Milo czyta coraz więcej. Coraz grubsze książki. Na stoliku nocnym rośnie czasem stos książek czytanych jednocześnie, pozakładanych byle jak i byle czym, tylko tyle, aby powrócić do przerwanej lektury w odpowiednim dla czytelniczki momencie i nastroju.
To chyba dlatego temat zakładek do książek okazał się tak nośny i trafiony. Odkryte dziś rano tutoriale na blogu Red Ted Art zainspirowały nas do zabawy w zakładki origami. Szczerze mówiąc, poza składaniem papierowego tulipana za czasów podstawówki czy gry w piekło niebo rodem z peerelowskiego podwórka, niczego takiego nie składałam w życiu… Wciągnęłyśmy się jednak obie – spontanicznie, natychmiast i na długie godziny!
Najpierw tworzyłyśmy urocze, groźne potworki, które wkrótce ustąpiły pola zwierzętom. Milo wsiąkła. Misie, myszki, kurczaki…
Krokodyl groźnie spogląda na wesołe kurczaki.
Skusiłam się na lisa z innego tutorialu Red Ted Art 🙂
Na podstawie lisa wymyśliłam myszkę.
Miałyśmy wielką frajdę! Dlatego to nie koniec przygody z origami, ani tym bardziej z zakładkami.
Dziś wieczorem czytałyśmy Baśnie narodów Związku Radzieckiego, jedną z moich ulubionych kolekcji baśni z dzieciństwa… Na koniec Milo założyła miejsce przerwanej lektury nową zakładką 🙂
GENIALNE!! musimy zrobić :-))
to jest super robota, ja nie mogłam przestać do nocy, jeszcze na drugi dzień robiłyśmy 🙂