Adins ma urodziny

dzikajablon156

Wszystkiego dobrego, Adins! – obudziły mnie życzenia urodzinowe składane jednemu ze zwierzaków przez resztę ekipy. Zasłuchałam się w wyliczance życzeń, jeszcze na wpół senna:

– Żebyś latał w kosmosie!
– Żebyś uważał na siebie i daleko nie pojechał, bo my cię lubimy i kochamy!
– Żebyś miał długie włosy jak Zola!
– Żebyś miał krótkie włosy i długie jak chcesz!
– Życzę ci, żebyś nie chorował i był bardzo szczęśliwy, a twoja rodzina nie płakała!
– I żebyś nie jadł lodów jak jesteś chory!
– Życzę ci, żebyś wychodził na spacery i dobrze się czuł w przedszkolu!

Potem wyliczanka prezentów. Narrator nawijał dalej:

Wszyscy się dobrze bawiliśmy. Adins był zachwycony i rozdawał niespodzianki. Wszyscy dali mu prezenty, które na długo starczą: kość, balony, basen i kwiatuszki.

Jak już udało mi się zwlec z łóżka, rzuciłam okiem na przystrojone miasto i zasobnik z niespodziankami, i… nie mogłam go nie sfotografować 🙂 Od kilku dni nasze poranki właśnie tak wyglądają – budzą nas odgłosy imprez urodzinowych, wycieczek, konkursów. Szczęście po prostu!

dzikajablon158

dzikajablon157

Zakręcony numer

dzikajablon133

Każdy przerabiał numery z zakrętkami, prawda? Materiał do niezliczonych zabaw w kategorii ‚tani i łatwo dostępny’. Tyle dni żmudnego zbierania zakrętek na warsztaty, a Milo przyszła i przejęła kolekcję: Teraz to jest moje. Chcę! Mina mi zrzedła, cóż, będziemy negocjować. Powodzenia, rzekłam do siebie w myślach 🙂

Potencjał zakrętek jest wprost nieograniczony. Układanie konturów i wypełnianie wnętrza zakrętkami, zabawa w kształty i ich odgadywanie, liczenie i budowanie zbiorów (można do nich wkładać zabawki i inne elementy), dopasowywanie kolorami, układanie liter i cyfr, postaci, labiryntów, spiętrzanie w trójwymiarze. Można przewiercić dziurki i ćwiczyć nawlekanie (komplet biżuterii na wyjście czy ozdoby na okno), można posklejać w dziwne ‚bąblujące’ formy (zabawa w rzeźbę współczesną), można powkładać do środka maleńkie smakołyki (orzeszki i ciasteczka). Smacznej zabawy 🙂

dzikajablon134

 

dzikajablon130 dzikajablon131 dzikajablon132

Wieści z Tekturowego Domku

dzikajablon96

Obiecałam, że napiszę o Tekturowym Domku. Przygoda z nowym domem dla koni przebiega etapami, skokowo, a jej tempo jest raczej niespieszne, by nie powiedzieć nawet rozlazłe. Ale od początku. Zamarzył się domek zrobiony własnoręcznie z kartonu. Rodzice pomogli z koncepcją i konstrukcją: parter i pierwsze piętro (poddasze) ze skośnym dachem. Materiał wyjściowy: tektura. Ścianki sklejone skoczem – mocno, by przetrwały niejedną zawieruchę w dziecięcym pokoju 🙂 Okna wycięte po obu stronach. W planach schody, meble, wystrój wnętrz – wiadomo.

No i popłynęliśmy w stronę koloru. Skrawki wycięte nożyczkami z ząbkami anektują powierzchnię ścian dzień po dniu. Kumulacja wrażeń wizualnych, feeria barw. Wspólna zaczarowana praca…

dzikajablon91 dzikajablon92 dzikajablon93 dzikajablon95

I wzór na perskie dywany do living roomu 🙂

dzikajablon94

Pianinoperkusja

dzikajablon90

To nie są mazaki ułożone na kartce. To jest kolorowa klawiatura pianina.

dzikajablon82

W ten poniedziałek muzycznie. Jak zbudować sobie stanowisko muzyczne do grania swojej muzyki? Jak widać, wszystko w domu może okazać się inspirujące: pudełka plastikowe, wiaderka, kosze na śmieci. Zróżnicowane materiały i powierzchnie pozwolą wydobyć zróżnicowane dźwięki. Na krześle zaaranżowana podpórka na nuty 🙂 Na podłodze patyczki – do grania na perkusji. Ten zestaw spełnia dwie funkcje, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by włączać w podobną instalację jeszcze inne instrumenty. Niech będą pochwalone bębny, pokrywki do garnków, grzechotki na sznurkach, brzęczące drobiazgi!

Milo poprosiła o zeszyt w pięciolinię i zapisuje sobie nuty własnej roboty do odegrania i odśpiewania muzyki podczas specjalnie zorganizowanych dla nas koncertów. Filharmonia w domu to jest to!

dzikajablon89

Taniec pszczoły

dzikajablon84

We wczorajszym przedstawieniu Milo była pszczołą. Dzień wcześniej przygotowałyśmy skrzydła i żółty strój, co prawda bez typowych czarnych pasków na grzbiecie jak u Pszczółki Mai. Przepis na „szybkie” skrzydła wygląda w skrócie tak, że można je odrysować (zmniejszyć lub powiększyć w skali) od zwykłych skrzydeł anielskich z hipermarketu, sprzedawanych na pęczki przed świętami i jasełkami. Poszłam po najmniejszej linii oporu i skopiowałam nie tylko kształt, ale i sposób mocowania.

Materiał: tektura, gumka, ostre narzędzie (lub długopis) do zrobienia dziurek, przez które przewlekamy na koniec gumkę, mazaki, kredki, a nawet kreda tablicowa (do rozcierek). Powierzchnia skrzydeł była obszarem naszej wspólnej pracy i polem eksperymentów formalnych 🙂 Było wesoło. To nic, że, koniec końców, nie przypominają skrzydeł pszczoły…

dzikajablon83

dzikajablon87

Efekt końcowy i zbliżenie na mocowanie. Ważne: pośrodku skrzydła muszą się zginać!

dzikajablon85

dzikajablon86

I taniec pszczoły 🙂

dzikajablon88

Konstrukcja w procesie

dzikajablon75

Dziś o tym, że warto odrzucać własne stereotypowe oczekiwania co do efektu pracy dziecka oparte wyłącznie na estetyce. Jeśli rodzic pozwoli sobie na taką otwartość, stanie się czujniejszy w wyłapywaniu takich aktywności dziecka, które w swej istocie są twórcze, a nie mieszczą się w szufladce „estetyczne” czy „ładne”.  Do takich klasyfikacji – a co za tym idzie – oczekiwań, jesteśmy niestety przyzwyczajani od początku, a kultura masowa jeszcze je w nas wzmacnia.

Moja propozycja na jeden dzień (i do końca świata) jest więc taka: nie oczekujmy od naszych dzieci, że efekt ich pracy twórczej będzie estetyczny, że malunki będą ładne, odtąd dotąd i wszystko jak należy (jak trawa to zielona, a przecież słońce jest żółte, dlaczego namalowałeś czerwone niebo? itd.). Odrzućmy pojęcia i naszą wiedzę. Dajmy spokój po prostu. Nie oczekujmy niczego poza dobrą zabawą. I zostawmy dzieci w spokoju – nie psujmy im zabawy swoimi dorosłymi, poukładanymi sugestiami. Nic tak bardzo nie osłabia intensywności przeżycia, bezpośredniego doświadczania jak oczekiwania na temat rezultatu. Bądźmy tu i teraz, nie w przyszłości!

Pokazuję przykład zabawy w malowanie (czegokolwiek, bo temat był jedynie pretekstem, który i tak zagubił się po drodze). Można powiedzieć: Ale brzydkie, takie smutne, bure maziaje. Dlaczego to dziecko nie zrobiło czegoś ładnego? Ano tak. Jak się zmiesza wszystkie kolory (stara to prawda), to wyjdzie szaro-brązowy buras 🙂 Milo akurat zachwyciła się możliwością brania farby we własne ręce, wywalała wszystko z pojemników i zawzięcie mieszała. Liczyło się jej przeżycie, a nie efekt. Sami rozumiecie, nie? 🙂

dzikajablon76 dzikajablon77 dzikajablon78 dzikajablon79

Efekt końcowy, który aż tak bardzo się nie liczy 🙂

dzikajablon80

Huśtawki dla koni

dzikajablon71

Dziś o huśtawkach dla koni i kucyków. Konie są członkami naszej rodziny. Z końmi trzeba się liczyć. I codziennie bawić się w konie 🙂 Milo bardzo dba o potrzeby koni, które zaanektowały jej pokój niemal w całości. Konie rulez! Nie dość, że potrzebują mieszkania, basenów, placów zabaw, szkoły, kina, wernisaży, wycieczek i poszukiwania skarbów, kolejek górskich, podróży morskich… to czasem mają ochotę się pohuśtać i podyndać. Huśtawki są więc powracającym hitem. Niektóre, zaimprowizowane z podręcznych materiałów (typu rajstopy, skarpeta, kawałek papieru, patyk) służą tylko przez chwilę lub dwie. Inne goszczą na stałe. Pokazuję więc wersję light i wersję dla konstruktorów. Co kto woli.

dzikajablon69

Przyjaciel kucyków huśta się samotnie i wygląda nieśmiało z papierowego pudełka. Prototyp tej huśtawki stworzyła Milo całkiem sama. Widać wyraźnie sposób mocowania – banalnie prosty w swej istocie 🙂 Czyli dwuskładnikowa konstrukcja z opakowania po jajkach i folii samoprzylepnej (lub taśmy klejącej). Czas pracy: 2 minuty.

dzikajablon70

Drugi koniec taśmy mocujemy do stolika lub szafki. Dynda? Dynda.

dzikajablon72

Wersja dla zaawansowanych wymaga pomocy dorosłych, przy czym akcenty rozkładają się tak: 60% to wkład rodziców w stworzenie konstrukcji i pozostałe 40% to pole do popisu dla dekoratora/dekoratorki obiektu.

Materiały i narzędzia:

  • tekturowe pudełko
  • słomka do picia
  • patafix lub plastelina
  • zszywki i zszywacz
  • mocny klej do papieru
  • naklejki/folia samoprzylepna/mazaki/farby do ozdobienia
  • nożyk do cięcia papieru (do rąk rodziców)

Nożyk przyda się, bo tektura ma tę cudowną właściwość, że w miejscu, gdzie delikatnie przejedziemy nożykiem (nie przecinając do końca), doskonale się odkształca, zgina, formuje. Konstrukcja: solidna podstawa, „rusztowanie” huśtawki (wzmocnione u podstawy) z dziurkami w odpowiednich miejscach, żeby przełożyć przez nie słomkę, oraz siedzisko (według dowolnego kształtu, u nas – podwójne) do podwieszenia. Dekoracja: wzory i motywy greckie, celtyckie, odciski dłoni, stemplowanie, gąbkowanie, rysunki ołówkiem czy mazakami – pełna dowolność. Sposób połączenia części widoczny na zdjęciach. Szczegóły i zbliżenia. Gdyby jednak ktoś potrzebował tutoriala – chętnie sporządzę. Fajną alternatywą będzie też huśtawka szmaciana, na sznurku albo zwykły hamak 🙂

dzikajablon73

dzikajablon74

Aha, koniom się podobało 🙂

Trzy wazony

dzikajablon62

Na fali przygotowań do przedszkolnego przedstawienia z okazji połączonego Dnia Matki i Dnia Ojca trafiły mi się dziś niespodzianki – Milo przygotowała trzy wazony pełne kwiatów i ozdobiła nimi pokój. Prawdziwie wiosenno-letni prezent 🙂 Prosty zestaw podręczny: papier, nożyczki z ząbkami i bez, taśma klejąca, wstążka do kwiatów, mazaki. Emocje Milo wielkie i widok bezcenny, gdy z językiem na brodzie wycinała papier…

dzikajablon64

dzikajablon63

Buszująca w biurku

dzikajablon59

Dane są: monety, kolczyki, baterie, długopisy, mazaki, fragmenty pendrive’a i aparatu fotograficznego. Cokolwiek na biurku lub w biurku. Oczywiście nie namawiam do pozostawiania młodszych dzieci bez rodzicielskiej opieki nawet na chwilę przy biurku (ze względu na różne drobne elementy, które mogą się pojawić w przestrzeni pracy), ale Milo – jako trzyipółlatka – ma już opanowaną kwestię nie pakowania drobiazgów do buzi. Pod tym względem mogę być spokojna. Co mnie zaciekawiło tym razem, to działanie przypadku – dosłownie wszystko, co się znalazło pod ręką, posłużyło do zabawy. Dzieci uwielbiają miejsca pracy dorosłych 🙂

dzikajablon60

Biurko – jako wyjątkowa przestrzeń do eksplorowania w ogóle – przywołuje we mnie dziecięcą fascynację głębokimi szufladami w starym biurku taty, które uwielbiałam zgłębiać bez końca. Za każdym razem to była przygoda. Niekończąca się opowieść. Święty czas, kiedy świat przestawał dla mnie istnieć. Spośród papierów, notesów, długopisów, słowników, starych talii kart z wytartymi twarzami królów i dam, popielniczek, pudełek z pieczątkami, gąbek nasiąkniętych tuszem… najbardziej przyciągały moją uwagę ołówki ciasno ułożone w wąskich pudełkach. Zalegały w szufladach w obłędnych ilościach. Było dla mnie oczywiste, że spały, czekały na mnie i ożywiały się dopiero w moich małych dłoniach. Na każdym ołówku dziwne kody z cyframi i literami H czy B. Jednak najbardziej tajemnicze było słowo KOH-I-NOOR (być może najbardziej tajemnicze słowo mojego dzieciństwa). Do dziś mam z nim pełne emocji skojarzenia 🙂

dzikajablon61