż do siebie i z powrotem. We śnie lub na jawie. W kilku wcieleniach i tożsamościach. To lekka, pełna absurdu i polotu bajka, obrazkowy żart spięty klamrą przylotu i odlotu sympatycznego kosmity. A wszystko to co zdarza się gdzieś pomiędzy, to dary losu, samo życie!
Tim i Miki. W Krainie Psikusów
W kolekcji brawurowo zaprojektowanych postaci spotykamy też Tima i Mikiego, którzy przez tajemniczy portal między szafą, ścianą a parapetem przedostają się do niesamowitego świata, z dala od szkoły i rodziny. Tak rozpoczyna się pełna fantazji i dziecięcej ciekawości przygoda pary kolegów, którzy wyruszają, aby rozwiązać zagadkę zniknięcia wszystkich rodziców.
Jak ich odnaleźć, nie mając żadnych wskazówek? Kapitan Marszczybrewka prowadzi chłopaków do ośmiornicy Weroniki, najlepszej wróżki w okolicy, a po drodze grupa przeżywa groźny atak przesympatycznych buziakowców. Coś tu nie gra, wszystko jest na opak, niepokój wisi w powietrzu. Kraina Psikusów wciąż zaskakuje i nic nie jest tym czym się wydaje. W kolejce po poradę ocierają się o dwóch hobbitów, którzy najwyraźniej też szukają wsparcia w swojej ważnej misji związanej z przeklętym pierścieniem.
Gdy Weronika zagląda do kuli jasnowidzenia, widzi rodziców zakutych w kajdany w mrocznym zamczysku Lorda Valdemara! Lord co prawda bardziej przypomina poczciwego Gargamela niż Vadera, ale tarapaty i zasadzki czekające na śmiałków mają być całkiem przerażające. Podobno jest najgroźniejszym zbirem, chłopcy jednak szybko przekonują się, że to postać zdecydowanie najbardziej na opak w całej Krainie Psikusów. Wyobraźcie więc sobie co ich tak naprawdę tam spotka 😉
Bardzo dobry komiks, jestem tylko rozczarowana, że taki krótki – moja córka zrecenzowała album jednym zdaniem i zapytała rzeczowo kiedy następna część. Autor zapewnia, że to nie koniec przygód Tima i Mikiego… i bardzo dobrze! Komiks świetnie się czyta i ogląda, a opowieść prowadzi nas w opary absurdu. I gdy niczego się nie spodziewamy, autor przenicowuje wątki na drugą stronę, co oczywiście jeszcze spiętrza efekty dobrej zabawy i powoduje masę śmiechu.
Z łatwością da się polubić chłopaków Tima i Mikiego. Wizualnie bohaterowie są bardzo różni, jest też między nimi różnica wieku, dla mnie jednak mogliby mieć wyraźniej zaznaczone odmienne charaktery, aby funkcjonowali na zasadzie dopełnienia. Jest szansa, że w kolejnych tomach ta ich różnorodność się jeszcze rozwinie. Tymczasem, zaciekawione pierwszym tomem, uzupełnionym dodatkiem w postaci historyjki Dary losu i szkicami postaci, z niecierpliwością wyczekujemy dalszej twórczej aktywności Piotra Nowackiego.
Niebieska Kapturka
Kapturkę pokochałam od razu. Przeczytajcie w niedawnej recenzji moją zajawkę na świetnie zrobioną książkę i rezolutną dziewczynę rozsyłającą pozytywne wibracje.
Miś Zbyś na tropie
Gdy pytacie czasem o komiksy dla najmłodszych, niezmiennie polecam Misia Zbysia, nie tylko do słuchania i wspólnego oglądania z rodzicem, ale także do nauki samodzielnego czytania. Moja córka doskonaliła swoje umiejętności czytania na komiksach właśnie, co prawda na starym, dobrym Tytusie przytachanym przez tatę z piwnicy, to seria z Misiem Zbysiem też idealnie się do tego nadaje.
Do tej pory powstały trzy tomy komiksu detektywistycznego Miś Zbyś na tropie. Lis, ule i miodowe kule (1), Złoty Sokół Teksański (2) oraz najnowszy Kosmos to za mało (3). Przyjaciele detektyw Miś Zbyś i Borsuk Mruk przypominają słynną parę Sherlocka Holmesa i doktora Watsona tropiących zagadki, zabawnie strawestowaną przez autorów komiksu. Współpraca całej trójki – scenarzysty Macieja Jasińskiego, rysownika Piotra Nowackiego oraz specjalisty od koloru Norberta Rybarczyka – przyniosła we wszystkich tomach wspaniałe efekty. Podoba mi się tu wszystko, od przesympatycznych historii, przez proste, pełne życia rysunki, aż po genialne efekty kolorystyczne. Szukajcie serii Krótkie Gatki w wydawnictwie Kultura Gniewu, jeśli interesują Was dobre komiksy dla dzieci.
W najnowszej części agenci P oraz Pe zlecają Zbysiowi i Mrukowi niezwykle ważne śledztwo. Detektywi mają zbadać plagę kradzieży w bazie na księżycu. Podążając za księżycowym królikiem, domniemanym przestępcą, trafiają na kosmiczne złomowisko, zarzucają przynętę na jednej z planet, aż ślad prowadzi ich na planetę kosmicznych węży i ciemną stronę księżyca… Ku zaskoczeniu wszystkich, ścigany nie jest do cna zdeprawowanym kryminalistą, okazuje się być aktywistą i społecznikiem. Szybko i trochę zbyt nagle kończy się ta przygoda. Jeśli kosmos to za mało, pytanie co będzie dalej 🙂
Jak Wam pasuje styl Piotra Nowackiego? Wpadła Wam w oko któraś ze wspomnianych książek? Fani komiksów, łączcie się!
MOE
scenariusz i rysunki: Piotr Nowacki
wydawnictwo Pokembry
YERP
scenariusz i rysunki: Piotr Nowacki
wydawnictwo Pokembry
Tim i Miki: W Krainie Psikusów
scenariusz: Dominik Szcześniak
rysunki: Piotr Nowacki
kolor: Sebastian Skrobol
wydawnictwo Ongrys
Niebieska Kapturka
Sztybor Nowacki Mazur
Wydawnictwo Tashka
oprawa: twarda
cena okładkowa: 29,90 zł
Miś Zbyś na tropie. Lis, ule i miodowe kule (1) Złoty Sokół Teksański (2) Kosmos to za mało (3)
scenariusz: Maciej Jasiński
rysunki: Piotr Nowacki
kolor: Norbert Rybarczyk
wydawnictwo: Kultura Gniewu
seria Krótkie Gatki
oprawa: twarda
cena okładkowa jednego tomu 34,90 zł
Zapraszam do pozostałych uczestniczek projektu!
Bardzo ciekawe propozycje, będziemy szukać w bibliotece. Którą poleciłabyś dla bardzo rozgarniętej dwulatki?
Misia Zbysia ze względu na prostą, fajną fabułę i przesympatycznych bohaterów. Choć pewnie nie każdy dwulatek załapie. warto jednak pokazywać i sprawdzać gotowość dziecka :))))
Wiedziałaś co pokazać niedobra kobieto! 😀 😛 Ja uwielbiam takie komiksowo kreskówkowe publikacje dla dzieci! <3
Ha, no widzisz! Podpasowały mi bardzo 🙂 A historyjki nieźle odjechane 😉
podoba mi się, bardzo mi się podoba!
a jeszcze mocniej podoba mi się Twoje wezwanie:
– Fani komiksów, łączcie się!
Jak tyle dobrego się dzieje, nie sposób nie dzielić się i nie nawoływać :)))))
Podobają mi się, ale Młoda nie bardzo komiksowa jest póki co 🙂
Może jeszcze coś się zdarzy, chyba że trafi po prostu na coś swojego, jakąś komiksową miłość 😉
Nie znam tych pozycji ale Miś Zbyś oraz Tim i Miki wpadli mi w oko 😉
coś mi się wydaje, źe am się spodobają 🙂