Komiksowo / Przygody z książką

dzika-jablon726tt

Witajcie w nowym projekcie książkowym 🙂 Pierwszy wpis komiksowy. Trochę dlatego, że Milo sięga coraz częściej po komiksy (zaczęło się od wspólnego z Tatą czytania Tytusa, Romka i Atomka przyniesionego pewnego dnia z piwnicy). Po części też z powodu rysunków, które ostatnio są inspirowane komiksem – z charakterystycznym ograniczeniem koloru, podziałem na okienka i ukochanymi dymkami! Jako że grafomotoryka Milo rozwija się z dnia na dzień, moje dziecko pogrążone w literkowej fascynacji zapełnia dymki przeróżnymi kwestiami wymyślanych postaci.

dzika-jablon726d

dzika-jablon726c

dzika-jablon726a

dzika-jablon726b

Przygoda z komiksem nabrała rumieńców w ostatnich tygodniach za sprawą pożyczonej od znajomych książki Bohdana Butenki (klasyka ilustracji i stylu z czasów mojego dzieciństwa) Gucio i Cezar. Proste, lecz wyraziste rysunki, zabawne postacie wikłające się w coraz to nowe przygody i… duża czcionka zachęciły Milo do samodzielnego czytania. Kiedy po kilku dniach skończyła książkę, rzuciła z uśmiechem: Teraz mogę zacząć czytać od początku!

Najnowsze komiksowe zdobycze, czyli zakupione na Festiwalu Czytajmy w Warszawie pozycje wydawnictwa Kultura Gniewu, oczarowały nie tylko moją córkę. Razem z Tatą i Mama rzuciła się na komiks Łauma oraz Detektyw Miś Zbyś.

dzika-jablon-komiks2

dzika-jablon-komiks1

Miś Zbyś jest pięknie kolorowy, zabawny i przede wszystkim zaprasza młodsze dzieci do rozpoczęcia przygody z komiksem, uchylając rąbka tajemnicy obrazkowej książeczki. Łauma okazała się jednak pułapką! Wyjątkowy, dopracowany pod każdym względem komiks, z całych wachlarzem rysunkowych niuansów, to prawdziwa gratka dla kogoś kto ceni dobrą kreskę i atmosferę dawnych opowieści pełnych fantastycznych stworzeń (tu: z terenów Suwalszczyzny, a więc sięgających czasów Jaćwingów). A jednak… Parę wątków w treści przygód młodej bohaterki Dorotki, która przeprowadza się z miasta do domu na wsi i zaczyna odkrywać dziwne rzeczy, dosłownie ścięło mnie z nóg – w kontekście mojej pięcioletniej czytelniczki. Przy samobójstwie babci, która spłonęła, bo już jej życie nie było miłe, musiałam kombinować i cenzurować. Więcej szczegółów nie zdradzam, ale zachęcam do zajrzenia do historii przed decyzją o kupnie, nie ulegając, jak ja, jedynie urokowi formy 🙂

dzika-jablon726e

dzika-jablon726u

dzika-jablon726f

dzika-jablon726g

dzika-jablon726i

dzika-jablon726k

dzika-jablon726o

Tyle o inspiracjach i nastrojach. Pora na warsztat – komiksowy oczywiście. Milo lubi rysować czarnym markerem na dużych formatach. Rysunki te są jednak trudne do przechowywania. Wymyśliłam, że stworzymy wielką tekę rysunkową na komiksy. W ruch poszła ukochana tektura – mama zmajstrowała pudło z klapką, a córa pomogła ozdobić taśmami. Na „stronę tytułową” nakleiłyśmy fragmenty rysunków, tytuł nadała Milo, a brzmi on Przygody dziewczyn.

dzika-jablon726l

dzika-jablon726j

dzika-jablon726n

dzika-jablon726t

dzika-jablon726p

W środku dużo miejsca na kolejne rysunki. Pokusiłyśmy się więc jeszcze o stworzenie komiksu-książeczki. Połączone tekturki z okienkami (a w okienkach oczywiście znowu przygody dziewczyn) stały się składanym i rozkładanym komiksem, który jest bardzo funkcjonalny – można zamontować go na ścianie jak girlandę, położyć na półce, włożyć do teki komiksowej lub przewiesić na drzwiach szafy. Tak naprawdę chodzi o to, że są to fajne pomysły na eksponowanie i przechowywanie prac dzieci.

dzika-jablon726w

Wspólna praca z Milo sprawiła mi dużo radości! Poczułam, jak kiedyś, czytając Thorgala, że komiks to magia, inny wymiar opowieści w połączeniu z ilustracją, odrębny gatunek sztuki. Wchodzę w to 🙂

Przy okazji polecam stronę o komiksach i picturebookach. Zakładka Są komiksy dla dzieci!

Zajrzyjcie do pozostałych uczestniczek projektu po inspiracje.

Print

Drewniaki / Układanki na lustrze

dzika-jablon728i

Jeszcze przez chwilę będziemy wspominać nasze zabawy z letniego pobytu na Podlasiu. Pamiętacie układanki na lustrze z metalowymi elementami? Dziś wersja drewniana. Lustro położone bezpośrednio na trawie, pełniejszy kontakt z naturą i matką ziemią 🙂 Dobre będą jakiekolwiek obiekty z drewna, a nawet patyczki pozbierane pod drzewami czy stare drewniane klocki. Jeśli rozejrzymy się po domu, na pewno coś wpadnie nam w oko. My wykorzystałyśmy niepotrzebne kółka od karniszy i uchwyty. Milo wypróbowała:

  • zabudowywanie powierzchni lustra
  • konstruowanie wieży
  • tworzenie pejzażu drewnianego
  • układanie liter i cyfr

Ten rodzaj zabawy to niekończąca się opowieść. Skojarzenia przychodzą natychmiast, wzór się stale zmienia, a jedne dziecięce odkrycia przechodzą płynnie w drugie. I jeszcze niebo w lustrze – w domu to się nie zdarza. A więc ruszajmy na podwórko!

dzika-jablon728c

dzika-jablon728k

dzika-jablon728a

dzika-jablon728d

dzika-jablon728e

dzika-jablon728b

dzika-jablon728h

dzika-jablon728g

dzika-jablon728j

Spontaniczne sudoku plenerowe

dzika-jablon726a

Sudoku w ogrodzie. Prosta sprawa, wielka improwizacja i fajna zabawa, gdy mamy trochę gratów pod ręką. Trafiły się nam świerkowe szyszki, żabki do prania, stare kółka z karnisza, kamienie, patyczki, trochę desek, zabawki dziecięce z piaskownicy i kafelki. Sudoku czyli układanka rozwijająca logiczne myślenie i koncentrację. Trochę logiki nie zaszkodzi 🙂

Przedstawiamy dwie wersje – stołową, stacjonarną oraz naziemną, przestrzenną.

Sudoku stołowe

Potrzebujemy:

  • stary stół, którego nie szkoda
  • kredą narysowany diagram
  • grupy przedmiotów po 4 sztuki (Milo narysowała nie tradycyjny schemat z układem pól 5×4)

Kilka chwil kombinowania według zasady, że w każdej kolumnie i każdym rzędzie przedmioty nie mogą się powtarzać. Przy tej grze można elegancko zasiąść przy stole i za dużo się nie ruszać…

Kiedy skończyłyśmy się bawić, spadł deszcz i zmył rysunek 🙂

dzika-jablon726b

dzika-jablon726d

dzika-jablon726e

Sudoku przestrzenne

Potrzebujemy:

  • trochę miejsca na swobodne spacerowanie wokół naziemnego diagramu
  • układanka z desek (a nawet kijków ze starego namiotu) o 9 polach
  • 3 grupy przedmiotów po 3 sztuki

Logika aktywnie! Dodatkową zaletą jest ruch na świeżym powietrzu, czyli rozwijanie dużej motoryki u aktywnego kilkulatka. Milo przenosiła szyszki, kafelki i łopatki, wędrując po krawędziach desek lub przeskakując z pola na pole. Przy okazji były więc doświadczenia sensoryczne i ćwiczenie równowagi (jak w zeszłym roku na naszym torze). W tle widać tegoroczną drabinę sensoryczną, którą po raz pierwszy stworzyłyśmy w zeszłe wakacje i była prawdziwym hitem!

Ciekawe z jakich gratów możecie stworzyć z dzieciakami Wasze domowe i plenerowe układanki 🙂

dzika-jablon726i

dzika-jablon726g

dzika-jablon726h

dzika-jablon726j

Plastelinowce w letnim ogrodzie

dzika-jablon722b

Ze spaceru nad rzeką przyniosłyśmy szczapy drewna, pozostałości niedawnych prac nad mostkiem z dachem pokrytym gontem. Na malowniczym moście fotograf uwieczniał młodą parę w ślubnych portretach, a Milo postanowiła sportretować różne dziwolągi rozcierane z plasteliny. Niepotrzebne nikomu deseczki stały się doskonałymi podkładkami do stworzenia obrazków i zyskały tym samym drugie życie.

Kolorowe ptaki spotkały się na plotki i zajęły tereny zielone w liściach rachitycznej winorośli. Po chwili zaproponowałam Milo przeniesienie ich do plenerowej galerii pod dachem – okno nadało się do ekspozycji idealnie. Ciekawe jak poczuły się nasze plastelinowce w towarzystwie żubrów powstałych lata temu w technice sgraffito, w pracy inspirowanej podlaską tkaniną dwuosnowową… 😉

Znacie kogoś kto mógłby do nich dołączyć? Zapraszamy!

dzika-jablon722j

dzika-jablon722h

dzika-jablon722a

dzika-jablon722i

dzika-jablon722f

dzika-jablon722c

dzika-jablon722g

dzika-jablon722d

Tablica do liczenia 1-100

dzika-jablon697

Od jakiegoś czasu Milo nie wystarcza liczenie i przeliczanie palców rąk, książek w biblioteczce, plasterków ogórka na talerzu, drzew za oknem… do dziesięciu. Idzie w setki. Długo zastanawiałam się jak jej pomóc, a sobie ulżyć, bo już trochę mnie zmęczyło liczenie razem z Milo na zawołanie do stu, dwustu czy trzystu. Mam dość! Czas na tablicę z liczbami od 1 do 100!

Tak się złożyło, że we właściwym momencie (tak, to się czasem zdarza) natrafiłam na dwie fajne inspiracje, które dały mi nadzieję na ogarnięcie nowej matematycznej sytuacji 🙂 Na blogu Mamabliźniacza znalazłam wspaniałą tablicę drukowaną, z tafelkami z bingo, po prostu wypas i elegancja! Niedługo potem wpadła mi w oko domowa wersja DIY tablicy do liczenia na blogu Projekt: Człowiek. Kasia przygotowała swoim chłopakom pomoc z tego co było pod ręką, a że u nas też walają się nakrętki w niezliczonych ilościach, a tektury dostatek, długo się nie zastanawiałam. Szybka robota, a zabawa trwa i trwa… 🙂

Milo dokonała paru odkryć. Spodobał jej się układ dziesiątek, że liczby są takie uporządkowane, wszystkie siódemki są w jednej kolumnie i można liczyć dziesiątkami!

dzika-jablon697a

dzika-jablon697b

dzika-jablon697f

dzika-jablon697c

dzika-jablon697d

dzika-jablon697g

dzika-jablon697i

Naia, Gwiazda Jeziora / W 7 bajek dookoła świata

dzika-jablon696y

Ostatnia odsłona projektu blogowego W 7 bajek dookoła świata to podróż do Ameryki Południowej. Nas wywiało do Brazylii, która stała się inspiracją do stworzenia siódmego bajkowego spektaklu. Tym razem w ogóle nie skupiłyśmy się na kulturze czy historii kraju, w niewielkim stopniu tylko na geografii, od razu sięgając po intrygujące legendy o roślinach brazylijskich. Największe wrażenie zrobiła na nas opowieść o wiktorii królewskiej zwaną też wiktorią amazońską. Największym zaś wyzwaniem były marionetki, bo tym razem – po kukiełkach i innych figurkach – zachciało mi się pokazać Milo pociągane za sznurki lalki własnej roboty. A roboty było co nie miara, szczególnie wstępnego planowania, projektowania i testowania rozwiązań, aż trafiłam na takie, które w miarę dobrze oddawało ideę lalki-marionetki. Uważam, że daleko naszym marionetkom do doskonałości, ale mimo to doświadczenie cenne i jeszcze jeden powód do śmiechu! Jak zwykle – dobrze się bawiłyśmy 🙂

vitoriaregia
Źródło: lendasdomundo.blogspot.com

logo-bajki

Oto harmonogram naszej bajkowej zabawy:

16/04 Australia i Oceania
23/04 Azja
30/04 Afryka
7/05 Europa
14/05 Ameryka Północna
21/05 Ameryka Południowa

dzika-jablon696a

Ta seria towarzyszy nam od początku. W przypadku Ameryki Południowej też się nie zawiodłyśmy. Przystąpiłyśmy do pracy nad lalkami, zadania zostały podzielone. Milo – koncepcja i projekty rysunkowe, ja – konstrukcja i czarna robota 🙂

dzika-jablon696b

Jak zwykle przydały się rzeczy najprostsze: tektura, słomki do picia, druciki kreatywne, nici, drewniane korale.

dzika-jablon696c

dzika-jablon696d

dzika-jablon696e

dzika-jablon696f

Szkielety lalek. Głowy jeszcze bez twarzy. Poniżej – wykroje kostiumów z papierowych ręczników kuchennych.

dzika-jablon696g

dzika-jablon696h

Oglądamy stroje świata z Ameryki Południowej. Ćwiczymy wzory. Sprawdzamy mobilność marionetek i panel sterowania z patyków do szaszłyków oraz izolacyjnej taśmy klejącej.

dzika-jablon696i

Nasza aktorka już gotowa!

dzika-jablon696j

dzika-jablon696k

dzika-jablon696l

Gotowi? Zaczynamy!

Naia, Gwiazda Jeziora

dzika-jablon696m

Dawno, dawno temu Indianie z plemienia Tupi opowiadali historię o bogini Jaci, która w postaci księżyca co noc pojawiała się na niebie, uwodząc swym blaskiem najpiękniejsze dziewczęta w wiosce.

dzika-jablon696n

Pocałunek Jaci sprawiał, że jej wybranka stawała się nową gwiazdą na nocnym firmamencie.

dzika-jablon696o

I choć miejscowi szamani przestrzegali młode i piękne dziewice przed złowieszczym wpływem księżyca, który odbierał im ciało i krew, aby wypełnić je swym światłem, żyła w wiosce dziewczyna, wojownicza Naia, która nie bała się przestróg. Każdej nocy czekała, aż wreszcie Jaci wezwie ją do siebie.

dzika-jablon696p

Na próżno jednak. Co noc, ktoś inny stawał się gwiazdą, a Naia wciąż tkwiła na ziemi, marząc o księżycowym spotkaniu.

dzika-jablon696r

Jej obsesja była tak silna, że dziewczyna przestała jeść i pić.

dzika-jablon696s

Nawet mędrcy nie umieli nic na to poradzić.

dzika-jablon696t

Aż pewnej nocy Naia, zmęczona długim czekaniem, udała się nad brzeg jeziora, aby napić się wody.

dzika-jablon696u

Gdy pochyliła się nad jego taflą, ujrzała coś, czego nie widziała nigdy wcześniej…

dzika-jablon696w

… okrągłą i jasną twarz księżyca odbijającą się w wodzie. Myśląc, że właśnie tej nocy została wybranką Jaci, nachyliła się jeszcze bardziej…

dzika-jablon696x

… aby ta mogła ją pocałować i… na zawsze zniknęła w ciemnych odmętach jeziora.

dzika-jablon696y

Jaci pożałowała biednej dziewczyny i postanowiła uczynić ją innym rodzajem gwiazdy, którą Naia tak bardzo chciała być. Przemieniła ją zatem w „gwiazdę jeziora”, wspaniałą roślinę, której kwiaty rozwijają się tylko w nocy.

dzika-jablon696z

Tak powstała wiktoria królewska, znana też dziś jako wiktoria amazońska.

Zajrzyjcie koniecznie na blogi pozostałych uczestniczek projektu! Dziękuję Kasi z bloga Projekt: Człowiek, autorce projektu bajkowego, za zaproszenie do zabawy oraz wszystkim mamom za inspiracje!!!

Łapacz snów

dzika-jablon693

Zagubiony między morzem a bajką wpis z indiańskimi pozostałościami z poprzedniego tygodnia… Łapacz snów! Już dawno chciałam pobawić się w robienie tej zabawki, a Milo lubi wszelkie plątaninki i ozdabianie, więc podchwyciła wątek.

W planach i marzeniach mam do wypróbowania modele z bardziej naturalnych materiałów, druciano-plecione konstrukcje, wstążki i koronki powiewające na wietrze wśród gałęzi drzew… A na razie, starym sposobem, sięgnęłyśmy po to co pod ręką. Talerzyki papierowe, dziurkacz, kordonek lub inne mocne kolorowe nici, wstążki, koronki, paski materiałów, koraliki, pióra. Do dzieła! Mnóstwo pracy dla niecierpliwych rąk: dziurkowanie, obcinanie, przewlekanie, mocowanie, wyplatanie, nawlekanie, łapanie nitki, aby nie uciekła, wtykanie piórek w dziurki i mocowanie taśmą… Uff! Mała motoryka w wersji max. Warto było…

Dla tej wspólnoty dziewczęco-kobiecej, dla przenikających się pomysłów, że czasem nie wiadomo dokładnie która jest autorką w którymś miejscu bardziej niż w innym, dla perlistych kropel śmiechu i jasnych spojrzeń, dla poczucia, że mamina ręka nie kieruje, nie narzuca, nie poucza, lecz zachęca i wskazuje, a czasem cofa się i czeka… Dla radości, że każda robi swoje i tańczy swój własny taniec, nawet jeśli kroki nam się przeplatają i przyjdzie czasem zrobić wspólnie kilka figur. Dla bycia razem tu i teraz, bo jutro moja córka będzie już trochę starszą córką…

A więc – chwytać dzień! Łapać sen!

dzika-jablon693a

dzika-jablon693b

dzika-jablon693d

dzika-jablon693k  dzika-jablon693f

dzika-jablon693g

dzika-jablon693e

dzika-jablon693h

dzika-jablon693i

dzika-jablon693m

dzika-jablon693n

Kij deszczowy

dzika-jablon646aaa

Na pożegnanie z Australią, przed następną podróżą, przypomniał nam się niezwykły instrument – kij deszczowy. Zrobiłyśmy go na dwa sposoby, w ramach warsztatów muzycznych Dziecko na Warsztat, a dziś wydobywamy na powierzchnię bloga! Może i rodowód z innego kontynentu (Ameryka Południowa), ale my go wykonałyśmy w stylistyce aborygeńskiej, dlatego przywołujemy zaklinacz deszczu przy okazji naszej przygody z Australią i Oceanią. Następnym razem zrobimy coś bardziej tradycyjnego, np. didgeridoo 🙂 A na przygodę z Afryką chyba wygrzebię bęben z piwnicy 🙂

Przyda się tuba na dokumenty lub rolka po ręcznikach kuchennych, gwoździe, młotek, folia aluminiowa, ziarna kasz i ryżu (lub inne), papier do ozdoby i farby, sznurek, piórka, koraliki, papier do pieczenia, taśmy klejące kolorowe… Więc zamiast kaktusa (oryginalnego „materiału”, z którego wykonuje się kij deszczowy) wykorzystajmy to co mamy w domu. Pomiędzy metalowymi igiełkami gwoździ nabitych w ścianki tuby przesypuje się ziarno, a dźwięk przypomina padający deszcz… Muzyczna podróż niezapomniana 🙂

dzika-jablon646

dzika-jablon646a

dzika-jablon646b

dzika-jablon646d

dzika-jablon646c

dzika-jablon646e

dzika-jablon646f

dzika-jablon645y

dzika-jablon645u

dzika-jablon645w

dzika-jablon645x

Dom pełen dźwięków / Dziecko na warsztat

dzika-jablon644

Zapraszam w egzotyczną podróż bez wychodzenia z domu, planowania trasy, pakowania plecaków i wydawania pieniędzy. Nasza muzyczna przygoda w najnowszej edycji Dziecka na warsztat to taniec wyobraźni, eksploracja własnych czterech ścian, nasłuchiwanie i eksperyment! To zabawy z rytmem i śpiewanie. To rozmowy o dźwiękach, ciszy i świecie osób niesłyszących. Poszukiwanie dźwięków domu. To feeria kolorów w tworzeniu instrumentów muzycznych inspirowanych tymi z różnych stron świata! To rodzinne koncertowanie, rzępolenie, przygrywanie i operatorka dźwięku domowej roboty. Zero teorii, sama praktyka! To warsztaty dla przedszkolaków, którym od czasu do czasu mogą pomóc rodzice, oraz starszaków. To szczyt domowego recyklingu i groszowe wydatki. To odkrywanie i… zabawa 🙂

dzika-jablon644a

Milo przyozdobiła nas i wyposażyła w naszyjniki z dzwoneczkami. Każdy dostał po kilka i MUSIAŁ nosić na szyi w ciągu warsztatów. Nie było opcji, żeby mama czy tata nie dzwonili jak na łące 😉

dzika-jablon644b

Szklana muzyka

Kolorowa gama muzyczna oraz poszukiwania najwyższych i najniższych dźwięków. Sprawdzamy uderzenia patykiem do szaszłyków, drucikiem, łyżeczką, szpikulcem metalowym oraz „granie” palcami (zainspirowane obejrzanym w internecie koncertem szklanej orkiestry wygrywającej utwory za pomocą kieliszków). Milo tak się spodobało dyrygowanie szklankami, że zostawiliśmy nasz tęczowy sprzęt grający jeszcze na drugi dzień, a pałeczki były niemal w ciągłym ruchu…

dzika-jablon644e

dzika-jablon644c

dzika-jablon644d    dzika-jablon644f

dzika-jablon644h

dzika-jablon644i

dzika-jablon644k

dzika-jablon644g

Recyklingowa fabryka instrumentów

Zainspirowane Mapami Mizielińskich, tańcami z różnych stron świata oglądanymi w internecie oraz różnorodnością instrumentów muzycznych, zapragnęłyśmy stworzyć osobistą kolekcję dźwięków zamieszkałych we własnoręcznie wykonanych przedmiotach. Apetyt podsycały wspomnienia wcześniej wykonanych pierwszych grzechotek i letnio-jesiennych zabaw dźwiękowych. A mnie dodatkowo cieszy fakt, że większość instrumentów zbudowanych jest z banalnych składników (rolki po papierze i ręcznikach kuchennych, papier pakowy, sznurek pakowy, taśma izolacyjna do kabli, butelki plastikowe, słomki do picia i różne drobiazgi, które znajdą się w każdym domu). Oto nasze propozycje…

dzika-jablon645n

Marakasy dla prawdziwych dziewczyn

Milo wymyśliła dziewczyński instrument perkusyjny – wypełniony kolorowymi koralikami, wyklejony kawałkami transparentnej folii i bogato zdobiony. Praca nad nim była jak rytuał… Moja córka lubi sprawy z kategorii „tylko dla dziewczyn”.

dzika-jablon644l

dzika-jablon644m

dzika-jablon644n

dzika-jablon644o

dzika-jablon644p

dzika-jablon644r

dzika-jablon644s

dzika-jablon644u

dzika-jablon644w

Strunowiec

Cudownie prosty do wykonania instrument strunowy dla każdego. Wystarczy blaszana pokrywka (lub tekturowe pudełko z otworem, np. po chusteczkach higienicznych) i paczka gumek recepturek, a wyobraźnia nie zazna granic! Można poeksperymentować z grubością strun, żeby uzyskać bardziej zróżnicowane dźwięki.

dzika-jablon645

dzika-jablon645a

dzika-jablon645b

dzika-jablon645c

Fletnia Pani

Nie pana, tylko pani – tak postanowiła moja córka i zrobiła (z moją pomocą) skromny instrument dęty inspirowany starożytną Grecją. Dźwięk specyficzny, plastikowo-słomkowy, napowietrzny 🙂

dzika-jablon645d

Łyżki terkotki

Potrzebna drewniana łyżka, sznurek, drewniane koraliki, farby i pędzle. W łyżkach wywiercić dziurki. Pomalować akrylami. Warstwę farby można utrwalić lakierem – my na razie zrezygnowałyśmy. Mamy parę terkoczących łyżek i nie wahamy się ich używać!

dzika-jablon645h

dzika-jablon645i

dzika-jablon645j  dzika-jablon645l

dzika-jablon645k

dzika-jablon645m

Bransoletka dla tancerki

Domowe bibeloty i parę chwil z igłą i nitką. Projekt: córka, wykonanie: matka. W czasie, gdy ja dziergałam bransoletkę, Milo zajmowała się nawlekaniem koralików i guzików na sznurek. Oswajała się z igłą (postanowiłam jej jednak nie straszyć igłą wędrującą w stronę serca – też Wam wciskali ten kit w dzieciństwie?) Kwiatki szydełkowe miałam akurat gotowe – wyszperałam tylko z głębin tajemniczej szafy. Obowiązkowo były tańce oraz podpatrywanie hinduskich i tajskich tancerek.

dzika-jablon645o

dzika-jablon645p

dzika-jablon645s

dzika-jablon645r
Kije deszczowe

Jedno z najbardziej fascynujących odkryć tych warsztatów – pałeczki deszczowe czy kije deszczowe (ang. rain sticks), instrument oryginalnie tworzony z kaktusów, pochodzący z Ameryki Środkowej i Południowej. Koniecznie stwórzcie ten dźwięk sami, poszukując właściwego brzmienia.  Naprawdę wciągnęłyśmy się, stąd drugie podejście, bardziej udane. I niezapomniane wrażenia…

Potrzebna jest rolka po ręcznikach papierowych, a najlepiej tuba do przesyłania pocztą rulonów (długa, gruba, większy potencjał). W wersji pierwszej rolka, do której wkładamy zwiniętą w spiralę folię aluminiową, tworząc labirynt dla przesypujących się ziaren. Wsypujemy pół torebki ryżu (sypkiego) i zaklejamy obie końcówki papierem do pieczenia. Milo wykończyła „po swojemu” kolorowymi taśmami za parę złotych z supermarketu. Najpierw używała kija jak grzechotki, ale potem przekonała się, że powolne ruchy dają dźwięk zbliżony do padającego deszczu.

dzika-jablon645u

dzika-jablon645w   dzika-jablon645x

dzika-jablon645y

Przygotowanie kija deszczowego w wersji zaawansowanej, czyli wymagającej większego wkładu rodzica. Tym razem wewnętrzny labirynt powstaje z gwoździ. Nabijamy tubę dokoła w regularnych odstępach lub nie – środek jest cały najeżony 🙂 Zabezpieczamy końcówkę zatyczką lub papierem do pieczenia (co najmniej podwójnie złożonym). Do środka wędrują ziarna – warto zróżnicować zawartość tuby dla wyjątkowych efektów dźwiękowych. U nas trafiły się ziarna fasoli mung, płatki orkiszowe, kasza jęczmienna i duże ziarna fasoli. Pięknie dźwięczą w zetknięciu z metalem!

dzika-jablon646

dzika-jablon646a

dzika-jablon646b

dzika-jablon646c

dzika-jablon646d

Część malarska to przygotowanie ozdoby do owinięcia tuby. Nada się gnieciony papier pakowy pomalowany w dowolne wzory (u nas bardziej wyszło aborygeńsko niż południowo-amerykańsko). Razem malowana medytacja-mantra matki i córki. Po wyschnięciu owijamy tubę, kleimy, dodajemy ozdoby w postaci sznurków, koralików i piórek. Och i ach! Bardzo polecam.

dzika-jablon646e

dzika-jablon646f

dzika-jablon646i

Bim Bom – gra o dźwiękach

Przy okazji wspominam, bo dobre, estetyczne i edukacyjne. Z płyty odtwarzamy dźwięki i dopasowujemy do nich obrazki. Odgłosy miasta, przedszkola, podwórka wiejskiego, koncert. Rozróżnianie podstawowych instrumentów. Duża frajda. Sięgamy. U nas propozycja Granny nie jest grą, która zbiera kurz na półce 🙂

dzika-jablon645e

dzika-jablon645f

dzika-jablon645g
Bajki samograjki i operatorka dźwięków

Wpadłyśmy jeszcze spontanicznie na taki pomysł. Wykorzystać naszą kolekcję instrumentów do tworzenia podkładów muzycznych, zabawy w oddawanie różnych emocji towarzysząch opowiadaniu historii za pomocą całej gamy dostępnych dźwięków. Hitem stały się improwizowane bajki samograjki, które wymyślamy na poczekaniu przy dźwiękach strunowca, np. opowiadając przygody kota wędrującego przez las i brzdąkając przy tym w różnych tonacjach, ze zróżnicowaną dynamiką i w odpowiednim tempie. Fantastyczne ćwiczenie wyobraźni, koncentracji, słownictwa, słuchu i małej motoryki 🙂

dzika-jablon645t
Rozwinięciem tej zabawy stało się łączenie fonii i wizji, czyli freestylowe podkładanie warstwy muzycznej do wyświetlanych na ścianie retro-peerelowskich bajek za pomocą projektora Ania. Normalnie matce łza się w oku kręci na sam widok maleńkich pojemników z filmami, córka szaleje z radości, bo moje bajki z dzieciństwa uwielbia, a eksperymenty dźwiękowe jeszcze dodały emocji wspólnie spędzonym chwilom… Takie wspomnienie 🙂 Ilustrowanie obrazu muzyką to niezłe wyzwanie, i dla dziecka i dla dorosłego. A przy tym dużo przyjemności!

dzika-jablon645z

dzika-jablon645zz

Na koniec jeszcze jedna tematyczna retrospekcja – wspomnienie lata…

dzikajablon583g

… i nasza Ściana muzyczna stworzona pewnego popołudnia w pewnym ogrodzie na Podlasiu w ramach projektu Zmysłowe Piątki 🙂 Dzisiejszy wpis Dzikiej Jabłoni oraz innych uczestniczek projektu zorganizowanego przez autorkę bloga Projekt Londyn 2014 powstał w piątej odsłonie Dziecka na warsztat. Oto kilka miejsc w sieci, które były inspiracją i wsparciem w tworzeniu instrumentów:

Zajrzyjcie do pozostałych mam po muzykę, a za miesiąc zapraszamy na warsztat logicznego myślenia 🙂

Jest moc!

glowne_logo_1

Sponsorzy i partnerzy

plakat_patron3

Dziecko na warsztat w Dzikiej Jabłoni:

Kociarnia

dzikajablon19

Lubicie koty? U nas kocie wątki są wiecznie żywe, powracają w zabawach w przeróżnych wersjach i wariacjach. Prace, które pokazuję, są dość „stare”, ale przywołuję je, by pokazać ich wielki koci potencjał. Zabawa sprawdzi się na każdym etapie rozwoju malucha. Odpowiednio modyfikowana, będzie atrakcyjna i dla dwulatka i dla czterolatka. Przyda się gruby papier, trochę kolorowej folii i naklejki. Młodszym trzeba będzie wyciąć kształt kociego łepka ze sterczącymi wyraźnie uszami. Starszych można namawiać do samodzielnego wycinania – a niech ćwiczą ręce! Świetną zabawą jest już samo rysowanie i ozdabianie „mordki” w zależności od możliwości dziecka i dostępności materiałów. Kiedy Milo miała ostrą fazę na naklejki, służyły jej też (w nieograniczonych ilościach) do ozdabiania kotów. Była szczęśliwa, mogąc je po prostu naklejać, nawarstwiać bądź układać z nich kształty.

Dalsza część zabawy to wieszanie gotowych prac w galerii na ścianie albo mocowanie żabkami na sznurku. Można też dziurkaczem zrobić dziurki i przewlec nitkę, a kocie główki zmienią się w zawieszki ozdobne lub – połączone – w girlandę. A już zupełnie odjechaną i bardzo atrakcyjną zabawą są maski. Po wycięciu otworów na oczy (i ewentualnie na nos czy usta) i zaczepieniu gumki po bokach można zorganizować koci bal!

dzikajablon18

Ten zmęczony życiem, lekko zdegenerowany koci urwis (już nie pamiętam w jakim zamieszaniu stracił ogon) był częścią innej zabawy. W tym wypadku powołaliśmy do życia całą rodzinę kotów: największy – tata, trochę mniejsza – mama i najmniejsze – dziecko kotek (przy okazji świetne ćwiczenie na kształty i wielkości). Ozdabianie futerka według uznania. Polecam twórcze modyfikacje i przetworzenia. Miau…