Naprawdę? To już mamy połowę grudnia? Zaraz święta? Jakbym mogła, to przespałabym ostatni miesiąc roku w całości – cały czas czuję się szara i senna… Dobrze jednak, że jest Dziecko na warsztat i kilkadziesiąt innych blogujących mam, dzięki którym to przedsięwzięcie jest WSPÓLNE. Czując się więc porządnie zmotywowaną, pionizując się, przyczesując i – jak to się mówi – wychodząc do ludzi, wzięłam się do roboty razem z córką, a nawet Ojciec zakasał rękawy w kilku strategicznych punktach 🙂
Tak sobie myślę, że być może nie jest to klasyczny warsztat rękodzieła bożonarodzeniowego i ozdób świątecznych, bo przez dłuższy czas kręciłyśmy się z Milo trochę w kółko, goniąc własny ogon. Było kilka podejść, ale blado wypadałyśmy. Temat ozdób wyjątkowo się nie kleił, mimo że w zeszłym roku było sporo pięknej roboty! Próbowałam więc go podkręcać, interpretować, koloryzować, naginać – Milo nie specjalnie miała ochotę na rękodzielcznicze aktywności. W końcu nas olśniło – zrobimy stragan świąteczny pełen dobra wszelakiego, mydło i powidło, do wyboru do koloru, full wypas wyobraźni… I poszło! Uff! Potem się rozkręciłyśmy. Mniej chciało mi się spać. Było dobrze, wesoło i kolorowo. I w tej mało spektakularnej, kameralnej zabawie z Córką, z dala od wielkich głośnych centrów, na peryferiach szału ciał i portfeli, wśród wieczornej ciszy i nowych zapachów, poczułam po raz pierwszy nastrój nadchodzących świąt 🙂
Zapach piernika
Jak wiemy, Proust ma swoją magdalenkę do podróżowania w czasie, a my mamy pierniczki, które są prawdziwym dorocznym rytuałem inicjującym przedświąteczne przygotowania i trzymającym świat o tej porze roku w ryzach. Unikam szału kuchennego przed rodzinnymi spotkaniami, ale piernikom nie mogę się oprzeć. Milo też 🙂 Zrobiłyśmy miły prosty przepis dla niewymagających i nie podejmujących ryzyka. Oczywiście ładne pudełka okazały się zbędne, bo pierniczki przetrwały nie dłużej niż trzy dni! Milo w tym roku podjęła naukę lukrowania. Ja też!
Lampiony w ciemnościach
Już dawno zachwycałam się lampionami i tylko czekałam na odpowiednią okazję. Zainspirował mnie pomysł z bloga The Imagination Tree, który postanowiłyśmy wypróbować. Do stworzenia magicznych latarenek potrzebne są:
- słoiki
- cienka bibułka w kawałkach
- klej CR (albo każdy inny, który wysychając robi się przezroczysty i radzi sobie ze szkłem; my użyłyśmy akurat kleju PVA z serii Craft Planet)
- cekiny lub inne błyskotki (np. folia aluminiowa)
- solidny drut i koraliki (ceramiczne, plastikowe, drewniane) + guziki
Smarujemy słoik klejem i przyklejamy wycięte lub wydzierane płatki cienkiej przezroczystej bibuły. Całą powierzchnię słoika pokrywamy klejem, który stworzy dodatkową warstwę ochronną. Odkładamy do wyschnięcia. Niech wyschnie porządnie, bo inaczej wszystko się maże w rękach, a namoknięta klejem bibuła lubi się rwać 🙁
Druga część pracy, a zarazem świetne montessoriańskie ćwiczenie dla rąk, to nawlekanie korali na drucik. Na zdjęciach starałam się pokazać dokładnie sposób mocowania „rączki” od latarenki do słoika. Najpierw robimy obręcz z drutu i mocujemy ją wokół słoika, a do niej przyłączamy „rączkę” z korali za pomocą pętli z drutu na obu jego końcach. W środku sprawdza się „żywa” świeczka typu tea-light albo taka sama w wersji na baterię. Rozprasza wszelkie mroki grudnia 🙂
Stragan świąteczny
Wspaniały trening wyobraźni – jak to z tekturą bywa! Czy już wspominałam, że jestem jej fanką? Tektury. Jestem! Pobiegłam do sklepu rowerowego na dole i przyciągnęłam wielkie pudło. Wymyśliłyśmy stragan i bujałyśmy w obłokach przez kilka dni… Dość mam tego gadania! Mama, chodź do roboty! Wobec tak zdecydowanej postawy Milo przeszłam od słów do czynów. Przydały nam się:
- mocna tektura
- supermocna taśma Power Tape
- folia samoprzylepna
- klej CR
- ozdoby wszelakie (najlepiej wcześniej wykonane)
Konstrukcja straganu jest prosta (na zagięciach ścianek dodatkowe wzmocnienia z tektury i obciążenie w dolnej partii dla równowagi). Miejsce na towar i na kasę (a ceny przystępne). W środku tekturowe „siedzonko” do przycupnięcia w handlowy dzień. Radość, radość, radość 🙂
Kilka słów na temat oferty Milo. Miniaturowe drzewka z gałązek od jarzębiny, osadzone w zakrętkach wypełnionych plasteliną, ozdobione koralikami, guzikami i cekinami. Prawdziwe cudo! Kolejna rzecz, która rozświetliła mój grudzień 🙂
Łańcuch z drucików kreatywnych wykonany bez podpowiedzi i bez pomocy przez Milo. Była z siebie bardzo dumna. Ozdobiła nim stragan centralnie. W ogóle „ustrojenie” było rytuałem samym w sobie, wielką ekscytacją, która spowodowała bezsenność. Tyle emocji w ozdabianiu świata!
Odrobinę rękodzieła w wersji papierowej. Nie namęczyłyśmy się zbytnio, dominował motyw choinek. Kolorowy papier, tektura, filcowe podkładki pod nogi krzeseł, plastelina, cekiny, filcowe śnieżynki, kolorowe nitki… Tak powstała girlanda z choinkami, która na koniec zawisła koło łóżka Milo.
Taki eksperyment. Topione z koralików zawieszki na choinkę. Może trafią na świąteczne drzewko, a może na dłużej pozostaną w ofercie straganu. Ładne, a u Milo kosztują grosze! Acha, koraliki przyleciały z Ikei, wypiekły się w foremkach ułożonych na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. W temperaturze ok. 100-150 stopni, nie za długo. Przyozdobiły się w błyszczące nici – elegancko 🙂
Tegoroczne kartki świąteczne – także dostępne na straganie Milo. Obok – asystent Lis pomaga. Ale trochę się zapatrzył…
Bawiłyśmy się ostatnio z piaskiem i masą solną, więc naturalnie powrócił pomysł na urządzenie z pomocą jakiejś masy nowej Krainy dla zwierząt Milo. Tym razem padło na ciastolinę – w barwach Bożego Narodzenia (wg wersji popkulturowej). Z założenia nasz „mały świat” miał być kolorowy, świąteczny i sensoryczny. Jak postanowiłyśmy, tak zrobiłyśmy. Powtórzyłam ten sam przepis co ostatnio, z tą różnicą, że teraz barwiłyśmy ją nie naturalnymi składnikami, a sztucznymi barwnikami używanymi w cukiernictwie. Z trzech kul Milo zbudowała wyspy, dorysowałyśmy ziemię i wodę (jezioro, rzekę i strumień). Ponadto wykorzystałyśmy jeszcze:
- muszle różnych wielkości
- torebkę ryżu (przed ugotowaniem)
- kilogram soli (na śnieg – prawdziwie skrzypiący pod kopytami koni)
- goździki (do zrobienia ogródka goździkowego pełnego świątecznych zapachów)
- kulki szklane
- cekiny
- folię aluminiową (na zamarzniętą sadzawkę dla łyżwiarzy)
- chmurę z waty
- choinkę i prezenty, skarby i niespodzianki
- girlandę z pomponów na druciku
Właściwie urządzanie Krainy Kolorowych Świąt wciąż trwa. Przybywają coraz to nowe wycieczki zainteresowanych zwierząt, które mają ochotę na zimową przygodę!
Iluminacja
Pod tym chwytliwym hasłem kryje się nasz spacer świeżo rozświetlonymi ulicami miasta w kierunku olbrzymiej choinki z prezentami z iluś tam tysięcy migoczących lampek. Dziecko było zachwycone, więc już się nie odzywałam, że przebogata iluminacja atakowała mój mózg, gdy podchodziłam do światła całkiem blisko, i że musiałam odwracać głowę, mrugać oczami i szeptać do taty Milo: To nie na moje nerwy! Za to z przyjemnością wspominam tę wizualną ucztę, przypatrując się JEDYNIE zdjęciu 🙂
Rytm grudnia w tym roku wyjątkowo – bo po raz pierwszy – wyznaczył nam kalendarz adwentowy z niespodziankami. Wprowadza w moje poranne wybudzanie pewną dyscyplinę: co dzień parę minut po siódmej budzi mnie głos: Mama! Niespodzianka z kalendarza adwentowego!!! Muszę wstać, nie ma rady. Przebijamy się zniecierpliwionymi palcami do kolejnego pudełka z okienkiem. Dodam tylko, że na dzień dzisiejszy, do piętnastki, kalendarz wygląda jakby pogryzły go dzikie zwierzęta! A tak wyglądał jeszcze pierwszego grudnia…
Tak jak z rana wita nas niespodzianka w kalendarzu, tak każdego wieczora – o ile ta regularność nam się udaje – sięgamy po nową Zakamarkową książkę – bożonarodzeniową opowieść z dreszczykiem Wierzcie w Mikołaja, do czytania każdego dnia aż do Wigilii. Działa jak kalendarz – piękny i przygodowy sposób na odliczanie 🙂
Warsztat w styczniu 2014 będzie poświęcony muzyce. Tymczasem zapraszam do odwiedzin na blogach wszystkich uczestniczek Dziecka na Warsztat!
Życzę Wam wszystkim ciepłych, spokojnych i radosnych świąt 🙂
Jest moc!
Sponsorzy i partnerzy
Zajrzyjcie do poprzednich warsztatów Dzikiej Jabłoni – wrześniowego Ryby mają głos, październikowego Kosmiczny lot i listopadowego Alchemia smaków 🙂