W projekcie bajkowym gościmy w Afryce! W 7 bajek dookoła świata zaczęło się na blogu Projekt: Człowiek trzy tygodnie temu, a przed nami jeszcze trzy kontynenty. W tym tygodniu planowaliśmy się wybrać na czytaną bajkę afrykańską w oprawie muzycznej (miały być bębny i inne instrumenty), ale zawaliłam rezerwację biletów i nie wpuścili nas już na imprezę, bo sala była nabita. Strzeliłyśmy z Milo focha i postanowiłyśmy kupić sobie książkę z bajkami z Afryki i odkopać w piwnicy mój bęben z czasów studenckich. A do bajki oczywiście zrobić teatrzyk w myśl naszej formuły baśniowo-teatralnej dla tego projektu 🙂
Z Afryką zapoznawałyśmy się dzięki książce z serii „Atlas świata”. Jak zwykle – przygodowo!
Oprócz bajek z Czarownicy Nangi, przeczytałyśmy kilka z internetu, np. ze strony z baśniami z całego świata, które pamiętam jeszcze z dzieciństwa, z opasłego tomu bajek dedykowanych mojej mamie, które jako dziewczynka dostała od swego dziadka, a po latach przekazała swoim dzieciom. Wciąż trafiają mi się niezwykłe podróże w przeszłość, do czasów dzieciństwa – może to też urok tych projektów-zabaw blogowych…
Milo przypomniała sobie karty (jeszcze nie skończone) ze strojami świata. Wybrałyśmy te z krajów Afryki, pooglądałyśmy, omówiłyśmy detale i kolory, co chwila „zaklepując” każda dla siebie te najlepsze i najpiękniejsze 🙂 Przy okazji Milo przeliterowała nazwy krajów. Autorką kart jest Justyna Olech, a pochodzą z platformy wymiany materiałów „montessori po polsku 3-6” na Box.com. Są zachwycające!
W końcu Milo wybrała bajkę do teatrzyku. Rozśmieszyła ją opowieść o sprytnym króliku, który zażartował sobie ze słonia i wielorybicy. Zamarzył nam się teatr cieni. Znów powróciły wspomnienia z dzieciństwa – kiedyś robiłam kukiełki sylwetowe i zapraszałam gości na własnej produkcji przedstawienia. Z przyjemnością więc wtajemniczyłam Milo w technikę. Materiały banalne, czas przygotowania krótki. Świetlisty ekran na ścianie zrobiłyśmy przy użyciu projektora Ania 🙂
O króliku, słoniu i wielorybicy
Pewnego dnia…
… królik spotkał słonia. Podszedł do niego i powiedział – Wujciu słoniu, jakie ty masz wielkie nogi! Na pewno jesteś strasznie mocny. – Ale słoń machnął trąbą i ryknął – Co za bezczelne stworzenie! Miałbym ochotę dać ci klapsa. Nie zadaję się z takim drobiazgiem.
– A wiesz, na co ja miałbym ochotę? – odpowiedział królik. – Miałbym ochotę
zarzucić ci linę na trąbę, linę z pętlą na końcu, żeby cię zaciągnąć aż do morza. Zjechałbyś na brzeg, wpadłbyś do wody i przekonałbyś się, że mały królik umie dać sobie radę ze słoniskiem, co go nazywa szczurkiem.
– Ooo, patrzcie, patrzcie – zaśmiał się słoń pogardliwie. – Nigdzie nie chodzi po świecie zwierzę mocniejsze ode mnie. Ale popróbuj sobie, odrobinko, popróbuj. Będę miał zabawę, ha, ha, ha! Królik zawiązał pętlę na końcu mocnej liny z palmowych włókien i zarzucił ją słoniowi na trąbę.
Drugi koniec liny chwycił w pyszczek i zbiegł nad morze. Brzeg spadał do morza stromo, a słoń nie siedział nad samym urwiskiem, tylko dalej. Czekał, co się stanie. Tymczasem królik zobaczył ogromną wielorybicę i pisnął z zachwytu – Ciociu wielorybico, jaki ty masz olbrzymi ogon! Z pewnością jesteś strasznie silna. Nawet słoń nie jest taki mocny, jak ty, prawda?
– Nie wiem, bo nie mocowałam się ze słoniem – odpowiedziała wielorybica – ale
przy mnie słoń to jak królik przy lwie. Ale po co się plączesz po moim wybrzeżu? Miałabym ochotę oblać cię wodą.
– A wiesz, na co ja miałbym ochotę? – zapytał królik czupurnie. – Zarzucić ci na ogon linę z pętlą na końcu, żeby cię przyciągnąć do brzegu. Przekonałabyś się, że królik umie sobie dać radę z wielorybicą, co mu grozi, że go wodą obleje.
– To paradne – zaśmiała się wielorybica. – Jestem najmocniejszym stworzeniem na
świecie, a to mizeractwo chciałoby mnie wyciągnąć na brzeg. A popróbuj, będę miała przedstawienie. Królik zawiązał pętlę na drugim końcu liny, podskoczył i lina uczepiła się ogona wielorybicy. – Teraz poczekaj chwilę, aż odejdę – powiedział królik i wbiegł na urwisko. Schował się za pniem palmy i zawołał – Ciągnij!
Wielorybica nie wiedziała, że to wcale nie królik trzyma drugi koniec liny, tylko
słoń. Słoń też usłyszał, kiedy królik zawołał: “ciągnij!” i myślał, że to do niego. Ale zanim zdążył pociągnąć, poczuł, że lina szarpnęła go za trąbę. Zdziwił się i rozgniewał, że królik szarpnął tak mocno. “Co sobie ten komar wyobraża”, pomyślał słoń. “Kiedy tak, to mu pokażę, co to jest siła słonia”. I pociągnął mocno. Poczuła to wielorybica. Ona też myślała, że to królik ją ciągnie i strasznie się zdziwiła, że taka odrobinka wlecze ją po wodzie w stronę brzegu. Naprężyła grzbiet i ogon, pociągnęła z całej siły i zaczęła oddalać się od brzegu. Słoń poczuł gwałtowne szarpnięcie i coś zaczęło go ciągnąć z potworną siłą. Wielorybica była o wiele silniejsza. Słoń ciągnął, ryczał ze złości, opierał się jak mógł – nie dał rady.
Byłby z pewnością utonął, gdyby wielorybica nie przestała płynąć zdumiona, że
przyciągnęła nie królika, tylko słonia. Nie mniej zdziwiony był słoń, kiedy zamiast królika zobaczył wielorybicę. Ale ją to zdarzenie rozśmieszyło, a słoń był zły. – Ha, ha, ha – zaśmiała się wielorybica – to ci z nas zażartował ten puchowy kłębuszek! Ale cieszę się, że to nie on ciągnął, tylko ty, trąbonosy.
– Nie daruję mu – ryknął słoń – nie daruję za nic! Znajdę go, zatłukę go trąbą i
rozdepczę jak robaka. Królik to usłyszał i pomyślał, że najwyższy czas schować się lepiej. O parę kroków od niego leżała wyschnięta kość. Była to czaszka konia, który umarł tam ze starości może sto lat temu.
Czaszka leżała sucha, biała i pusta. Królik ukrył się pod nią. Tymczasem słoń gramolił się pod górę dysząc i parskając. Rozejrzał się i nigdzie nie dostrzegł wroga, więc zapytał – Końska czaszko, czy nie widziałaś gdzie królika?
Królik jęknął z głębi czaszki i zawołał zmienionym głosem:
– Ooo, nie wymawiaj tego strasznego imienia… Popatrz na mnie. Przed chwilą byłem pięknym, żywym koniem. Wtem podbiegło to okropne zwierzę i nastawiło na mnie wąsik. Od razu mnie tym zabiło. Uciekaj stąd co prędzej, bo ono tu może gdzie się schowało i ciebie też zabije swoim zaczarowanym wąsikiem!
Słoń się przeraził i zaczął uciekać, ile miał sił w nogach. Królik wyskoczył z czaszki i wołał za nim – Wujciu słoniu, nie uciekaj tak prędko, bo zgubisz ogon! Poczekaj na mnie, chciałbym ci pokazać mój śliczny wąsik! Kiedy słoń usłyszał o wąsiku, zaczął biec tak prędko, że aż się za nim zakurzyło. Uciekł na koniec świata.
Nie wiem, czy ta historia jest prawdziwa, ale chyba tak. Przecież sami wiecie, jak łatwo jest spotkać królika, a jak trudno spotkać słonia. Widać słonie wciąż jeszcze się boją, żeby nie zaczarowały ich króliki.
Zapraszam do odwiedzania blogów pozostałych uczestniczek projektu.
czaderski teatr cieni!
Dzięki 🙂 Bardzo było wesoło!
Juz tyle sie nosze z zamiarem zrobiena takiego teatru. Dobrze ze juz wrocilyscie do blogosfery.
Powiem Ci, że też się długo zbierałam, ale ten bajkowy projekt mnie zmobilizował 🙂 Wracamy, wracamy 🙂
Super warsztat, podobają mi sie karty z ludźmi z różnych krajów Afryki. Można je gdzieś pobrać??
Tak, po uzyskaniu zaproszenia do platformy wymiany materiałów i zalogowaniu się. Mogę napisać więcej na priv. Pozdrowienia 🙂
chętnie poproszę o namiar 🙂
Czekałam na Was :). Kolejna piękna opowieść, pięknie pokazana.
Cieszę się, że nam się udało „ogarnąć” warsztat i, że podoba Ci się. Pozdrowienia 🙂
Cudownie 🙂 Ja się tu u was powtarzam chyba jak zdarta płyta… ale tak mi się podoba, że nie zamierzam przestać !
Tak, tak, bądź z nami. Dziękujemy!
Bębniliście równie fajnie jak my:) A teatrzyku cieni zazdrościmy i sami lecimy robić nasz
Pochwalcie się jak wyjdziecie z cienia 🙂
Super!! Ale odjazd z tym teatrzykiem cieni! A bębna zazdroszczę ;)!
Dzięki!
Czy można prosić o informacje dotycząca pobierania tych kart Montessorio
Kto wysyła zaproszenie?
Napisz do autorki bloga http://ponadsiebie.blogspot.com/ z prośbą o dostęp do platformy wymiany materiałów Montessori.
Pozdrawiam 🙂