Ile potrzeba na dobrą zabawę? Rolka papieru toaletowego wystarczy. Tylko tyle. Z tej jednej sztuki można wyczarować scenerię filmu, wystawę rzeźby, performance i o wiele więcej. A gdy już dzieje się akcja… Można nic nie robić. Można się zdrzemnąć przez pół godziny. Można być wiernym widzem, zaangażowanym w dokumentację. Można wypić wciąż odkładaną na potem kawę. A dziecko w tym czasie czaruje 🙂
Papierowe-toaletowe szaleństwo przetoczyło się przez dom jak burza, spontanicznie, z głośnym hukiem, intensywnie. Ledwo nadążałam za wątkami w tym „zimowym” przedstawieniu. A główna bohaterka, w urzekającej choreografii, nie dawała mi wytchnienia, przeobrażając się co chwila… Oto jej metamorfozy:
- yeti wędrujący przez las
- śnieżny mamut i śnieżny tygrys szablozębny
- niedźwiedź polarny w norze z białych liści
- balerina wirująca w płatkach śniegu
- bobas pod puchową kołderką
- znalezisko w białym kokonie
- księżniczka w księżycowej sukni
- rozpędzona pani Zajączkowa
- mały kotek i miseczka mleczka
Trudno mi powiedzieć czy ogarnęłam całość kompozycji i zamiary reżyserki, bo po skończonej sztuce wbiłam wzrok w podłogę, skrupulatnie namierzając poszarpane papierowe wstążki przepoczwarzające się pod stołem w białe kulki. Z całą pewnością jednak rekomenduję wydarzenie. Warto spróbować 🙂 Acha, dodajcie coś z klasycznej muzyki w tle – będzie niezły podkład. Jezioro łabędzie wysiada…