Obiecany dalszy ciąg. Czesanie i głaskanie mąki. Uwalnianie rajskich ptaków. Sitkowanie, wgniatanie, stemplowanie tłuczkiem. Nakłuwanie. Wtłaczanie do foremek i rozsypywanie babek. Przesypywanie do słoja. Rysowanie palcem na mące. Sprawdzanie – jak na badacza przystało – każdego sprzętu, jego potencjału i efektu w kontakcie z mąką i ręką. Opisywanie badań i eksperymentów na głos, ze stuprocentowym zapotrzebowaniem na uwagę: Mamo, patrz! Zobacz! Szalony bieg autostradą wyobraźni… Dalej, więcej, bez wytchnienia! Apetyt na doświadczanie w mikroskali kuchennego stolika – czy to nie jest właściwie zachwycające?
Ech, zgadzam się na bałagany, pompony mąki zwisające ze ścian, śnieżne posypki na podłodze, przyprószone skarpety i suknie i skrzydła wróżki, siwiznę we włosach, rzęsy albinosa, biały piasek pod paznokciami do wydłubywania w wieczornym zgarbieniu, niecne ślady na parkiecie i widok z okna, jakby zima nadeszła zbyt wcześnie… bo pamiętam, że choć mogłam nurkować w kuchennych szufladach gdzieś trzydzieści lat temu, wydobywać skarby na powierzchnię i tworzyć równoległy uporządkowany świat, choć na chwilę, to nikt nie stał obok, nie patrzył na mnie z pobłażliwym uśmiechem i rozmarzeniem w oczach, nie zachęcał, nie doceniał wyobraźni. Wszyscy ciężko pracowali, byli zajęci sobą i bardzo ważnymi sprawami. Nie mogłam się pobrudzić. Chwalili, że tak dobrze potrafiłam się sobą zająć.
A ja nie chcę tak dla Milo! Wybieram być z nią, wpatrzona, pod wrażeniem, z uwagą godną drobin codzienności i okruchów dnia. Być obecna i w porządku i w chaosie twórczym 🙂
cudnie! i tak powino być:)! dzis zrobię to z moją córką, i będziemy sie taplać w mące:)))
Bawcie się dobrze, dziewczyny 🙂
Kusisz, kusisz… tylko ten bajzel w kuchni, ale niech będzie poświęce się w poniedziałek dla dobra dzieci 😉
Ale mnie rozbawiłaś 🙂 Kasia, koniecznie pokaż zdjęcia z akcji!