Pieśń Brudnych Dzieci

dzikajablon360

Tego poematu po prostu nie da się nie przytoczyć! Jedziemy na wakacje, skatowani upałem i zlani potem w dusznym przedziale, koła tak miarowo stukają, a pola tak za oknem leniwie uciekają, woda w butelkach się kończy, zastygamy, opadamy, tężejemy, już tylko fatamorgany przed oczami migają… Niektórzy jednak mają imponujący zapas energii na trudniejsze chwile 🙂 Córka robi jam session, Wielką Improwizację, koncert i balety w jednym, po prostu poetycki SLAM! Ledwo powiekę unoszę i pobieram nowe dane z otoczenia, ale, słysząc pierwsze wersy, ożywiam się nieco, a moje ciało zaczyna delikatnie wibrować w rytm rapowanego utworu, a noga sama chodzi wcale nie nerwowo, a radośnie, we współpracy z córką… taki wspierający akompaniament…

Spisuję wieczorem, więc może już tak nie dokładnie słowo w słowo, ale i tak warto się o tym dowiedzieć. Prawdziwa erupcja wakacyjnej wolności, zrodzona z tygodni oczekiwania na upragniony wyjazd, czysta radość. Przed Państwem Milo! Pieśń Brudnych Dzieci!

My jesteśmy Brudne Dzieci
w głowach tylko nam oposy
połamiemy sobie nosy
mamy głowy z liści
w których mieszkają gąsienice
zielone głowy liściaste
i we włosach patyki
bo jesteśmy z lasu
i spadamy z płota
chodzimy do błota
łamiemy gałązki zbieramy orzeszki
nie dzielimy się łopatką
i drapiemy strupki
nie myjemy włosów
jesteśmy Brudaski
i włosy nam śmierdzą
skaczemy w pokrzywy
i mamy bąble
i drapiemy się
i jeszcze bardziej nas swędzi
Wyrzucamy szkiełka
i kłujemy się w nogi
Zbieramy patyki i kamyki
mieszamy nimi błoto
i robimy czarne babki
i wołamy Krasnoludy
bawimy się w śmieciach
Lubimy brudaskowo i rozwalankę
nie sprzątamy w pokojach
na dywanach pełno kurzów
u nas pełno kurzów jest
a pająki robią pajęczynę
My jesteśmy Brudaski
i robimy bałagany
nie myjemy się wieczorem
i bakterie w zębach mamy
włosy i zęby nam śmierdzą i czarne nogi mamy
jemy zupę z patyków i zgniłych liści
z posypką z patyków
I straszymy kota
drapiemy się w nos
Skaczemy do brudnej wody
Bueee!