Taniec zaduszny

dzika-jablon745d

1.

Popatrzyła w przelocie na groby za płotem, z niechęcią. I przylgnęła do mnie – Nigdy nie oddam Twoich kości na cmentarz! Nigdy! Okryję je kocykiem i będę trzymać w moim pokoju i się Tobą opiekować…

dzika-jablon745b

dzika-jablon745c

dzika-jablon745f

dzika-jablon745e

2.

Lata rozpięte pomiędzy Wybacz mi a wybaczam.
Słowa wyszeptane dziecku wiele lat temu, niezrozumiałe…
I przeszywające poczucie bycia gotową na pojednanie po 30 latach,
nawet jeśli ten drugi odszedł w tańcu śmierci dawno temu.
Pusty kształt się wypełnia, odległość maleje, policzki nabierają rumieńców.
Zaduszki nad przepaścią. Stałam się lżejsza. Wolna od.

bergman-danse

Źródło: Bucultureshock.com

3.

Takie były plany. Oczekiwania i pomysły.
Porozmawiamy lekko o śmierci. Wyjmę książkę o gęsi i tulipanie.
Podskoczymy na Powązki, takie piękny teraz cmentarz, cały w złotej łunie…
Zapalimy znicze na nieodwiedzonych grobach, pospacerujemy,
Tylko do tych malutkich grobów nie pójdziemy, żeby nie trzeba było szukać słów.
Jeszcze nie wszystkie słowa znalezione, nie tak gładko o tej śmierci.
No chodźcie, taki zapach teraz w całym mieście, raz  w roku.

Nie poszli. Wybrali życie. Zamiast wosku zapach domowego ogniska,
czekoladę w kostkach po równo, i uściski po równo.
I Kung fu Panda obejrzeli na małym ekranie. Razem.

dzika-jablon745a

15 thoughts on “Taniec zaduszny

  1. Ważny, jednak niezwykle ciężki to temat … Śmierć. My wraz z dziećmi, choć Kinia już podrośnięta przecież, wciąż raczej o tej energii życia dyskutować wolimy … Należy cieszyć się póki trwa … Życie 🙂 Pięknie napisałaś – zwłaszcza zakończenie ujęło za ♥ Wzruszyłam się …

    1. Zdecydowanie o życiu, życiu 🙂 U nas też tak wychodzi, czasem tylko jakieś pytanie zakłuje, ale staram się nie rozpłynąć ani nie pomijać tematu, tylko odpowiedzieć zwyczajnie, jak umiem, i jak dziecko potrafi to przyjąć. Marta <3

    1. To pięknie i ciepło 🙂
      Tak, ten wpis jest też trochę o tym, że nie ma tak naprawdę jedengo specjalnego dnia na takie rozmowy, tylko, jak piszesz, zdarzają się one naturalnie, w różnych odsłonach i kontekstach. A gdy chcialam tak trochę „tematycznie”, to nie wyszło hihi…

  2. Ten motyw z kocykiem i opiekowaniem się – też usłyszałam…
    Trudno mi słuchać takich wyznań – prób oswojenia rozpaczy, nawet tylko tej wyobrażonej a tak samo bolesnej i opanować własne emocje gdy wyobraźnia podszeptuje złe scenariusze…
    Trudny temat i żadna książka tego nie „ogarnie”.
    My poszliśmy na Powązki, ale dla Emila było to radosne spotkanie z koleżankami i spacer pełen „przygód” [ zapalanie zniczy, czytanie starodawnych epitafiów, zaglądanie w ciemne krypty, podziwianie nagrobków ]. Sama z dzieciństwa pamiętam i mile wspominam wieczorne wyprawy z mamą na cmentarz – zapalanie świeczek na zapomnianych grobach, wpatrywanie się w płomyki, maczanie palców w parafinie, zapach zniczy i łunę światła – wtedy to była czysta magia…

    1. Pamiętam, Iza, jak o tym kocyku napisałaś kiedyś, zamurowało mnie, jak podobnie dzieci ubierają w obraz swoje lęki i sowje na nie rozwiązania 😉 Akurat przechodziliśmy obok cmentarza na spacerze w piękny, słoneczny, sierpniowy dzień… Gula w gardle… Rozumiem Cię.
      Powązki i spotkanie Emila z koleżankami to brzmi ekstra. Ja trochę właśnie na taką przygodę liczyłam, palce w parafinie!! zapalanie zniczy!! łuna nad cmentarzem – też lubiłam i nadal lubię. Lecz film okazał się świetny, a wieczór radosny, i dobrze 🙂 Uściski.

  3. Zgadzam się z Martą – bardzo dobrze ujęłaś ten proces w słowa… nie lubię rozmów o śmierci a z dziećmi to już szczególnie. Póki co sama tematu nie poruszam, tylko Zosia czasami ma taki dzień, przytula się i zadaje pytania albo mówi, że nie chcę żeby mnie nie było gdy ona będzie bardzo duża, nie nazywa tego śmiercią, ale o niej mówi, brry… dlatego zdecydowanie bardziej odpowiada mi gdy dzieci pytają – Mamo kiedy będzie Halloween? od pytań typu: – Kiedy będzie święto zmarłych? A dlaczego są groby? A czy te malutkie to dzieci? My tego wieczora biegaliśmy krzycząc „trick or treat” a później spędziliśmy czas z przyjaciółmi, a o tych którzy odeszli w tańcu, każdy pomyślał na swój sposób. Ja miałam sen.

    1. Prawdę mówiąc, w ogóle nie poruszam, chyba że córka ma swoje ważne pytania o życie, śmierć, pierwszych ludzi czy powstanie kosmosu… Trochę chciałam się po magię wybrać i wspomnienia, ale tego wieczoru byłam w zdecydowanej mniejszości 🙂 Fajny ten wasz wieczór 🙂
      Pozdrowienia!

  4. Moja córka nie zna cmentarza… Tak wyszło.
    Nie ciągnie mnie, nie ciągnę jej…

    Kości po mnie nie zostaną. Nie chcę!
    I nie chcę żadnych odwiedzin po.

    A kiedyś miałam randkę na cmentarzu – serio 😉

    1. Co prawda nie randkowałam na cmentarzu, ale zdarzało się, że jako nastolatki zbieraliśmy się tam 😉 a i jeszcze przygód się szukało (skarbów, tajemniczych przejść) z latarką, zaglądając do wnętrz krypt hihi. Pozdrowienia.

  5. Pomiędzy kośćmi, kocykami, a „celebracją życia”
    (jak sama to ujęłaś w komentarzu na moim blogu)
    umieściłaś coś jeszcze – wybaczenie.
    Smutne, ale ja chyba jeszcze mam to przed sobą….

  6. Byliśmy na Powązkach z dziećmi. Wieczorem. Dostaliśmy mnóstwo trudnych pytań. Potrzeba było wyjątkowego wyczucia, ale atmosfera tego miejsca w tym dniu nie napawała mnie lękiem i miałam wrażenie, że dzieci czują podobnie. Choć podejrzewam, że tę wyprawę dość dobrze zapamiętają.

Dodaj komentarz