Oddzielenie

dzika_kontakt2

– O czym myślisz, powiesz tacie?
– Nie mogę powiedzieć, bo wtedy moja myśl się zgubi.
– Więc nie masz ochoty rozmawiać?
– Tato, myślę. Czy mógłbyś zostawić mnie samą?

Bardzo dobitny komunikat. A jednak niekiedy trudno pojąć, że dziecko potrzebuje odrobiny samotności. Już zaczynam przeżywać: dlaczego? Zaraz atakują pytania: a może chora, źle się czuje? Coś jest nie tak? Ktoś jej coś powiedział? Jedzenie zaszkodziło? Ja coś powiedziałam? Nie zrozumiałyśmy się? Śpiąca? Zmęczona?… I głowa pęka od nadmiaru tropów. NIE!!! Powód jest prosty. Dziecko potrzebuje odrobinę samotności. Pobyć ze sobą. Z dala od wszechogarniającej uwagi dorosłych, ich pomysłów na kreatywny wieczór, spontaniczny spacer w parku, wernisaż, spotkanie, piknik ze zwierzętami, czytanie nowej książki. Chce posłuchać własnych myśli. Odgrodzić się. W dodatku jasno komunikuje swoją potrzebę. Zaraz, czy to nie cudowne?

W zasadzie można by na tym poprzestać. Bo się rozumie. Bo się jest świadomym rodzicem, który – niczym radar – nasłuchuje i wychwytuje wszelkie komunikaty, czasem nawet zanim zostaną w pełni zwerbalizowane. Bo znamy przecież to spojrzenie, przekrzywienie głowy, tę minę… Dawno przeczuwamy o co chodzi. Ale odłóżmy na bok rodzicielską intuicję, która niekiedy aż podchodzi do gardła. Po prostu zastanawiam się nad tym, jak łatwo zapomnieć w tłocznej, rozpraszającej codzienności o tym, że z każdym dniem postępuje naturalny proces rozdzielenia dziecka i rodzica.

Własny pokój staje się samotnią. Zamknięte drzwi. Nie można zaglądać. Nie przeszkadzać. Ale to dopiero czteroletnie dziecko!? No to co? Uszanować. Nie pchać się. Nie sprawdzać. Dać spokój. Tak sobie tłumaczę. Tylko czasem, nie wiedzieć dlaczego, jestem wzruszona w podobnych chwilach.  Jak echo powraca wspaniały wiersz, który, na długo zanim urodziłam dziecko, wybrzmiał tak intensywnie:

Wasze dzieci nie są Waszą własnością;
Są synami i córkami samej mocy Życia!
Jesteście ich rodzicami, ale nie stworzycielami.
Możecie dać im swą miłość – ale nie ich duszom,
ponieważ ich dusze mieszkają w domu przyszłości,
którego Wy nie możecie odwiedzić
nawet w Waszych snach.
Możecie wysilać się,
aby dotrzymać im kroku, ale nie żądać,
aby byli podobni do Was,
ponieważ życie się nie cofa
ani nie możecie zatrzymać się
na dniu wczorajszym.
Wy jesteście jak łuk, z którego Wasze dzieci,
jak żywe strzały, zostały wyrzucone naprzód.
Strzelec mierzy do celu
na szlaku nieskończoności
i trzyma cięciwę napiętą całą swą mocą,
ażeby strzały mogły poszybować
szybko i daleko.
Poddajcie się z radością rękom strzelca,
ponieważ on kocha równą miarą
i strzały, które szybują,
i łuk, który pozostaje niewzruszony.

Gibran Khalil Gibran Wasze dzieci

Dodaj komentarz