Biżuteria do noszenia, do obdarowana, do dekorowania 🙂
Latem Milo uczestniczyła w półkoloniach dla małych leśnych ludzi. Na zakończenie i pożegnanie uczestnicy dostali sympatyczne wisiorki z symbolami związanymi z ich przyrodniczymi odkryciami. Inspirujące, bo po jakimś czasie z radością powróciłyśmy do malowanych wisiorków! Pewnego dnia uruchomiłyśmy prawdziwą manufakturę.
Milo wycięła z masy solnej kółka z pomocą kieliszka. Kółka, dużo kółek!
Jak powstawał relief? Milo wykonała wgniecione rysunki i nacięcia z wykorzystaniem takich oto półprofesjonalnych narzędzi: patyk do szaszłyka, wykałaczka, widelec.
Pamiętamy o zrobieniu otworów przed wsadzeniem „placuszków” do piekarnika, aby potem można było przewlec przez nie sznurek 😉
Po wypieczeniu (ok. 2-3 godziny w temperaturze 70-100 stopni) i ostudzeniu pomalowałyśmy krążki zwykłymi farbami. Można pociągnąć je potem lakierem, aby prace były trwalsze, ale akurat sobie darowałyśmy warstwę ochronną.
Fajna i pełna wyobraźni była zabawa w robienie nacięć-symboli. Rozmawiałyśmy o tym, co mogą oznaczać różne symbole.
Zabawom z kolorem nie było końca…
Gotowe! Można nosić 🙂 Mój ulubiony projekt to wisiorek z uśmiechniętą twarzą, który zrobiła Milo.
Chyba zainspirowałam się logo Dzikiej Jabłoni 🙂
Ekspozycja na żywo!