Ostatnimi dniami sporo się przewija w domu wątków związanych z szyciem, tkaninami, igłą i kolorowymi nićmi – a to do kalendarza adwentowego torebki szyjemy, a to mapy i totemy kleimy na płótnie, a to opowiadamy historie za pomocą sznurków… I na wspomnienia się zebrało… I w szafie się sprzątało… Połączyłam więc wszystkie te inspiracje i tak powstała nasza książka-przewodnik Tajemnicze kraje Miodolandu!
Trzeba Wam wiedzieć, że Miodoland to nieznany jeszcze światu kontynent, który Milo eksploruje od pewnego czasu, wymyślając kraje, mapy, projektując flagi, zaludniając teren stworzeniami. Jest w swój autorski projekt bardzo zaangażowana, spontanicznie dodając geografii kontynentu parę szczegółów niemal każdego dnia. Tak powstały kraje Makiki, Kołów, Kakałała i inne. Niektóre są archipelagami wysp, inne rozległymi obszarami o słabym zaludnieniu. Jedne skaliste i górskie, inne pełne jezior i lasów. Milo fantastycznie uczy się geografii, zadając mnóstwo pytań przy okazji, wertując mapy, rozprawiając o zwierzętach, rybach i ptakach. Nie mamy typowo geograficznych Montessoriańskich pomocy – lądów i wód czy puzzli kontynentów (kiedyś planowałam zrobić) – a nauka geografii kwitnie, ciekawi, wciąga… Obserwuję zainteresowanie Milo z radością 🙂
Babcia Aniela hafciarka
Moja babcia Aniela była wspaniałą hafciarką. Potrafiła zaczarować niejedną starą, rozsypującą się książkę. Wymyślała jej okładkę, haftowała misterny wzór, niosła płótno i książkę do introligatora, a on zamykał kartki w babciną bajkową okładkę, dając książce jakby nowe życie. To były najpiękniejsze prezenty od Babci, ze specjalnie dedykowanymi wpisami osobie obdarowanej – z tak zwaną mądrą sentencją życiową lub wyszukanym przez Babcię wierszem.
Uwielbiam zapach płótna. Pamiętam jak w zerówce wypruwałam z rzadko tkanego płótna po kilka nitek i w tych tunelach prowadziłam igłą kolorowe muliny i kordonki. Same nazwy nici przywołują miłe wspomnienia. Robiło się w przedszkolu zakładki do książek czy niewielkie serwetki na prezent! Też pamiętacie takie robótki z dzieciństwa?
Dzielę się kilkoma babcinymi pamiątkami.
Ilustracje Elżbiety Wasiuczyńskiej
Pierwszą książką z ilustracjami Wasiuczyńskiej był Mój pierwszy alfabet. Towarzyszyła nam w oswajaniu alfabetu 2-3 lata temu i bywała często zaproszeniem do fajnych zabaw literkowych.
Niedawno Milo dostała od babci książkę Drzewka szczęścia z wierszykami Agnieszki Frączek i ilustracjami Wasiuczyńskiej. Wydawnictwo Literacki Egmont. Wierszy, nieco filozoficznych i miejscami abstrakcyjnych (no. rozważania o szczęściu), Milo nie polubiła, wyszywane obrazki z miękkiego polaru podziałały jednak na wyobraźnię… Dla mnie są przepiękne, bajecznie kolorowe i inspirujące. Otwierają furtkę do innych pomysłów i zabaw. Na podobną stylistykę (materiałowo-nitkowych obrazków ze skrawków, tkaninowych kolaży) natknęłam się jeszcze u Ewy Kozyry-Pawlak (Zagadki od Sasa do lasa, bajki).
Tajemnicze kraje Miodolandu
Czas na gałganki!
Tak wygląda okładka gotowej książki. Milo zaprojektowała ją z gotowych kształtów wyciętych z filcu. Dzieło nazwała totemem jednego z krajów Miodolandu. Robotę nad książką podzieliłyśmy na zadania – część przypadła mamie, część córce. Tak jak lubimy, pracowałyśmy razem!
Strona tytułowa wewnątrz.
Mapa Miodolandu z flagami państw.
Mieszkańcy Makiki. W prawym górnym rogu pamiątka – pierwsze zabawy Milo z igłą i sznurkową nicią szytą w watolinie. Bardzo łatwe, zachęcające do pierwszych prób materiały.
Mama się nagimnastykowała nożyczkami, żeby wyciąć zaprojektowane przez dziecko kształty lądów – wysp Kakałała. Filcowe litery łatwo się wycina. Na białym tle narysowane przez Milo flagi na tkaninie. Okienko ze statkami to część mojego starego projektu artystycznego poświęconego mojej Babci, wplecionego po latach w książkowe historie Milo o podróżach w nieznane.
Torebka, którą Milo sama uszyła na niespodzianki w naszym kalendarzu adwentowym też znalazła miejsce w przewodniku.
Obrazek mojej roboty, który Milo bardzo lubi.
– Mama, piesek mówi niezrozumiałym językiem: kropka, kropka, kropka, kropka, kropka… 🙂
Tęczowy wąż z kraju Kołów. Zalaminowałam kilka rysunków i włączyłam je do książki.
Wyspa Siena należy do kraju Kołów. Zbliżenie na mapie. Znana jako Wyspa Kwiatów – słynie z hodowli. Serce i pomarańczowy kwiat ozdobione przez Milo. Super okazja do zabawy w przyszywanie guzików!
Zeszłoroczne oplatanki. Polecam – tekturowe kółeczko z nacięciami i kolorowe nitki – jest frajda i mała motoryka w natarciu 🙂
Wzruszająca dla mnie pamiątka. Włączona do książki, bo pasuje formalnie ze względu na charakter roboty. Pierwsze hafty Milo na fragmentach pociętej bluzki, zabawa z kolorami, ostrożność z igłą. Duże emocje. Duma matki! Przypominają mi się od razu historie z dzieciństwa, kiedy straszono mnie, że pozostawiona samotnie, zapodziana igła wbije się w skórę i powędruje do serca. Może dlatego z taką pasją szyłam poduszeczki do igieł jak byłam mała, bo ta wędrująca igła podziałała mi na wyobraźnię 🙂
Mam nadzieję, że nasza tkaninowa książka będzie się rozrastać, a przygody z książkami trwać niezmiennie, inspirować, bawić.
Milo na szlaczki nie leci, ale szycie naprawdę ją wciągnęło. Tak więc przygotowanie ręki do pisania trwa, choć nie w klasycznej postaci.
Za tydzień ostatnia przygoda z książką w projekcie. Na pewno jednak nie ostatnia tak w ogóle 🙂
Na więcej przygód z książką zapraszają pozostałe uczestniczki projektu na swoich blogach 🙂
Brak mi słów … tak się zachwycilam Waszą pracą zespołową, bogatą wyobraźnią …pracowitością ! Piękne projekty sobie rodzinnie wymyślacie – ta zabawa może trwać bez końca – a jaka pamiątka będzie! 🙂 ps. Hafty bsbcine przepiękne (też mam słabość do tkanin i mulin … choć szyciowa noga ze mnie niestety 😉 Ciepło pozdrawiamy !
Eh J…. ja nie wiem… czy to nasze wschodnie „pochodzenie” sprawia, że nadajemy na tych samych falach??? Uwielbiam hafty! Uwielbiam Wasiuczyńską i Kozyrę_Pawlak! ” A te książki Twojej babci…. bajka! Skarb nad skarby! Takie przedmioty nas kształtują! Co widać po MIlo! O! Pozdrawiam… rozemocjonowana ach! 😉
Fantastyczne. Świetne. Piękne.
Ach!
🙂
Jak zwykle, inspirujecie 🙂
hafty, mapy, gałganki, wzory i kolory.. coś wspaniałego!
z synem to chyba jednak nie będzie „wypadało” się bawić w wyszywanie, ehh..
Fajnie mieć taką pamiątkę od babci. Ale wasze próby też wyglądają ciekawie 🙂
Cuda – po prostu!
Uwielbiam gałgankowe ilustracje:) Przepiękne prace babci, niezwykle wartościowe, bo mają moc inspirować wciąż na nowo. Pozdrawiam!
Dla mnie też zapach szarego płótna to jeden z najmilszych zapachów. Ta jarzębina na Babcinych zeszycie- (z napisem Dzieci?)- och i ach.!Bardzo polecam do takich aplikacji polar. W sklepach tekstylnych można kupić nawet 20cm koloru, a w tych typu typu kop-ciuszek można kupić za grosze wzorzyste,albo gładkie ciuszki dziecięce w arcy apetycznych kolorach. Kroić je można bez strzępienia i są moim zdaniem wdzięczniejsze w obróbce niż filc, nitka chowa się się w puszysty materiał.
Dla mnie też zapach szarego płótna to jeden z najmilszych zapachów. Ta jarzębina na Babcinych zeszycie- (z napisem Dzieci?)- och i ach.!Bardzo polecam do takich aplikacji polar. W sklepach tekstylnych można kupić nawet 20cm koloru, a w tych typu typu kop-ciuszek można kupić za grosze wzorzyste,albo gładkie ciuszki dziecięce w arcy apetycznych kolorach. Kroić je można bez strzępienia i są moim zdaniem wdzięczniejsze w obróbce niż filc, nitka chowa się się w puszysty materiał.
A mapa Miodolandu po prostu cud- miód i orzeszki!
Pani Elżbieta Wasiuczyńska na moim blogu! Jakże mi miło 🙂 Dziękuje za podzielenie się. Zrobię skok na polar i spróbuję, bo zapatrzyłem się w Pani przepiękną technikę. Mogę zdradzić, ze w czwartej edycji Przygód z książką Pani będzie gościem jednego z „odcinków”, czekam jeszcze na pewną książkę z Pani ilustracjami, którą będę recenzować. Serdecznie pozdrawiam 🙂