Pamiętacie woreczki i szarfy z czasów dzieciństwa, z dawnych przedszkolnych lat? Dobrze więc, będzie nieco klasycznie i sentymentalnie… Myśl o prezencie pod choinkę, który zaoferuje walory sensoryczne i będzie jednocześnie sympatycznym znakiem własnoręcznej roboty Matki, a pośród gwiazdkowych książek zaszeleści nie papierem, a ziarnem właśnie…, ta myśl z(a)wiodła mnie na manowce wspomnień z przedszkola 🙂 I tam, w tej oddali, otchłani, intensywnie przeżywanego codziennego tu i teraz (tak wpisanego w pamięć, że do dziś pamiętam imiona i nazwiska dzieciaków z naszej bandy, i głos pani Lodzi wołającej nas do domu przez mikrofon z jadalni na parterze, i jeszcze zapach drzew orzecha i kasztanowców obrastających tajemniczo budynek przedszkola schowany w zieleni jak chatka w lesie…), ujrzałam woreczki z naturalnym wypełnieniem, które nosiło się na głowie dla zachowania równowagi lub chwytało palcami stóp, którymi rzucało się do celu, albo które po prostu przyjemnie było dotykać i ściskać w garści. Pamiętacie?
Tak powstał komplet kolorowych woreczków sensorycznych wypełnionych różnymi ziarnami, które akurat w domu były pod ręką: ryż, kasza gryczana, czarna fasola, soczewica i fasola mung. O wymiarach ok. 10cm x 10cm. I świat pokazał nie pierwszy raz, że proste rzeczy mogą być największą inspiracją do niezliczonych przeobrażeń i poszukiwań. Wiele się zadziało!
Milo dostała „szarfy” czyli kolorowe wstążki i taśmy ozdobne zawiązane na supeł. Na początek układała z nich koła-zbiory, do których ćwiczyłyśmy rzut woreczkiem. Na płasko (na podłodze), ale także w przestrzeni (musiałam się tylko pilnować, by zawodniczka nie trafiła mi w zęby). Stopy także sobie pochwytały i porzucały gdzie popadnie 🙂 Potem budowa toru skoków w kształcie koła i skakanie „po kałużach”.
Część druga – propozycja Matki. Zbiory z liczbami. Każdy zbiór dostaje cyfrę od 1 do 10. Dziecko spaceruje z papierowymi kółkami z napisanymi liczbami i wrzuca do zbiorów odpowiednie liczby, np. jedynkę do jedynki, dwójkę do dwójki, etc.
Zbyt banalne i za mało własne. Więc: część trzecia – propozycja Córki! Gra w kolory. Do każdego kółka znosimy z przedmioty z całego domu i grupujemy według kolorów… I tu już, szczerze mówiąc, odpadłam, obserwując migrację gratów i zbierając siły na późniejsze przywracanie porządku 🙂 Nie mam nawet zdjęć z ostatniego etapu o najwyższym stopniu nagromadzenia elementów życia codziennego…
Jestem pewna, że woreczki uda się wykorzystać jeszcze na wiele nieprzewidzianych sposobów!
Wspaniałe! Cały czas mnie zaskakujecie i inspirujecie!:) Z Wami nudzić się nie można:) Do wypróbowania koniecznie:)
U Ciebie uszycie woreczków to pewnie pstryknięcie palcami 🙂
Cieplutko pozdrawiam!
Wspaniałe wspomnienia i u mnie 🙂
A Mikołaj zostawił mi pod choinka maszynę do szycia więc woreczki będą szyste w pierwszej kolejności, dają tyle możliwości zabawowych że powinno się je wpisać na listę wyprawki niemowlaka.
Maszyna pod choinkę – super!! No, ciekawa jestem co z tego będzie. Pozdrowienia 🙂