Magiczna dżungla nie tylko relaksująca

dzika-jablon880ss

Magiczna dżungla. Koloruj i odkrywaj tajemnice tropików to kolejna po Tajemnym ogrodzie, Zaczarowanym lesie i Zaginionym oceanie kolorowanka Johanny Basford, którą wypuszcza na rynek polski Nasza Księgarnia. Jeśli mieliście okazję relaksować się w barwnej podróży z wyżej wspomnianą rysowniczką i fanką przyrody, to jej styl jest Wam już dobrze znany. Tym razem autorka bierze dżunglę na warsztat i zaprasza do lasów gęstych od liści, lian, ukrytych zwierząt i ptaków przyglądających się spomiędzy liści. One tylko czekają, aż nadamy im trochę życia.

Jak to jest z tym kolorowaniem? Książek do kolorowania jest zatrzęsienie i coraz trudniej odróżnić te naprawdę oryginalne, wyjątkowe i stworzone z duszą od dziesiątek zwyczajnych kopii produkowanych masowo. Wszystkie mają nas odstresować i zrelaksować. Lecz czy każda kolorowanka ma rzeczywiście taki sam potencjał? Tak się nad tym zastanawiałam, kolorując, malując, bazgrząc którąś z poprzednich książek Basford. Odkryłam trzy wartości dobrej kolorowanki. Są to moje subiektywne odkrycia.

1. Propozycja powinna być spójna. Oparta na pomyśle, wątku lub temacie, który wiąże wszystkie strony z obrazkami w całość. Niech ma znamiona podróży, która inspiruje i prowadzi. Przypadkowość obrazków i bałagan wizualny sprawiają, że poruszanie po książce staje się całkowicie przypadkowe. Miszmasz natychmiast mnie zniechęca.

2. Lubię odrobinę tajemnicy. Fajnie jak nie wszystko jest od razu widoczne, podane na tacy, kawa na ławę. Forma może wynikać z treści. Niech autor/autorka trochę się bawi z odbiorcą, proponując pewnego rodzaju grę. Grę na spostrzegawczość, grę w poszukiwanie, wytężanie wzroku czy skupianie uwagi. Zmiana skali – szeroki kadr i zbliżenie na detal. Kontrasty wielkości i kształtów. Niech kolorowanka będzie wymagająca. Niech intryguje!

3. Formuła otwarta daje więcej możliwości i bardziej uruchamia kreatywność. Niech linie nie istnieją wyłącznie po to, aby je skrzętnie kolorować, nie wychodząc poza czarny kontur. Gdy czasem zmienia się natężenie narzędzia, kreska słabnie, wprowadzając inną dynamikę kompozycji, druk miejscami jaśnieje, staje się delikatniejszy, misterny, a gdzieś indziej znów kreska się wzmaga i czernieje… mam poczucie, że potencjał moich działań jest nieograniczony. Kolorowanka dostraja się do mojego nastroju. Mogę grzecznie kolorować. Bazgrolić bez sensu i głębszego namysłu. Mogę kontemplować i medytować jak gdybym sypała mandalę. Mogę malować sama bądź zaprosić córkę do współpracy. Gdy mam stres, mogę się odstresować i zrelaksować. Gdy potrzebuję rozmachu i swobody, mogę szaleć i wychodzić poza linię!!!

Kolorowanki Johanny Basford spełniają te kryteria. Po prostu je lubimy 🙂

dzika-jablon880ttt dzika-jablon880tut

dzika-jablon880z

dzika-jablon880uwudzika-jablon880u dzika-jablon880utu dzika-jablon880zzz

Magiczna dżungla. Koloruj i odkrywaj tajemnice tropików
autorka: Johanna Basford
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
oprawa: papierowa
wiek: 0-100
cena okładkowa: 26,90 zł

Znasz tę książkę? Zaciekawiła Cię recenzja?
Napisz w komentarzu. Ślad Twojej obecności to szansa na inspirującą wymianę!
Wpadnij z wizytą do Dzikiej Jabłoni na facebooku 🙂

Pokoloruj zaginiony ocean

dzika-jablon820j

Gratka dla fanów tysięcy mil podwodnej żeglugi, morskich toni i głębinowych światów, bezbrzeżnych wód pełnych wszelakich żyjątek i tajemnic skrywanych na dnie morza. Tort i wisienka na torcie dla amatorów statków, syren, koników morskich, latarni, skarbów i podwodnych sekretów. Drogi poszukiwaczu przygód, z pewnością znajdziesz tu coś dla siebie. Szykuj się, wskakuj na pokład i, dzierżąc ster, obierz Tobie jedynie wiadomy kierunek. Bądź sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Dobrych wiatrów!

dzika-jablon820f

Nasza Księgarnia poczęstowała nas piękną kolorowanką słynnej już w Polsce Johanny Basford, autorki Zaczarowanego lasu i Tajemnego ogrodu. Trzecia z serii książka-kolorowanka Zaginiony ocean zaprasza do eksplorowania urzekających głębin detalu, poznawania misternych światów pełnych różnorodnych gatunków i dziwnych istot, oraz płynięcia z prądami wyobraźni rysowniczki. Jej biegłość w technikach rysunkowych z użyciem tuszu i atramentu pozwala na przeżycie niezapomnianej podróży.

Co znajdziemy w książce? Delfiny, tańczące ławice ryb, rafy i splecione wodorosty, kolekcje muszli, pałace jak z baśni o córkach króla mórz, mandale z ryb i rozgwiazd, perły, skarby i strzegące ich ośmiornice… Wraki zapomnianych statków, flagi pirackie, klucze i szable – pamiątki morskich bitew. Kwiaty, abstrakcje, meduzy, czaszki uplecione z roślin, kobiety-istoty-mieszkanki mórz, światy jak ze snów, pulsujące nieznanym rytmem… Wszystko to czeka w ciszy na Twój dotyk. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Zaczaruj czerń i biel. Koloruj, ozdabiaj, wytężaj wzrok, szukaj skarbów, wyżywaj się i wypoczywaj, odpływaj i przybywaj, koloruj i rób co chcesz!

dzika-jablon820a

dzika-jablon820g

dzika-jablon820b

dzika-jablon820h

dzika-jablon820c

dzika-jablon820e

dzika-jablon820d

dzika-jablon820i

dzika-jablon820k

tytuł: Zaginiony ocean
autor: Johanna Basford
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
cena okładkowa 24,90 pln

Śpiący rycerze

dzikajablon348

Wiecie kto to jest rodzic nad-kreatywny? To taki rodzic, który chce być bardziej kreatywny niż jego dziecko jest w danej chwili, który pragnie zalać malucha kreatywnością, podczas gdy on umyka, który JESZCZE chce, a dziecko JUŻ nie. Taka zabawa w kotka i myszkę… Trzeba uważać… No kochanie, jeszcze jeden miętowy opłateczek… 🙂 Pamiętacie jak to się skończyło w Monty Pythonie…

Pewnego razu byłam takim rodzicem, z planem i zadaniem. Wiedziałam lepiej, w końcu się przygotowałam. Pomysł fajny, wesoły i kolorowy, wspierający małą motorykę, rozwijający, wieloetapowy i tak dalej. Milo akurat przechodziła fazę zdecydowanie słabego skupiania się na pracach plastycznych i manualnych, bo wyżej postawiła w hierarchii zwinność i ruch. Jej ciało domagało się wspinaczki wysokościowej na drabinkach, kręcenia się na karuzeli do obłędu i huśtania aż do znudzenia (żołądka). Co zrobić, taki czas. Ale ja tak chciałam… kreatywnie… choć troszeczkę. Mój wzrok padł na rysunek rycerza przeobrażającego się w procesie projektowym na potrzeby wrześniowej kartki z kalendarza. Wydrukowałam kilka postaci – pociągnięte grubym konturem idealnie nadawały się do kolorowania! Nie przykładam jakiejś szczególnej wagi do kolorowanek (za wyjątkiem wartości ćwiczenia precyzji pod kątem przyszłego pisania), ale w tej zabawie miał to być tylko etap, jeden z wielu. Było świetnie, a następnie zabrałyśmy się za:

  • wycinanie postaci (tutaj Milo straciła cierpliwość i zainteresowanie z powodu lekko tępych nożyczek i niezadowalającego ją efektu pracy)
  • naklejanie na grubsze podłoże, np. tekturę lub karton (tutaj Milo mazała klejem po papierze chyba z grzeczności…)
  • znów wycinanie (tutaj już wycinałam sama!)
  • dziurkowanie głów rycerzy i cięcie nitek do mocowania (zainteresowanie powróciło, szczególnie w zabawie z czerwonym kordonkiem na podłodze)
  • przewlekanie nitki przez dziurki i wiązanie supełków (sama mama!)
  • przygotowanie konstrukcji do podwieszenia figurek (w mojej dłoni długo balansował jednorazowy talerzyk plastikowy z dziurkami jak na tarczy zegara w zależności ilu rycerzy chcemy powiesić 😉
  • zamocowanie rycerzy, związanie nitek i wykończenie drutem zagiętym na dwóch końcach w pętelki (Milo już dawno zniknęła z pola widzenia, mąż, widząc mnie mocującą się z rycerzami, popatrzył dziwnie i pokiwał głową w milczeniu… Nie wiem o co mu chodziło!)
  • powieszenie mobila na karniszu (uff!!!)

Zawołałam córkę, żeby się pochwalić efektem naszej wspólnej pracy – prychnęła tylko i wróciła do swojej innej, nowej i lepszej zabawy. A rycerze, mimo że w pełnym rynsztunku, że miecze podniesione, gotowe do boju, dyndają leniwie w upalny dzień, drzemią w cieniu zasłonki w motylki…

dzikajablon346

dzikajablon347

dzikajablon349

dzikajablon350

dzikajablon351

dzikajablon352

dzikajablon353

dzikajablon354

dzikajablon355

dzikajablon356

dzikajablon357

Średnio wprawne oko dojrzy przeważający wkład pracy rodzica nad wkładem i zaangażowaniem dziecka… Czyli – widać od razu komu bardziej zależało 🙂