Równowaga. Jestem spod znaku wagi. Ważę, odmierzam, szukam balansu, złotego środka… Bywa, że treścią mojego życia staje się dążenie do równowagi w ważnej relacji czy też – paradoksalnie – w codziennych drobnostkach. Utrzymanie się na powierzchni, bez potknięć, bez upadków, balansowanie na krawędzi… Niekiedy zbyt często ważę sądy, opinie i grzechy innych, albo zbyt emocjonalnie mierzę się z ciężarem świata. Moje ramiona znają przeciążenie i przygnębienie, ale też uskrzydlającą lekkość radości z niespodziewanego spotkania i poczucie właściwego bycia w sobie, kiedy uda się oswoić lęk. Są jeszcze te szczególne momenty przywracające odpowiednie proporcje – poznawanie córki 🙂
Chciałabym móc doświadczać świata jak na początku. Żeby zawsze miał ostry smak jak za pierwszym razem, w dzieciństwie. Kiedy nie ma miejsca na znużenie, nawykowe reakcje i zamknięte oczy. Z wypiekami na twarzy, z sercem na dłoni, z motylami w brzuchu, z płaczem płynnie przechodzącym w śmiech! Dziecięce podążanie za impulsami, intensywne czucie, ekspresyjne wyrażanie, bycie sobą tu i teraz… oto moje podążanie ścieżką równowagi…
Nasza Ścieżka Równowagi powstała w rajskim ogrodzie i w nim przyszło Milo ćwiczyć i bawić się dzień po dniu. Zaczęło się od rozglądania wokół – świat oferował tak wiele! Najpierw drabina. Skakanie na jednej i dwóch nogach. Chodzenie po krawędzi. Poruszanie się po szczeblach lub w pustych przestrzeniach pomiędzy. Po chwili dołączyła druga drabina, wyżej nad ziemią. Tor błyskawicznie się rozrastał…
Dodatkowy element przedsięwzięcia to budowanie według własnego zamysłu i kontakt z materiałem znalezionym 🙂 Szczególnie atrakcyjne okazały się deski. Wytyczyły kolejny etap trasy. Punktem startowym zaś stała się własnej roboty trampolina ze starego sita budowlanego i kamieni.
Milo urozmaiciła i nieco skomplikowała ścieżkę, dodając kolorowe skrzynki z plastiku (na tyle jednak wytrzymałe, że uniosły wybryki dokazującej czterolatki). Do skakania, omijania, zeskakiwania. Na mecie czekała stara miednica 🙂 Tor się jednak rozwidlił i gdzieś po drodze odbiła w bok dróżka z kamieni, prowadząca donikąd…
Ostatnim wyczynem (taty) i większym wyzwaniem (dla córki) były deski równoważne do balansowania. Tor się nie nudził przez wiele dni, a Milo z radością powracała do zabawy, nawet nie zdając sobie sprawy, że intensywnie ćwiczy zmysł równowagi i poprawia swoją koordynację ruchową.
Więcej o funkcjonowaniu i rozwijaniu tego zmysłu (także w teorii) można poczytać na blogu Projekt: Człowiek w ramach pierwszej odsłony cotygodniowych postów poświęconych zmysłom. Więcej zabaw wspierających rozwijanie równowagi w ramach Zmysłowych Piątków – na blogach uczestniczek projektu. Zapraszam na maraton 🙂