Książka sensoryczna powstała ponad 2 lata temu we współpracy ze starszą córką (która nie tylko wymyśliła zadania w tej książce, ale też stwierdziła, że przydałby się nam bobas do tej książki), a teraz, odnaleziona po latach w zapomnianych zakamarkach szafy, znów ma szansę się przydać – młodszej. Zaglądamy do środka? Kto chętny?
Doświadczalna książka sensoryczna DIY, domowa i recyklingowa, do zabawy dla najmłodszych „czytelników”, bogata w różne kręcidełka, sznurki, kształty, kolory i faktury, angażuje oprócz wzroku przede wszystkim dotyk, a także słuch.
Same plusy. Maluch jest zachwycony, a mam ma chwilę dla siebie. Ponadto produkcja nie kosztuje ani grosza i należy do robót w mojej ulubionej kategorii „z tego co pod ręką”. Wszystkie materiały można znaleźć w domu. Uważam, że jest o niebo atrakcyjniejsza od wrzeszczących fiszerprajsów i innych tzw. zabawek edukacyjnych w podobnym stylu.
Co skrywają karty i jak zrobić taką książkę samemu? Czego nam potrzeba?
Tektura, nakrętki, druciki kreatywne, sznurek, torba papierowa, kolorowe papiery albo inne resztki z wycinanek, tasiemki lub wstążki. Zaokrąglamy rogi, przekłuwamy boki i spinamy tekturowe karty drutem kreatywnym (najlepsze byłoby kółko, łatwiej przewracać stronice).
Okładka – tematy kuchenne. Kształty ciasteczek i małe kurki do kręcenia jak w kuchence.
Po lewej zabawa z kształtami. Po prawej kolorowa plątanina. Ruszające się kolory do łapania w rękę, motania, plątania, etc.
Po lewej dróżki z taśmy izolacyjnej do eksplorowania śliskiej powierzchni, po prawej poletko z folii bąbelkowej.
Różne kształty wycięte z drobnoziarnistego papieru ściernego.
Papierowa torba-borba po burgerach do szarpania, pękania i robienia huku 🙂
Wariacje kwiatowe!
Ulubiona strona młodszej córeczki – zamotany sznurek z dzwonkiem.
Przyciski z rozczłonkowanej myjki do naczyń (twarde i miękkie). Jak wiemy, dzieci uwielbiają przyciskać.
Mój ulubiony paw – klamerki, mała motoryka, chwyt pęsetkowy.
Książka sensoryczna jest łatwa i przyjemna w przygotowaniu. Ma duży potencjał. W zależności od nastroju i potrzeb, dziecko skupi się na wybranych zadaniach, a jak mu się znudzi, można książkę schować na 2-3 tygodnie i znów mu pokazać. A gdy będziecie mieli ochotę na więcej, stwórzcie tom drugi, trylogię, a nawet serię 🙂
Niektóre dzieci będą o wiele bardziej zainteresowane rozmontowaniem takiej książki i to będzie dla nich najbardziej ekscytujące doświadczenie! Nawet jak ulegnie zniszczeniu, nie będzie nam specjalnie szkoda, bo z racji materiałów jest prosta i tania w naprawie. Podoba Wam się pomysł? Jestem ciekawa jakie będą Wasze książki domowej roboty.