Sala balowa pod gołym niebem? Pod Płomieniami? W blasku zachodzącego słońca lub miękko opadającym mroku. Czemu nie! Iza z bloga Emilowowarsztatowo zachęciła mnie tak skutecznie bajecznym kandelabrem, że nie mogłam przestać myśleć o roztańczonych płomykach świec na tle aksamitnie granatowego nieba i o romantycznym wieczorze z rodziną, tak na pożegnanie lata 🙂
Nie ma to jak inspirujące graty – mam słabość do przedmiotów, które podobno zakończyły żywot, ale „jeszcze mogą się przydać”. Znacie to? Nie wyrzucać, odłożyć na później… Przydał nam się na wpół zardzewiały żyrandol sprzed kilku dekad i stał się sercem plenerowej sali balowej. Towarzyszyły mu smukłe świeczki, jeszcze starsze od naszej ogrodowej lampy! Na kolację w winogronowej altanie serwowano proste dania – kiełbaski z musztardą, kromki chleba spieczone na patyku, oliwki. Było zimno, rozgrzewaliśmy się więc gorącą herbatą. Smakowaliśmy się tą chwilą. Światłem świec nad naszymi głowami, blaskiem ogniska i gęstniejącym błękitem nieba, który przepuszczał coraz więcej gwiazd.
Widziałam, że dla Milo ten wieczór był wyjątkowy i wiele znaczył. Moja mała dziewczynka całkowicie uległa urokowi chwili i czuła się magicznie 🙂 Długo jeszcze wzdychaliśmy na samo wspomnienie „balu” z płomieniami!
Ale bajka…
To magiczne – patrzeć, jak ktoś przeżywa to samo, co ty niedawno !
Cieszę się razem z Wami 🙂
A z tymi gratami, to twórczo jest bardziej i już 🙂
Ciepło pozdrawiam całą rodzinkę!
Pozdrawiamy z bajki 🙂
Rozumiem, że elfy i nimfy leśne też tańczyły:)
Razem z nietoperzami 😉