Na początku lata spotkała nas niezwykła, pouczająca przygoda z ptakiem podlotem w roli głównej. Jedno wieczorne spotkanie na terenie osiedla odmieniło nasze spojrzenie na spontaniczne ratowanie rzekomo opuszczonych bądź porzuconych ptaków. Dziś możemy powtórzyć za Fundacją Dzika Klinika: Zostaw podlota w spokoju!
Wychodząc z domu, postanowiliśmy przede wszystkim obserwować. Nie nastawiać się na nic, po prostu otworzyć na przyrodę i przygodę. Bawiliśmy się w rozpoznawanie gatunków drzew, opisywanie napotkanych znalezisk – Milo porównała napotkane krzewy do grupy tancerek, wypatrywanie trudno dostępnych przejawów życia przyrody, np. pajęczyn w trawie, porostów na pniu drzewa czy kolorowej gąsienicy. Taka powtórka materiału z poprzednich spacerów i zabaw.
Nagle dostrzegliśmy małego ptaszka ukrytego w trawie. Zaniepokoiło nas jego nietypowe, niemrawe zachowanie, tak jakby spowolniona reakcja, obniżona czujność w obliczu obecności człowieka. Nie uciekał! Zastygł w bezruchu. Zgodnie orzekliśmy: chory! Coś mu się stało. Pewnie miał wypadek, może wypadł z gniazda. Wniosek – potrzebuje pomocy! Milo i ja od razu się uruchomiłyśmy, wrażliwość uderzyła nam do serc… Córka spojrzała błagalnie na mnie… bez słów (wiedziałam o co prosi i co przekazuje tym niemal załzawionym, wiercącym spojrzeniem), po chwili ja spojrzałam na męża w ten sam sposób. To było bardzo wymowne spojrzenie, coś w stylu: No musimy się nim zaopiekować! Nie uległ jednak, coś go tknęło, żeby ptaka nie ruszać. Obserwowaliśmy małego w milczeniu… Poruszył się w końcu, porzucając trawy na rzecz pnia. Wspiął się po nim i zanurkował w gałęziach. Cyknęliśmy kilka niewyraźnych fotek.
Wróciliśmy do domu. Milo była bardzo zawiedziona, że nie zabieramy ptaszka do domu – tak bardzo chciała się nim zająć! Internet rozjaśnił nam w głowach: podlot to ptak, który opuścił gniazdo rodzinne, lecz nie oddalił się jeszcze, gdyż nie potrafi dobrze latać i nie rozpoczął jeszcze samodzielnego życia. Pozostaje więc w pobliżu gniazda, a dopóki się nie usamodzielni, przez cały czas karmią go rodzice. Ta informacja ostatecznie nas uspokoiła i utwierdziła o słuszności decyzji o pozostawieniu podlota w spokoju.
Przy okazji przypominam wspaniałą stronę Stowarzyszenia Ptaków Polskich, poleconą nam przez pana Pawła Pstrokońskiego, na którego wykładzie mieliśmy przyjemność być jeszcze w maju. Dowiedzieliśmy się wówczas sporo o jeżykach i innych mieszkańcach pobliskiego parku, budkach lęgowych i karmnikach, oraz właściwych sposobach dokarmiania ptaków o każdej porze roku. Na stronie możemy poczytać m.in. o ćwierkającym tramwaju jeżdżącym w Gdańsku przez cały okres wakacji, akcji Jestem na pTAK czy projekcie Bagna są dobre. Można też posłuchać odgłosów ptaków. Warto zajrzeć do zakładki „dla dzieci” i pogrzebać w zasobach z ciekawostkami i propozycjami zabaw.
Milo zaciekawiła się tematem ptasiego jadłospisu, będąc wciąż pod wrażeniem „biednego” podlota karmionego przez rodziców. Przyjrzałyśmy się ptasiemu układowi trawiennemu na przykładzie kaczki podejrzanej na stronach Wikipedii.
Dodatkową inspiracją okazała się niedawno nabyta (i opisana na blogu) książeczka o jaskółce z serii Domki ptaków. Narysowałyśmy na dużym brystolu ptaki i różne ptasie przekąski, które potem wycięłam. Milo wymyśliła, że będziemy ptactwo dokarmiać. Chyba się przejadły przepysznymi gąsienicami, muchami, dżdżownicami, komarami, biedronkami 🙂
Dużo śmiechu było i… dużo nauki!
Wpis powstał w ramach projektu przyrodniczego Przyroda pod lupą. Jeśli chcecie poznać jeszcze więcej pomysłów na zabawy przyrodnicze, sprawdźcie co słychać u innych uczestniczek projektu.
One thought on “Przygoda z podlotem / Przyroda pod lupą”