Dzisiaj kolejny pean, pochwała kreatywności, szacun, power dziecka i chapeaux bas! Oczekiwałam mniej, a dostałam więcej. Rzuciłam temat „zadania”, a uczestniczki zajęć w Polu Widzenia – 10-12-letnie dziewczyny – pokazały, że tworzą, a nie realizują odtąd dotąd 🙂 Niby nic nowego, oczywista prawda, że dzieci twórcze są, ale z moich obserwacji wynika, że te podstawówkowe i gimnazjalne często tkwią w schematach (plastycznych / artystycznych) już na dobre. Trudne więc bywają próby przekonania ich, że można coś narysować / wykonać / zakomponować inaczej. Ale i tak próbuję, bo nie potrafię inaczej 🙂
Uwielbiam być zaskakiwana taką różnorodnością, indywidualnymi rozwiązaniami, których kierunku sama nie przewidywałam. Zadanie zaprojektowania wnętrza przeobraziło się w projekt, który całkowicie pochłonął młode projektantki… Punkt wyjścia: stos pudełek po butach oraz istne materiałowo-koronkowo-filcowe targowisko próżności. W przypadku niektórych pokoików niesamowita wręcz miniaturyzacja obiektów przypomniała mi pewną intrygującą książkę o myszach i ich domku zrobionym w realu przez autorkę, następnie sfotografowanym na potrzeby ilustracji mysiej opowieści 🙂
Zabawa z powodzeniem nadaje się dla przedszkolaków, ale przyda się asysta rodzica oraz proste, przyjazne rozwiązania i pomysły. Niezawodna (ukochana przeze mnie) tektura, kolorowe papiery, tkaniny. W klejeniu nietypowych powierzchni lepiej się sprawdzi klej wikol niż zwykły biurowy czy szkolny. Na widok zdjęć Milo stwierdziła: Chcę!! Więc albo złapiemy pierwsze z brzegu pudełko albo powrócimy do naszego tekturowego domku, który zdążył się już porządnie zakurzyć. Stan surowy, wykańczanie elewacji, teraz czas na wnętrza 🙂
Droga Dzika Jabłoni czytam posta z drżeniem… bo my przecież starzy bywalcy Pola Widzenia byliśmy! Nawet kilka prac przywieźliśmy na Dziki Zachód ze sobą… i baaardzo, baaardzo żałujemy, że tu nie ma Pola Widzenia…. naszej ukochanej pracowni….Pamiętasz nas? Muszę sięwczytać w Twojego bloga to może sama odkryję tożsamość Jabłoni….. nota bene kilka dni temu zaglądałam z nostalgią na stronę Pola…..
Co za zbieg okoliczności! Osobiście nie mogłyśmy się spotkać co prawda, bo Dzika Jabłoń współpracę z Polem rozpoczęła dopiero w tym roku… Ale w klimacie zaskakującego skrzyżowania się naszych dróg to fajne „spotkanie”, a na bloga serdecznie zapraszam tym bardziej. Bardzo pozdrawiam, Asiamarysia 🙂
Nigdy nie zmienię zdania, że dzieci to najwspanialsi artyści 🙂
Gdy prowadziłam podobne warsztaty, byłam zadziwiona dbałością o szczegóły i miniaturyzacją obiektów a wszystko w atmosferze nieskrępowanej chęci tworzenia. Obyśmy my dorośli tacy bywali 😉
Prawda 🙂
Aha. To proszę pozdrów Dzika Jabłoni Pole od tych Braci ( trzech chodziło) co do USA wyjechali:)!
Oczywiście 🙂