Sztuka pod estakadą

dzikajablon598e

Miasto ma swoje tajemnice, dziwne przestrzenie o nieustalonej tożsamości, sceny przemijających wydarzeń. Miasto lubi zaskakiwać. Pomimo, że wydaje mi się, że wiem sporo o mieście, że znam jego rytmy i nastroje, czasem staję się białą kartą wobec tego, co napotykam nagle, bez planów, uzgodnień, wskazówek…

Z rozrywek w mieście można iść na kawę. Przechadzać się głównym gościńcem, nie podążając za żadnym szeptem czy pogłosem. Przeglądać się w oknach na świat, w których zawisły manekiny w najmodniejszym danse macabre, odziane w futro i żorżetę. Poprawiać włosy od wiatru w szklanych odbiciach miasta. Można też zejść z głównego szlaku, zostawić za sobą pośpiech, zmienić narrację, zgubić wątek. Pod estakadą, której serce bije rytmem rozpędzonych samochodów, na wysokich szarych słupach, bledną oczy zapatrzone w tę nieokreśloną przestrzeń. No man’s land. Ziemia jałowa, mimo że jeszcze przykryta zielenią. Pomnik, do którego nikt nie podchodzi, z pustym obejściem w pierścieniu dzikich traw. Miejsce buntu i artystycznej ekspresji. Enklawa wolności na chwilę, niemal tuż przed upadkiem starego systemu. Strefa kultu dla wąskiego grona, i zapomnienia – dla większości. Obrazy pod mostem, których nie dostrzeżesz z okna samochodu. Erupcja, dzieło życia z lat młodości, bez dalszego ciągu…

dzikajablon598a

dzikajablon598c

dzikajablon598d

dzikajablon598f

dzikajablon598g

dzikajablon598i

dzikajablon598j

dzikajablon598l-2

Poszarzałe, roztapiające się sylwetki przypomniały na chwilę, wyrwane wspomnieniom, gdzieś z innej czasoprzestrzeni, świata odmiennych stylistyk i pierwotnych inspiracji, fascynujące oblicza świętych utrwalone we freskach dawnych świątyń. Zniszczonej cerkwi z moich rodzinnych stron. I tych zapamiętanych (dreszczem na karku, rumieńcem na policzkach i opuszkami palców) małych cerkwi rozrzuconych we wsiach Karpat. W ciasnych, przygarbionych, tchnących wilgocią wnętrzach, iskrzyły jeszcze ostatnim blaskiem oczy uczestników sądów ostatecznych, gasły twarze matek i synów splecionych w uścisku utraty, bledły w ciszy wyciągnięte dłonie… Tak samo zastygła sztuka pod estakadą. Tylko nasz śmiech, jak dźwięk tłuczonego szkła, i kwiaty dzieci, to było życie.

dzikajablon598b

dzikajablon598m

dzikajablon598h-2

dzikajablon598n

* Chodzi o historię akcji artystycznej z 1987 roku Szymona Urbańskiego. Za Fundacją Sztuki Zewnętrznej: „Jako student warszawskiej ASP,  latem 1987 roku Szymon Urbański wykonał cykl murali w otoczeniu Mostu Grota-Roweckiego, za co został wyróżniony nagrodą im. Henryka Stażewskiego, przyznaną przez Fundację Egit. Korowód postaci powtórzył w obrazie Stacja solidarność, zdjętym przez cenzurę z wystawy Co słychać, w Zakładach Norblina w 1987 roku. Zapytany o murale przy Trasie Toruńskiej, artysta powiedział: Warszawa to takie szare miasto. Teraz są wakacje, ja mam dużo wolnego czasu i umiem malować. To jest moja wersja ‚keep smiling’.” Na stronie magazynu Made in Street można zobaczyć pełną koloru dokumentację murali Urbańskiego z lat 80.
* Migawki z mojego pobytu na Ukrainie w roku 2000 poświęconego ginącym cerkwiom: Trzysta la temu / na świętej ścianie / jej złote włosy / matko nadpalona / nie masz nawet rąk / na otarcie łez / twój mały syn / posiwiał.

Dodaj komentarz