Ale o co chodzi? Jaka zawieszka? Z jakiego przewijaka? To od początku. Chodzi o znany zapewne większości rodziców dmuchany przewijak z dużego słynnego sklepu z wyposażeniem domu i całego życia. W zakamarkach naszego mieszkania przetrwał ten, którego używaliśmy jak pierwsza córka była niemowlakiem. Kupując nowy dla młodej, stary postanowiłyśmy z Milo zrecyklingować!
Tak naprawdę może to być jakakolwiek inna grubsza cerata, na tyle sztywna, aby utrzymać kształt, który z niej wytniemy. U nas były to koła, gdyż zachciało nam się połączyć je w zawieszkę. Odrysowane od zakrętki, wycięte, przygotowane do oklejenia. W ruch poszły zwoje kolorowej folii samoprzylepnej. Sprawdzi się też w tej roli taśma klejąca (np. izolacyjna lub ozdobna washi tape). Z maluchami-dwulatkami można zdecydowanie polecieć z ulubionymi naklejkami i też będzie fajna zabawa.
Tak wyglądają gotowe okienka z wyklejonymi przez nas obrazkami. Przyklejałyśmy dwustronnie, aby usztywnić ceratę. Podniesione do światła, zawieszone w oknie czy na szybie, obrazki ukazują zachodzące na siebie warstwami kolorowe kształty. Jak już człowiek naprodukuje z dziecięciem takich kółek, może sklecić je w girlandę i ozdobić smętną ścianę albo zamontować w oknie jako zawieszkę. Plany miałyśmy ambitne, ale do girlandy nie dotrwałyśmy – dla Milo wyklejanka okazała się zabawą wymagającą od niej zbyt dużo cierpliwości i koncentracji 😉