Zainspirował Giuseppe Archimboldo, szesnastowieczny malarz, który stworzył portrety m.in. cesarza Rudolfa II, alegoryczne przedstawienia urodzaju i obfitości. Twarze zbudowane z owoców, warzyw, ryb, kłosów… Portret i martwa natura w jednym. Pooglądałyśmy. Milo baaardzo się śmiała. Zrozumiała o co chodzi… 🙂
Zaczęłyśmy więc od sztuki. Potem luźna rozmowa ( w stylu po co nam buzia i język – bezbłędne trafienia). Czas na eksperyment! Przy okazji dowiedziałam się, że nie ma 5 smaków jak w cenionej przeze mnie kuchni 5 przemian, ale, prócz słodkiego, słonego, gorzkiego i kwaśnego jest dziwny smak umami! Jak żyję, nie słyszałam o takim, ale podobno został niedawno opisany, więc może coś akurat przeoczyłam jak przewijałam dziecko 🙂 Receptory kwasu glutaminowego czyli rosołowa tłustość na języku. Kostek na zupę, weget i kucharków nie używam, więc nie rzuciło mnie na kolana z powodu tego odkrycia. Ale zawsze to nowa wiedza.
Nasz smakowy eksperyment polegał na próbowaniu 4 smaków, których receptory znajdują się na języku: słodki, kwaśny, gorzki i słony ulokowały się w nakrętkach, a jak się domyślacie, cukier cieszył się największym powodzeniem. Wylizany został do dna, do cna, jeszcze, jeszcze! Smaki rozpoznane, opisane, więc przechodzimy do miłego ćwiczenia. Jednorazowa praca plastyczna – fajny przerywnik 🙂 Z tektury wycięty wielki język ląduje na stole, a w miseczkach kolorowe kółka – każdy z 4 kolorów odpowiada jednemu smakowi. Milo tworzy własną legendę i już wiemy jak kółka odczytać. Podobno ta mapa smaków na języku mocno przestarzała, ale co tam, dobrze się bawimy, umiejscawiając na tekturowym jęzorze kubki smakowe w postaci naklejek z folii samoprzylepnej… Odprężające ćwiczenie, a po nim właściwa zabawa…
Ta część trwała dwa dni. Dzień zdrowy-witaminowy i dzień pełen słodyczy (który wybralibyście?) Odpuściłam już sobie moje prozdrowotne zapędy, a Milo była zachwycona, kiedy na kuchennym stole wylądowały lizaki, czekolada, chrupki, ciastka i paluszki 🙂 Malarz Archimboldo przyświecał naszym działaniom, ale tylko trochę, bez przesady. Układanie portretów. To było wolne, kreatywne i szalone! Co chwila rozlegały się tajemnicze okrzyki: Zjadam czekoladowe ucho! Odgryzam rączkę! Ale pyszna buzia! Totalna eksploracja smaku słodkiego 🙂 Przypomniała mi się pysznie opisywana chatka Baby Jagi z bajki…
Innego dnia powstały obrazy z warzyw i owoców – też słodko, ale inaczej. I wyznania: Zjadłam żabie rękę… i głowę robakowi! Mmm, ale smakowite nóżki! Trochę porozmawiałyśmy o smaku witamin zamieszkałych w tych kolorowych obrazkach. Poćwiczyłyśmy słownictwo, etc. Nic jednak nie równa się z wybuchami śmiechu i ponadgodzinną zabawą w układankę, opowiadanie historii i taniec zmysłów: dotyku, smaku, węchu i wzroku! A jak już się najadłyśmy, zasiadłyśmy przed ekranem, szukając adekwatnego odcinka kultowego filmu Było sobie życie… Smacznego!
To nasz przedostatni Zmysłowy Piątek. Po ciekawe informacje na temat zmysłu smaku zajrzyjcie na bloga Projekt: Człowiek, gdzie wszystko się zaczęło 🙂 No właśnie, dopiero zaczynałyśmy, a tu już koniec bliski tej przygody… Zapraszam do odwiedzania blogów innych mam biorących udział w projekcie oraz do zapoznania się z relacjami z przygody z innymi smakami na blogu Dzikiej Jabłoni 🙂
Ścieżka Równowagi – zmysł równowagi
Drabina sensoryczna – zmysł dotyku
Księżniczka i ziarnko grochu – zmysł propriocepcji
Ściana muzyczna – zmysł słuchu
Festiwal zapachów – zmysł zapachu
Rewelacyjny pomysł z tymi portretami. Zastanawia mnie „obraz” marchewki z kółkami 🙂 Siedzę, patrzę na niego i wymyśliłam już chyba 10 propozycji czym może wspomniany być. Super!
Milo objaśniła: to jest myszka! (oglądając w pionie). Ciekawa jestem Twoich skojarzeń 😉
Pozdrowienia, Agnieszko!
SMACZNIE :))) musimy pomyśleć i u nas o takich obrazach jedzeniowych 🙂
Pewnie, choćby na deser 🙂
Obrazy rewela, zaraz pokaże dzieciarnii! Ciekawe co one na to 🙂
Też sobie cenie kuchnie pięciu przemian, tylko gotować nie lubie.
🙂 🙂
Super pomysł z budowaniem portretów i ich konsumpcją! My też inspirowaliśmy się początkowo pięcioma przemianami 🙂
Wyjątkowo dużo śmiechu! Zachęcam do eksperymentowania 🙂
Genialny pomysł z portretami, I pomyśleć wystarczy zainspirować się sztuką:) muszę to zrobić w pracy!
Haha, najpierw zrobiłam w domu, to samograj, a teraz też zamierzam w robocie – z większą ilością dzieciaków 🙂 Pozdrawiam 🙂
Archimboldo poczułby się zagrożony 🙂